Czyż nawet misjonarze nie akceptowali faktu, że w niektórych plemionach ludzie w niedzielę nie ubierali się kulturalnie, bowiem nie ubierali się w ogóle? Gdy wpadniemy do wody, to jest nam mokro. Ale czy rybie w wodzie jest mokro? Stąd też dyskusja na temat chamskich zachowań polityków jest całkowicie bezprzedmiotowa.
Utyskuje się też na to, że posłowie PiS w niekulturalny sposób bronili posła Ziobry. A to przecież piękny przykład solidarnego państwa, w którym państwo Kaczyńscy solidarnie bronią swojego zagończyka przed bigosowaniem. A że robią to z zajadłością watahy (żadnych aluzji?)? Wynikło to taktyki Genialnego Stratega. Gensek ustalił, że tym razem działać będą nie przez agentów, tylko w myśl zasady "kupą, mości panowie". No a kupa, wiadomo, to nie lawenda?
Na peryferiach rozważań o piętrzącej się przed rządem kupie problemów powraca ważna dyskusja
o stanie polskich trawników. Krakowska TV wyemitowała niedawno felieton nawołujący właścicieli psów
do sprzątania kup. Problem zilustrowano zbliżeniami psich balasków w rozmaitym stadium rozkładu
i o różnej konsystencji. Cóż, moja wina, że jadłem tak wczesną kolację. Zanim pojechałem do Rygi, przełączyłem telewizor na inną stację, w której seksowna pani opowiadała o sposobie rozwiązania swoich problemów z zaparciem. Otóż wystarczy zażyć wieczorem pewien środek, a rano rozwiązanie przyjdzie samo. Zauważam tu znaczny postęp w stosunku do niegdysiejszej reklamy laxigenu, który miał działać łagodnie, nie przerywając snu.
Zaparcia w sprawach ustawodawczych, istniejące dzięki nieugiętej postawie pana prezydenta, który wetuje wszystko, zapewne nie da się rozwiązać przy pomocy środków farmakologicznych. Szczególnie
w sytuacji, kiedy stan zdrowia pana prezydenta pozostaje sprawą tajną. Dodatkowym czopkiem w tej sprawie okazuje się być przewodniczący SLD, który w myśl zasady "im gorzej dla władzy, tym lepiej dla opozycji" zachowuje się tak właśnie, jak przystoi czopkowi. Rząd się teraz obrazi i żadnych ustaw nie przedłoży, żeby pan prezydent nie miał czego wetować. I tak wszyscy będą szli w zaparte. Z wyjątkiem psów na trawnikach, niestety.