Manuel Torres dośrodkował z wolnego, Denys Faworow w polu karnym wycofał do Patrika Misaka, a ten uderzył z 15 metrów - i w setnej sekundzie meczu Jakub Raciniewski złapał piłkę. A wydarzenia z kolejnych minut były zaskakujące.
Chociaż...? Przecież jesienią Wisłoka pokonała Wieczystą 3:1. A teraz szybko wyczuła, że krakowianie nie potrafią ułożyć swojej gry. Łatwo tracili piłkę, grali apatycznie. Dębiczanie nie dochodzili może do sytuacji klarownych, ale Antoni Mikułko - który decyzją Lechii wróci po sezonie do gdańskiego klubu - w pierwszym kwadransie musiał interweniować kilka razy. A drugi kwadrans zaczął się szarżą Mateusza Surmy, po której Błażej Radwanek sprytnie, ale nieudanie, próbował skierować piętą piłkę do siatki.
Kibice Wieczystej, zmobilizowani obecnością fanów Wisłoki w sektorze gości, dopingiem starali się zagrzać żółto-czarnych do walki. Bo walki nie było. W 22 min gospodarze w końcu wyszli z mocniejszą akcją (Torres), ale Jakub Bąk nie zdołał oddać dobrego strzału. Za moment była kontra i obroniony przez Raciniewskiego strzał Karola Danielaka. Wyglądało na to, że Wieczysta się budzi.
Z tym, że dębiczanie nie zamierzali stać i przyglądać się. W 29 minucie wywalczyli rzut rożny, po jego wykonaniu powstał chaos w polu karnym, Jakub Rachfalik zagrał piłkę w stronę bramki, a Paweł Koncewicz-Żyłka skiksował przy próbie jej wybicia. Samobój, 0:1!
Co na to krakowianie? No, w zasadzie wciąż to samo. W 38 min, po akcji i podaniu Torresa, w niezłej pozycji znalazł się Radosław Majewski, ale chybił z 15 metrów. Przy dośrodkowaniach skuteczny był 17-letni bramkarz Wisłoki. A gdy goście w 40 min popełnili błąd i w polu karnym strzelał Majewski, piłkę wślizgiem zablokował Rachfalik. Mimo wszystko, pierwszą połowę w wykonaniu Wieczystej trzeba ocenić jako bardzo słabą.
W 50 min sprawy w swoje ręce wziął Torres. Choć Patryk Boksiński mocno mu się stawiał, ograł go i dośrodkował idealnie do Macieja Jankowskiego, który główkując z bliska wyrównał.
Goście byli mniej dynamiczni niż w pierwszej połowie, trochę uszły z nich siły. W 62 min, po kornerze, znów dobrze zagłówkował Jankowski, ale tym razem świetnie obronił Raciniewski. Za moment, korzystając z zagrania obrońcy, Torres huknął nad poprzeczkę.
- Gramy do końca, Wisłoka, gramy do końca! - zakrzyknęli jej kibice. Bo piłkę zawłaszczyła Wieczysta, coraz łatwiej wjeżdżała w pole karne dębiczan. W 70 min w zamieszaniu Jankowski nie trafił czysto w piłkę, za moment w niezłej pozycji spudłował Koncewicz-Żyłka.
Czas mijał, a krakowianie wciąż wcale jakoś nie cisnęli. A w 77 minucie z akcją wyszła Wisłoka, krakowska obrona pogubiła się - tak konkretnie to Denys Faworow podał piłkę będącemu z boku pola karnego Kacprowi Maikowi. On z kolei podał do Damiana Łanuchy, który z 14 metrów uderzył w górny róg na 1:2.
W 84 min goście mieli kapitalną okazję do podwyższenia. Efektem był korner. A po nim - zagranie piłki ręką przez Jakuba Bąka. Radwanek wykorzystał karnego, sensacja stała się faktem.
Do końca sezonu pozostało pięć kolejek – z tym, że Wieczysta w ostatniej będzie pauzować i skaksuje trzy walkowerowe punkty. Najbliższe mecze już w środę 24 maja. Krakowianie podejmą Koronę II Kielce, liderująca Stal – ekipę Podlasia Biała Podlaska.
Wieczysta Kraków - Wisłoka Dębica 1:3 (0:1)
Bramki: 0:1 Koncewicz-Żyłka 29 samob., 1:1 Jankowski 50, 1:2 Łanucha 77, 1:3 Radwanek 86 karny.
Wieczysta: Mikułko - Pietras, Kołodziej, Koncewicz-Żyłka, Bąk - Torres, Faworow (80 Gamrot), Majewski (80 Hebel), Misak, Danielak - Jankowski (80 Twarowski).
Wisłoka: Raciniewski - Priest-Tyson, Rachfalik (72 Staszczak), Boksiński (72 Maik) - Surma, Iwanicki, Łanucha, Kardyś - Rębisz, Siedlik (90+2 Stańczyk) - Radwanek.
Sędziował: Przemysław Mielczarek (Kluczbork). Żółta kartka: Boksiński. Widzów: 800.
