Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztuka Wyboru (gości). Zamiast pokazu sztuki mamy pokaz sztuczności

Łukasz Gazur
Miniony tydzień daje nadzieję dla ludzi świata literatury.

Ktoś Was czyta i ktoś o Was pamięta. Tłumy na Międzynarodowych Targach Książki i na spotkaniach Festiwalu Conrada dają temu wyraz. I tym bardziej dziwi, że ostatni weekend tego literackiego święta skończył się tak dużym rozczarowaniem. Mówię o gali Nagrody Conrada, wieńczącej festiwal. Powiem od razu: nie chodzi o werdykt. Anna Cieplak to więcej niż obiecująca autorka.

Mówię o organizacji gali. W odróżnieniu bowiem od wszystkich spotkań festiwalowych, które zgromadziły tłumy, finał okazał się frekwencyjną klapą. Dlaczego? Usprawiedliwień może być kilka. Choćby to, że odróżnieniu od całego znakomicie skonstruowanego programu tu mieliśmy do czynienia nie z wydarzeniem skierowanym do wielbicieli literatury.

Tu było miejsce na oficjałki, a co za tym idzie na galę osobistości wcale z literaturą na co dzień nie żyjących, za to lubiących się pokazywać w kulturalnym towarzystwie. I jak to w takich wypadkach bywa, potwierdzenie wyszło, ale oficjel, na którego nazwisko zostało wystawione, już niekoniecznie. Więc miejsca, które mogli zapełnić wielbiciele książek, pozostały puste. Zamiast pokazu sztuki mamy pokaz sztuczności.

Sytuacja dziwi tym bardziej, że to któraś z kolei impreza pod skrzydłami KBF-u, w której w takich momentach szwankuje właśnie frekwencja. Rzeczywiste spotkania kulturalne, wcale nie obliczone na prostą rozrywkę w wersji pop, bada się wytrzymałość murów. Taki tam ścisk. A gale oprawione są w pustki na widowni. W jakimś sensie to pokłosie postawy pokazanej na niedawnej konferencji „Dźwigacze Kultury”, zorganizowanej na 20-lecie Krakowskiego Biura Festiwalowego. Przekaz był prosty: „możemy być snobistyczni i nie musimy się oglądać na odbiorcę. Stać nas na to”. Takie są efekty.

Piszę to w dobrej wierze. Może najwyższy czas, by wejściówki na takie wieczory rozchodziły się w gronie osób uzależnionych od literatury, a nie od bywania na bankietach? Piszę to wiedząc, jak utopijny to postulat. Ale nie znaczy, że nie warto próbować. Podczas berlińskiego biennale sztuki w 2012 roku, którego kuratorem był polski artysta Artur Żmijewski, też chciano zerwać z elitarnością kultury. Ale i tak kończyło się na tym, że byli równi i równiejsi. Było otwarcie „dla wszystkich” i „dla wtajemniczonych”. Ale było tłumnie. Bo nie pojawili się oficjele, tylko wielbiciele sztuki. To tak pod rozwagę dla Krakowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sztuka Wyboru (gości). Zamiast pokazu sztuki mamy pokaz sztuczności - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska