https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W ciemię bity. Piszczyk redivivus. Felieton Włodzimierza Jurasza

Sytuacja przedwyborcza zaczyna się wyjaśniać. Jedni przestali hamletyzować i ujawnili nazwisko kandydata, drudzy zorganizowali głosowanie; co prawda wynik nikogo nie zaskoczył, ujawniły się za to wewnętrzne animozje. Inny kandydat, dla którego naturalnym habitatem jest wielki biznes, utknął gdzieś w obcym mu środowisku prowincji. Kolejna formacja nadal szuka kogoś będącego równocześnie kobietą (najlepiej trans, ale może być też cis-kobieta), Hinduską i Jamajką. Niestety, jedyna (potencjalna) kandydatka nie bardzo wie, gdzie leży Polska.

Ale poznaliśmy już też kandydata idealnego, czyli niezależnego, który wyłonił się niczym Wenus z (bitej) piany. Jakie cechy przejawia, powinien przejawiać, ów swoisty wzorzec z Sevres?

Przede wszystkim musi być właśnie niezależny. Nie może być szefem żadnej partii, ani piastować żadnych stanowisk państwowych, zwłaszcza Marszałka Sejmu. To ważne, bo aktualny marszałek stwierdził już, że zwycięzca elekcji wcale nie musi objąć władzy. Wynik wyborów zatwierdza Sąd Najwyższy, a wystarczy przecież, że Sejm nie uzna legalności orzekającej w tej kwestii izby SN, lub zakwestionuje status któregoś sędziego, by delikwent nie został dopuszczony do złożenia przysięgi przed Zgromadzeniem Narodowym. I władza prezydencka (na mocy Konstytucji RP!) wpadnie w ręce drugiej osoby w państwie. Czyli właśnie marszałka izby niższej… A tak na marginesie: kto kandydatowi niezależnemu sfinansuje kampanię? Korwin kandydując ponoć wyprzedał rodowe dobra…

Idealny kandydat powinien umieć czytać, zwłaszcza ze zrozumieniem, a przynajmniej z empatią i wzruszeniem (zalecana jest lektura Konstytucji). Musi być otwarty na współpracę z Unią, czyli np. uznawać jej decyzje o likwidacji polskich kopalń („Turów jest do

zamknięcia”). A wreszcie, w końcu prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, musi przejawiać cechy wodza, np. ruszając na Moskwę szlakiem Żółkiewskiego, Napoleona oraz tego, no, mniejsza o nazwisko („Putina wgnieciemy w ziemię”).

W genialnej komedii o Polakach i polskości, „Zezowatym szczęściu”, jej bohater, Jan Piszczyk, idzie w pochodzie (są lata 30. XX wieku) wykrzykując: „Na Kowno” (to ówczesna stolica niepodległej Litwy). Jak widać, od tego czasu nasz symboliczny bohater narodowy zrobił wielki krok naprzód.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska