Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święci, czyli nasze drogowskazy

Maria Mazurek
Ks. Nęcek: Modlitwa może przypominać rozmowę z przyjacielem
Ks. Nęcek: Modlitwa może przypominać rozmowę z przyjacielem Anna Kaczmarz / Polska Presse
O świętości-normalności mówi ks. dr hab. Robert Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii

Co to znaczy: być świętym?

Być świętym znaczy być normalnym. Wypełniać przykazanie, jakie dał nam Bóg: kochać bliźniego. To kwintesencja. Świętość nie jest przecież zespołem wyizolowanych od rzeczywistości cech.

Kochać? Tylko tyle?

Aż tyle. Kochać czasem przecież jest tak trudno. Wiąże się to z cierpieniem, z wyrzeczeniami. Ileż łatwiej skupić się na czubku swojego nosa! Thomas Hobbes, XVII-wieczny angielski filozof, powtarzał: człowiek człowiekowi wilkiem. Jak patrzymy na wiele aspektów dzisiejszego świata, to powiedzenie jest jeszcze bardziej aktualne niż za czasów Hobbesa. Świętość jest jego zaprzeczeniem. W jej przypadku można powiedzieć: człowiek człowiekowi miłosierdziem.

To miłosierdzie będzie jednak trudniejsze dla ludzi, którzy zawiedli się na innych, którzy nie pochodzą z kochających rodzin, których spotkały dramaty.

No, ale nikt nie powiedział nam, że życie będzie bajką. Życie to splot skomplikowanych wydarzeń, zranień, upadków - dla niektórych bardziej, dla innych mniej bolesnych. Ale tym bardziej powinniśmy być cierpliwi, okazywać tę miłość. Nie mówić o niej, ale tak żyć. Każdy z nas ma szansę stać się świętym.

Tak jak śpiewały dzieci z Arki Noego.

Bo święci są wśród nas. To może być nasz tata, mama, babcia, kolega z pracy. Znałem sporo ludzi, którzy nie zostali wyniesieni na ołtarze, nie mieli procesu kanonizacyjnego, ale - głęboko w to wierzę - są świętymi. Bo żyli pięknie.

Do takich świętych-nie świętych też możemy się zwracać w modlitwach?

Oczywiście. Często to zresztą instynktownie robimy, rozmawiając ze zmarłymi rodzicami czy ze zmarłym przyjacielem.

Można sobie ze świętym po prostu „w środku” porozmawiać, zamiast zwracać się do niego słowami konkretnej modlitwy?

Oczywiście. Często słyszę: „proszę księdza, ja nie umiem się modlić”. I wtedy pytam: a umiesz rozmawiać z przyjacielem? Ta modlitwa jest przecież taką samą rozmową.

Zadam pragmatyczne pytanie: po co właściwie nam święci? Po co z nimi rozmawiać, modlić się do nich, zgłębiać ich życiorysy?
Bo oni są dla nas drogowskazami. Są sprawdzoną i bezpieczną drogą przez życie. Każdy może wybrać sobie taki „zestaw świętych”, którzy są szczególnie bliscy naszemu sercu. Bliski sercom wielu Polaków, Małopolan szczególnie, jest Jan Paweł II. Bo to święty z naszego regionu, z naszych czasów, który mówił o sprawach dla nas ważnych. Z każdej jego wypowiedzi biła autentyczna troska o innych. My wyrośliśmy na jego pontyfikacie. Naturalnie takimi „bliskimi” świętymi są też inne osoby z naszych stron. Bo żyły tym swoim świętym, normalnym życiem tu, gdzie my żyjemy. Na początku grudnia Kraków będzie miał dwóch nowych, jeszcze nie świętych, ale błogosławionych: franciszkanów, którzy w latach 90. zostali zabici w Peru przez bojówkarzy Świetlistego Szlaku.

Jaki jest Księdza „zestaw świętych”?
Mam kilka takich osób. Więc oczywiście - papież. Oprócz tego: ojciec Pio, święta Rita, archanioł Michał, jezuita Robert Bellarmin. Szczególnie jest mi bliski też święty brat Albert Chmielowski, krakowianin, który zajmował się biednymi i bezdomnymi. Chciał być jak bochenek chleba, z którego każdy może sobie ukroić kromkę. Nigdy nie osądzał, a starał się zrozumieć. Takiej postawy nam dzisiaj brakuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska