- Odkąd siecią zarządza gminna spółka Dunajec, cena za wodę wzrosła już prawie trzykrotnie- żali się Maria Długosz, mieszkanka Tropia.
Zamiast 2,75 zł za kubik płaci około 5 zł, a prawie drugie tyle dopłaca gmina. Chce więc, by sieć wróciła z powrotem pod zarząd spółki wodociągowej z Tropia.
Przedstawiciele spółki zdecydowali się przed sądem dochodzić swoich racji. Kolejna rozprawa w tej sprawie odbyła się w piątek w Nowym Sączu.
W latach 90. zawiązał się komitet budowy wodociągu dla Tropia i wkrótce przekształcił w spółkę. Na jej czele stanął radny i społecznik Józef Łagosz.
Do 2012 r. do sieci podłączono niemal 80 proc. domów z wioski. Pieniądze na jej rozbudowę pochodziły od mieszkańców i z dotacji, jakie udało się pozyskać urzędowi gminy z programu SAPARD.
- My jako spółka nie mogliśmy się o nie ubiegać, dlatego prezes podpisywał umowy z gminą. Ta występowała jakby w naszym imieniu jako inwestor, a teraz okazuje się, że na tej podstawie stwierdza, że jest właścicielem wodociągu. A to my wpłaciliśmy prawie 75 procent środków, około 750 tys. zł, na jego budowę - twierdzi Marian Lupa, sekretarz spółki.
Józef Tobiasz, wójt gminy Gródek nad Dunajcem, wyjaśnia, że Tropie trzeba było włączyć do gminnej spółki Dunajec, by uzyskać unijną dotację wartą 70 mln zł, na zrobienie wodociągu i kanalizacji w całej gminie. Unia wymagała bowiem, żeby cała sieć należała do samorządu. Teoretycznie wodociąg w Tropiu mógłby funkcjonować osobno, co przyznał w piątek na rozprawie w sądzie Andrzej Salamon, były prezes spółki Dunajec.
Istnieje jednak obawa, że wówczas gmina musiałaby zwrócić część unijnej dotacji.
Sąd nie rozstrzygnął sporu. Kolejna rozprawa w lutym.
