Od gazownika do cukiernika
Do 1979 r. pan Tadeusz był pracownikiem gazowni krakowskiej. W tym samy roku postanowił, że spróbuje swoich sił w biznesie i otworzył małą gastronomię w Nowym Prokocimiu. Interes szedł dobrze, dlatego pół roku później razem z bratem na al. Lenina (dziś al. Solidarności) otworzyli kolejny punkt, który działa do dzisiaj.
- Do lat 90-tych interes kręcił się bardzo dobrze. W kombinacie pracowało wtedy ponad 30 tys. ludzi, a aleja przy której jest nasz punkt prowadzi właśnie do huty. Wczesnym popołudniem było tutaj mnóstwo ludzi, a jak przejeżdzały tramwaje to były wręcz obwieszone pasażerami. To były wspaniałem czasy. Kolejki po lody były od rana, dzieci stukały w okienko, żeby otworzyć bo chcą lody - wspomina.
Kolejka po lody ucieczką przed pałką zomowca
Pan Tadeusz wspomina jedną z kolejek z lat 80-tych.
- To był rok 1983 zaraz po zakończeniu stanu wojennego. Jednego dnia mieliśmy tak długą kolejkę, że z pewnością mogłaby trafić do księgi rekordów Guinnessa. Była demonstracja. Zomo zaczęło rozpędzać uczestników, ale ludzie, którzy stali w kolejce nie mogli być przeganiani, bo byli klientami. Okazalo się wtedy że stanie w kolejce po lodu do "Pingwinka" było jedynym sposobem na uniknięcie interwencji zomowców. W kolejce ustawiło się chyba z 200 osób. Zomowcy chodzili, uderzali pałkami po cholewach, ale kolejkowiczów nie mogli tknąć. Myśmy sprzedawali lody, a nasi klienci w ten sposob uniknęli pobicia - wspomina właściciel cukierni.
Lody z automatu
Do dzisiaj jednym z najbardziej kultowych przysmaków cukierni są lody z automatu. Maszyna do słynnych lodów jest w cukierni od początku i wciąż działa.
- Do dzisiaj mamy klientów, którzy jedzą tylko i wyłącznie te lody. W ofercie mamy smak śmietankowy i czekoladowy. Ostatnio popularne stały się też rurki z kremem, czyli drobna słodka przekąska, która ma coraz więcej fanów - mówi.
73-latek twierdzi, że przepisem na sukces w gastronomii jest dobry kontakt z klientami.
- Moje pracownice znają prawie każdego, kto przychodzi do nas. Często słyszę jak rozmawiają o członkach rodziny i wspominają czasy, jak przychodzili tu 20 i 30 lat temu. Ja też znam życiorysy wielu klientów. To bardzo miłe, kiedy ludzi ze sobą rozmawiają, a nie tylko kupuja i wychodzą - dodaje.
Praca receptą na dłuższą młodość
Pan Tadeusz zapewnia, że to właśnie praca daje mu sprawność fizyczną i umysłową.
-To właśnie praca wymaga na mnie, żebym zadbał o siebie. Panie, które u mnie pracują nie odpuszczą mi gdybym przyszedł do pracy nieogolony. Wszystkim, którzy chcą zachować dłużej młodośc polecam pracę - mówi 73-latek.
