Wisła Sandomierz - Wieczysta Kraków 2:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Misak 9, 1:1 Abate 37, 2:1 Abate 65, 2:2 Bąk 74.
Wisła: Czarnogłowski - Wódz, Chorolskij, Sudy, Cichoń - Wyjadłowski, Kotalczyk (78 Michalczyk), Furman (85 Krajewski), Szczypek (85 Stokłosa), Kościółek (72 Uciński) - Abate.
Wieczysta: Mikułko - Faworow, Kołodziej, Koncewicz-Żyłka, Klimczak (76 Bujak) - Bąk, Pałaszewski, Majewski, Hebel (66 Twarowski), Torres - Misak.
Sędziował: Michał Mikulski (Lublin). Żółte kartki: Koncewicz-Żyłka, Kołodziej. Widzów: 1000.
Zaczęło się zgodnie z planem. Wprawdzie Torres po solowej akcji w 6 min w bramkę jeszcze nie trafił, ale trzy minuty później, po podaniu Hebla z lewej strony, zrobił to Misak. Wieczysta napoczęła sandomierską ekipę, która zmierza przecież do IV ligi.
Krakowianie łatwo wjeżdżali w pole karne gospodarzy, za chwilę Torres przebiegł z piłką pół boiska i dopiero przy strzale został przystopowany przez Chorolskiego. Wydawało się, że kolejny gol dla gości to tylko kwestia czasu, ale z drugiej strony odnosiło się wrażenie, że właśnie w fazie finalizacji akcji z Wieczystej uchodzi powietrze.
Gospodarze długo starali się po prostu rozbijać ataki przeciwnika, przetrwać bez następnych strat. A gdy próbowali ruszyć do przodu i wychodziło im to średnio, zostali chamsko zrugani (- Wisła, grać, k... mać!) przez grupkę własnych kibiców, nie za bardzo pewnie ogarniających, z kim tak konkretnie sandomierzanie rywalizują.
Ale wiślaków to nie zdeprymowało. A pięć minut po tych okrzykach doczekali się swojej szansy. I ją wykorzystali! No bo po prostopadłym podaniu Kościółka Kameruńczyk Abate w sytuacji sam na sam pokonał Mikułkę.
Wynik zaskakujący, zwłaszcza biorąc pod uwagę 2:8 Wisły z poprzedniej kolejki (klęska z Chełmianką). W 42 min Misak uderzył nad bramkę, w przerwie będący na trybunach Sławomir Peszko przeżył oblężenie kibiców, a kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy naprawdę dogodną okazję miał Bąk - jego strzał głową obronił Czarnogłowski. Potem był rzut rożny, niecelna "główka" Misaka, a kilkadziesiąt sekund później - kolejna udana interwencja 19-letniego bramkarza Wisły.
W 52 min, gdy trafiony piłką w rękę został Chorolskij, sędzia nakazał grać, piłkarze Wieczystej protestowali. Dużo było emocji, a gospodarze już wyraźnie bardziej pewni siebie niż godzinę wcześniej. W 59 min, po znakomitym dryblingu Abate, świetną okazję do zdobycia bramki miał Wyjadłowski. Nie trafił jednak czysto w piłkę, która poleciała obok słupka. A trzy minuty potem znów obejrzeliśmy błysk Abate - i tym razem jego niecelne uderzenie.
Co na to goście? Torres dośrodkował w pole karne, a tam Bąk z 10 metrów strzelił w poprzeczkę. Działo się. No i w 65 minucie podziało się konkretnie: po centrze z rzutu rożnego Abate zagłówkował na 2:1!
Na trybunie był szał, euforia. Wieczysta atakowała nerwowo, więc i sytuacji nie było. Jednak w 74 min, po akcji Torresa, Faworow oddał strzał z bliska, bramkarz odbił piłkę, ale Ukrainiec zagrał ją jeszcze Bąkowi, który doprowadził do wyrównania.
W 79 min strzał Majewskiego zablokował... Bąk, za moment Czarnogłowski poradził sobie z uderzeniem Torresa. Czas Wieczystej uciekał, a największe wrażenie wciąż robiły popisy z piłką Abate - zawodnika wypożyczonego do Wisły z Podbeskidzia. Gospodarze bronili się niesamowicie ambitnie, a krakowianie parli po gola bardzo chaotycznie. Nieskutecznie.
Stal Stalowa Wola w ten weekend dostała punkty walkowerem za mecz z ŁKS Łagów, który wycofał się z rozgrywek. Do końca sezonu pozostało sześć serii spotkań, przy czym Wieczysta w ostatniej kolejce otrzyma punkty walkowerem.
