- Z meczu na mecz czuję się coraz swobodniej. Trawa to nawierzchnią, która pozwala na wykorzystywanie intuicji, to jest wręcz na niej niezbędne. Czasami ma się mało czasu na rozpatrywanie wielu opcji i korzysta się z tej najwygodniejszej, a ta daje najlepszy efekt - podsumowała Iga Świątek swoje środowe zwycięstwo nad Rosjanką Wierą Zwonariową i awans do trzeciej rundy Wimbledonu.
Dla juniorskiej mistrzyni z 2018 roku tegoroczny turniej rozwija się na razie lepiej, niż można było się spodziewać. Tak to przynajmniej wygląda, jeśli spojrzy się na jej wyniki przed Wimbledonem (wymęczona druga runda w Eastbourne). Jej seniorski debiut w Londynie (w 2019 roku, w 2020 turniej został odwołany) też nie był udany.
- Mam wrażenie, że gdybym dwa lata temu wygrała kilka meczów, to bym się rozkręciła. Przegrałam jednak już pierwszy i może dlatego zostało to trochę gorsze wrażenie. To już jednak za mną. Szczyt formy planowaliśmy co prawda z moim sztabem na Roland Garros [w Paryżu nie zdołała obronić tytułu - red.], ale z roku na rok czuję się coraz silniejsza i czuję, że mogę grać przez dłuższy czas na bardzo wysokim poziomie, niezależnie od nawierzchni - dodaje Świątek, której kolejną rywalką będzie w piątek Irina Begu. Rumunka (79. WTA) pokonała 7:5, 6:7, 6:3 Chorwatkę Petrę Martić. Dochodząc do trzeciej rundy 30-letnia Begu wyrównała swój najlepszy wynik w Londynie (poprzednio w 2015 roku). Polka i Rumunka zagrają ze sobą po raz pierwszy.
Dobrą passę na trawie kontynuuje Magda Linette, która również wyrównała swoje najlepsze osiągniecie w Wimbledonie i po raz drugi (poprzednio w 2019 roku) zameldowała się w trzeciej rundzie. Poznanianka świetnie spisała się już na inaugurację, pokonując w środę Amerykankę Amandę Anisimovą.
W czwartek spisała się jeszcze lepiej i wyeliminowała bez straty seta (6:3, 6:4) piątą obecnie rakietę świata i półfinalistkę Wimbledonu z 2019 roku, Ukrainkę Elinę Switolinę.
W pełni zasłużenie, poznanianka zaczęła co prawda od falstartu, bo już w pierwszym gemie dała się przełamać. Błyskawicznie odrobiła jednak stratę, a prowadząc 2:1 po raz kolejny wygrała gema przy serwisie rywalki, a po chwili prowadziła 4:1. Już go nie oddała. Bardziej wyrównany był drugi set, w którym Linette dopiero w dziewiątym gemie zdołała przełamać Switolinę. Po chwili dokończyła dzieła, wykorzystując pierwszą piłkę meczową.
W trzeciej rundzie jest również Hubert Hurkacz, który zapomniał już najwyraźniej o problemach ze zdrowiem Wrocławianin nie dał szans (6:3, 6:2, 6:4) Amerykaninowi Marcosowi Gironowi.
