Prokuratura Rejonowa w Tarnowie po ponadpółrocznym śledztwie umorzyła postępowanie w sprawie pożaru młyna Szancera z powodu nieustalenia sprawców. - Śledczy nie mają wątpliwości co do tego, że budynek spłonął wskutek celowego podpalenia, jednak nie udało im się ustalić osób, które miały w tym swój udział - przyznaje Arkadiusz Bara, rzecznik prasowy prokuratury.
Biegły, który na zlecenie prokuratury analizował pożar, stwierdził, że ogień został wzniecony w co najmniej pięciu miejscach.
-Paliło się w środku, mimo że nie miało się od czego zająć, bo przecież do budynku nie był doprowadzony prąd - zauważa Jakub Czurka, mieszkaniec bloku, który przez ul. Mostową sąsiaduje z młynem. W nocy z 4 na 5 kwietnia, kiedy wybuchł pożar, nie zmrużył oka. Młyn przez kilkanaście godzin gasiło aż 60 strażaków. - Zajęło się od dachu i najwyższej kondygnacji, a później ogień po stropach przenosił się w dół, na niższe piętra. Strażacy w takim przypadku niewiele mogli zrobić. Od tego czasu nikt nie kiwnął tutaj palcem, żeby uprzątnąć to pogorzelisko i zagospodarować w jakiś sposób tę piękną działkę blisko centrum - mówi mężczyzna.
Tarnów. Ogromny pożar Młyna Szancera [ZDJĘCIA, WIDEO]
Miejski inspektor nadzoru budowlanego w zaleceniach pokontrolnych, przeprowadzonych na zgliszczach młyna, wyznaczył właścicielowi terenu czas do końca ubiegłego roku, by usuną nadpalone elementy stropów i dachu, w tym zwisające niebezpiecznie arkusze blachy . Miał on też rozebrać części murów szczytowych, które grożą zawaleniem.