Spis treści
O turystów w Krakowie wiceprezydent Mazur był pytany w Radiu Kraków, gdzie wyjaśniał m.in., skąd biorą się dane mówiące o 14 mln 720 tys. gości, którzy w ubiegłym roku przyjechali pod Wawel. Jak wymieniał, brane są pod uwagę informacje o rejestrowaniu się gości w hotelach, o operacjach, które są wykonywane przy pomocy kart płatniczych czy o ruchu w komunikacji.
- To jest próba zderzenia różnych danych i z tych danych uśredniamy pewne wyniki. Jeżeli widzimy, że po kolejnej próbie te wyniki są bardzo zbliżone, to możemy powiedzieć: szacujemy. Z pewnością nie jest tak, że możemy podać dokładną liczbę co do turysty, ale te szacunki są zupełnie wiarygodne - zaznaczał wiceprezydent Krakowa. - Co więcej, w tym roku przeprowadziliśmy też bardzo duże badania jakościowe, żeby zrozumieć duszę tych, którzy tutaj przyjeżdżają i zapytać: dlaczego, po co, co się im podoba, albo dlaczego chcieliby tu wrócić, albo też nie chcieliby tu wrócić - dodawał.
Przyciągnąć turystów do innych dzielnic poza ścisłym centrum
Jak się okazuje, w rozmowach w ramach tych badań padło określenie "lunapark". Jak wyjaśniał wiceprezydent Krakowa, zostało ono użyte, by opisać "spiętrzenie na relatywnie niewielkim terytorium wielu atrakcji: kościół Mariacki, Brama Floriańska, Sukiennice, zarazem zespoły, które w okolicach Rynku wykonują swoje koncerty".
- Więc ten "lunapark" był trochę przekornym, a zarazem był dla nas sugestią, czy nie warto byłoby pomyśleć o tym, żeby pewien rodzaj atrakcji, aktywności Krakowa przełożyć również na inne dzielnice, poza Kazimierzem, który oczywiście cieszy się dużą popularnością. I w tym kontekście, tak to słowo "lunapark" należy rozumieć - zaznaczał Stanisław Mazur.
Jeśli chodzi o narodowości, do Krakowa przyjeżdżają przede wszystkim goście z Wielkiej Brytanii, Niemcy, Francuzi i Amerykanie. Władze miasta cieszy fakt, że przeważa liczba turystów, którzy przyjeżdżają do Krakowa na dłużej, na dwa-trzy dni. A do tego rośnie liczba zamożnych i bardzo możnych turystów. Jak przekazał wiceprezydent Krakowa, polski turysta zostawia w naszym mieście dziennie ok. 500 zł, a zagraniczny - ok. 1100 złotych.
Według szacunków, wpływy Małopolski z turystyki w 2024 r. wyniosły 19,35 mld zł, czyli o blisko połowę (48,5 proc.) więcej niż w roku 2023 i o 25 proc. więcej niż w rekordowym pod tym względem jak dotychczas przedpandemicznym 2019 roku. Natomiast w Krakowie - jak podał wiceprezydent miasta - szacunki mówią o ponad 10 miliardach złotych zostawionych w 2024 r. przez turystów.
Turystyka w stolicy Małopolski przekłada się na ok. 10 proc. miejsc pracy i około 4-5 proc. dochodów budżetu miasta.
- To, co może władza publiczna zrobić, to tworzyć warunki, żeby ten biznes się dobrze rozwijał, bo to znacząca część przychodów gospodarki i coś, co bardzo stabilizuje gospodarkę miejską w czasach gwałtownych zmian - przekonywał w Radiu Kraków wiceprezydent Krakowa.
Turyści zalewają Kraków. Rekordy lotniska
Zupełnie inne spojrzenie na obecność turystów mają mieszkańcy centrum Krakowa. Tłumy odwiedzających, w tym często głośnych, pijanych i imprezujących całymi nocami, a do tego prowadzenie w centrum miasta biznesów wyłącznie nastawionych na turystów - czyli hosteli i knajp - są dla mieszkańców przekleństwem. Stare Miasto od lat drastycznie się wyludnia, bo - jak kwitują mieszkańcy - nie da się tu normalnie żyć, w tym wysypiać w spokoju.
Jak duża fala przyjeżdżających trafia co miesiąc pod Wawel, pokazuje choćby najnowsze podsumowanie krakowskiego lotniska, za kwiecień. Liczba obsłużonych pasażerów w ciągu tego jednego miesiąca wyniosła 1 mln 075 tys. 160. Rekordowy był piątek 25 kwietnia, kiedy w terminalu pojawiło się 43 tysiące podróżnych.
"Łącznie od początku roku obsłużyliśmy 3 716 470 pasażerów" - podał też Kraków Airport.
Czy Krakowa nie zalewa już zbyt duża liczba turystów i nie powinno się jej ograniczać, jak dzieje się to za granicą? Na to pytanie też odpowiadał wiceprezydent podczas wywiadu dla stacji radiowej, przyznając, że "szeroka fala turystów zaczyna doskwierać mieszkańcom zwłaszcza centralnych części Krakowa". Zdaniem Stanisława Mazura Kraków powinien reagować, nastawiając się na turystę, który szuka spokojniejszej, bardziej kulturalnej oferty, za którą też jest skłonny więcej zapłacić.
- I tutaj obserwujemy bardzo wyraźne przesunięcie, że coraz częściej zamożni ludzie przyjeżdżają do Krakowa, czyli ten trend zaczyna się wyraźnie rysować - zaznaczył wiceprezydent.
Jak można poradzić sobie z uciążliwymi turystami?
Prof. Mazur wymienił też działania na rzecz zapanowania nad uciążliwymi turystami.
- Czyli chociażby kwestia uruchomienia dużego projektu sprzed kilku lat "City Helpers". To są młodzi ludzie, wolontariusze, którzy poruszają się po mieście i wtedy, kiedy ktoś daje nadmiar wyrazu ekspresji i radości ze swojego pobytu w Krakowie krzycząc, biegając zwracają grzecznie uwagę, że to nie jest właściwe zachowanie. Mamy też burmistrza nocnego - to nawiązanie do bardzo wielu miast europejskich. Więc szukamy dobrych rozwiązań, żeby mitygować te niedogodności, które są w tej chwili obecne i wydaje mi się, że to zupełnie nieźle wygląda - podsumowywał wiceprezydent. - Natomiast absolutnie docelowo - coraz bardziej zamożny, coraz bardziej wysublimowany klient, ale za tym musi iść odpowiednia oferta.
Stanisław Mazur przypomina też, że Kraków stara się o możliwość pobierania opłaty turystycznej. W zależności od szacunków, przynosiłaby ona Krakowowi między 50 a 80 mln zł rocznie.
- To są te środki, które moglibyśmy przeznaczyć chociażby na budowę lepszej infrastruktury turystycznej, na lepszą promocję czy na dziesiątki innych rzeczy, które powodowałoby, że ta turystyka stałaby się coraz bardziej jakościową - wyliczał wiceprezydent.
