Według Pawła Ch. Strabag mógł samodzielnie wybudować łącznik autostradowy w Tarnowie za 13 mln zł. Wczoraj przed brzeskim sądem były szef budowy potwierdził, że brał udział w opracowywaniu oferty na przetarg właśnie za taką kwotę. Tarnów zapłacił jednak za drogę prawie 40 mln zł. W sprawie afery łącznikowej trwa jeszcze śledztwo, a funkcjonariusze ABW wzywają na przesłuchania urzędników tarnowskiego magistratu.
Według naszych nieoficjalnych informacji, przesłuchiwani będą m.in. członkowie zespołu nadzorującego budowę łącznika. Prawdopodobnie ma to związek z uzyskaniem przez śledczych opinii ekspertów na temat kosztorysu, według którego budowano zjazd z A4.
Strabag ostatecznie jako jedyny wystartował w przetargu. Zamiast oferty za 13 mln zł, złożył taką, która opiewała na blisko 40 mln zł. Szefowie krakowskiego oddziału spółki mieli wcześniej dogadać się z konkurencją, by ta nie walczyła o kontrakt.
Według Pawła Ch. efektem zmowy było powołanie do życia konsorcjum Strabagu oraz firm Mota Engil i Poldim. Dzięki takiemu zabiegowi biorące udział w zmowie firmy miały się potem podzielić ponad 20 mln zł, które przepłacił Tarnów. - Jako Strabag byliśmy w stanie wykonać sami wszystkie roboty, nie potrzebowaliśmy żadnych wspólników - wynika z zeznań Ch. odczytanych przed sądem. Świadek ich nie zakwestionował.
***
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ponownie wzywa na przesłuchania pracowników tarnowskiego Urzędu Miasta. Z naszych ustaleń wynika, że pytania dotyczą spraw związanych ze zmową towarzyszącą budowie łącznika autostradowego. Wśród przesłuchiwanych są m.in. osoby, które zajmowały w 2010 r. stanowiska kierownicze w urzędzie. Dokładnie zaś te, które zasiadały wówczas w zespole nadzorującym budowę dwupasmówki.
Według naszych informacji, seria wezwań nastąpiła krótko po tym, jak krakowska prokuratura uzyskała opinię ekspertów na temat rynkowych cen materiałów budowlanych, z okresu gdy rozstrzygano słynny przetarg. Biegli mieli się także wypowiedzieć na temat prawidłowości wykonania kosztorysu inwestorskiego.
40 zamiast 13 mln zł
Prokurator Seweryn Borek nie chce na ten temat rozmawiać. - Gromadzimy ostatnie materiały dowodowe w sprawie - stwierdza jedynie.
Sporo nowych okoliczności na temat gigantycznej zmowy wyszło jednak na jaw wczoraj, w trakcie kolejnego dnia procesu byłego prezydenta Tarnowa.
Ryszard Ścigała co prawda w aferę łącznikową nie jest zamieszany, jednak sąd w jego sprawie przesłuchał w charakterze świadka Pawła Ch. - byłego kierownika budowy zjazdu z autostrady.
Z zeznań drogowca wynika, że na początku 2010 r. osobiście uczestniczył w przygotowywaniu oferty Strabagu na wykonanie IV etapu połączenia Tarnowa z A4, czyli słynnego łącznika. Kalkulacja opiewać miała na ok. 13 mln zł.
- To była rynkowa oferta. Obejmowała cały zakres prac oraz użyte materiały - przyznawał świadek w prokuraturze. A wczoraj potwierdził prawdziwość tamtych rewelacji przed obliczem sądu.
Sęk w tym, że Tarnów zapłacił za dwupasmówkę nie 13, ale blisko 40 mln zł. Strabag miał bowiem w rękawie jeszcze jedną ofertę. Tę droższą złożył, gdy miał pewność, że potencjalni konkurenci nie staną do wyścigu o kontrakt. Mieli o to zadbać byli szefowie krakowskiego oddziału firmy.
"Górka" do podziału
Według Pawła Ch., następstwem zmowy było powołanie do życia konsorcjum Strabag oraz firm Mota Engil i Poldim. Ten zabieg miał ułatwić podział tzw. "górki" z przetargu, czyli blisko 26 mln zł, które przepłacił Tarnów.
- Jako Strabag byliśmy w stanie wykonać sami wszystkie roboty, nie potrzebowaliśmy żadnych wspólników - oceniał Ch. Dla zachowania pozorów - według jego relacji - jedna z tych firm zajęła się robotami energetycznymi, druga - budową kanalizacji. Ale w rozliczeniu otrzymały sumy kilkunastokrotnie wyższe niż wartość wykonanych robót. Bo umówiono się, że "górka" zostanie podzielona w proporcji 34 proc. dla lidera konsorcjum, a dla partnerów po 33 proc.
- Na samych robotach kanalizacyjnych i energetycznych nie dało się rozpisać takich kwot, więc trzeba było je uzupełnić robotami, które sami wykonaliśmy - to kolejny fragment zeznań Pawła Ch.
Na etapie śledztwa twierdził, jakoby informację o tym, jakie pieniądze Tarnów był w stanie przeznaczyć na łącznik, uzyskał od biznesmena Wiesława Frysa, znajomego Ryszarda Ścigały. Wczoraj z tych stwierdzeń się nie wycofał. - Tego budżetu nikt nie musiał nam zdradzać, bo w radio wciąż mówili, ile miasto mogło wydać na łącznik - dodawał jednak.
Udział w zmowie
O udział w zmowie przetargowej prokuratura podejrzewa 14 osób z firm branży drogowej, a także urzędników.
Zarzuty usłyszała m.in. Danuta B., była pracownica Tarnowskiego Zarządu Dróg Miejskich, odpowiedzialna za inwestycje. Z odczytanych wczoraj w sądzie materiałów wynika, że właśnie Paweł Ch. w dwóch ratach miał jej wręczyć 30 tys. zł łapówki. Strabag miał dzięki temu uzyskiwać informacje o firmach interesujących się przetargami na II i IV etap połączenia Tarnowa z autostradą.
Fikcyjne opracowania
Ujawnione wczoraj zeznania Pawła Ch. opisują także sposób, w jaki Strabag miał wygospodarować pieniądze na łapówki dla urzędniczki. Drogowiec twierdzi, że osobiście załatwił to z pomocą kolejnej podejrzanej - Elżbiety G. Projektantka miała zgodzić się na wystawienie faktur za fikcyjne opracowanie dwóch projektów organizacji ruchu.
Termin do sierpnia
Śledztwo w sprawie afery łącznikowej trwa już ponad dwa lata. Na jej ślad prokuratura wpadła badając nieprawidłowości wokół budowy linii szybkiego tramwaju w Krakowie. Postępowanie powinno dobiec końca 28 sierpnia.
