Poróżniłam się ze znajomą, która opowiadała mi, jak smacznie jadła na Wigilii w Rynku. Ją stać na kupienie pierogów czy barszczu.
Ma też gdzie zrobić potrawy, ale jednak poszła się najeść na Rynek. Zresztą nie tylko ona, ale wielu jej podobnych także. Zastanawiam się dla ilu osób, naprawdę potrzebujących pomocy, bezdomnych, biednych zabrakło ciepłego posiłku.
wpis jest akuratny. Wiele osób mających niezłe dochody chce jeszcze zaoszczędzić parę groszy. Robią tłum na Rynku. jak się popatrzy w telewizor to widać w nim dobrze ubrane (ale niedomyte paniusie) które korzystają z okazji i żrą za darmo. Mnie jest wstyd patrzeć. No cóż, mieszkam w Krakowie, bo tu mam zajęcie, ale jak patrzę na Krakusów to mam tzw. mieszane uczucia -mieszczanie czy hołota? Nie wiem. Ale na wszelki wypadek nie zapraszam do domu ani nie honoruję urzędowo, a mógłbym.