W ślad za nim w ostatnich dniach przybył do wsi geolog. Ze wstępnej, nieoficjalnej oceny wynika, że to co ruszyło na domostwa, jest zaledwie kilkunastoma procentami tego, co może zjechać z góry Dził, piętrzącej się nad wioską.
Docent Antoni Wójcik z Państwowego Instytutu Geologicznego był tylko na wstępnym rekonesansie. Mieszkańcom Binczarowej i lokalnym władzom nie pozostawił wielu złudzeń. Naukowiec odnalazł mapy geologiczne sprzed stu lat, na których uwzględniono obszar osuwiskowy na tym terenie. - Usłyszeliśmy, że na owych mapach zakreślono też strefy osuwiskowe w Kąclowej, Białej Niżnej i Siołkowej - mówi Piotr Krok, wójt gminy Grybów.
Wstępna opinia wysłannika Państwowego Instytutu Geologicznego przyjęta została przez samorządowców z grybowskiej gminy jako ostrzeżenie, że wielkiego osuwiska w Binczarowej nie da się trwale ustabilizować. Pocieszeniem może być domniemanie, że miliony ton górskiego zbocza przemieszczają się nieco ponad domostwami i przy odrobinie szczęścia kilka zagrożonych gospodarstw może jednak ocaleć.
- Wszyscy żyjemy tu podszyci strachem - opowiada Renata Mółka, której dom stoi najbliżej osuwiska.
Okoliczni mieszkańcy mają własny system monitorowania góry Dził, idącej na spotkanie z sąsiednią górą Pasiki.
- Wbiliśmy w ziemię paliki i patrzymy, czy nie przemieszczają się względem siebie. Niestety, kołki wędrują - dodaje pani Renata. - Wypiętrza się też jęzor osuwiska. W pierwszym dniu, kiedy ruszyło zbocze, był jakieś sto metrów od nas. Teraz znajduje się bliżej o kilkanaście metrów. Gospodyni z natury jest optymistką. Teraz myśli, że wszystko, co najgorsze, dopiero przed nią, jej mężem i dziećmi. Latem było jeszcze w miarę sucho. Jesienią deszcze nasączą i dociążą ziemię na osuwisku.
- Stok może ruszyć w każdej chwili - obawia się Mółka. - Wtedy pozostanie nam tylko jedno wyjście. Uciekać i to szybko!. Emilia Romanek również mieszka w jednym z zagrożonych domów w Binczarowej. Opowiada, że miała kawał pięknego lasu na zboczu Dziłu. Większość, niestety, już pochłonęła osuwająca się ziemia. Las Romankowej po prostu zapadł się, a na niego runął wraz z gruntem kawał lasu należącego do Nadleśnictwa Nawojowa.
Stefan Główczyk chciał podarować drzewo ze swojego lasu dzieciom na budowę domu. Niestety, nie da. Drzewa co prawda dalej rosną, ale już w zupełnie innym miejscu, gdzie nie można dojechać nawet, gdyby ryzykować życie. Tam przeniosła je ziemia.
Na wędrującej ziemi nie da się spokojnie żyć
Marian Rolka, inspektor wydziału ochrony środowiska w Urzędzie Gminy Grybów:
- Binczarowa to nie jedyne osuwiskowe miejsce w naszej gminie, choć tam ziemia sunie na największym obszarze. Właśnie przekazaliśmy staroście nowosądeckiemu listę kolejnych osuwisk. Nasz rejestr zawiera 51 pozycji, a przecież wiele innych osuwisk istniało wcześniej i już od dawna są w rejestrach. Na wędrującej ziemi nie da się żyć bez ciągłego lęku.
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl
60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu