Bartkowski mógł zagrać na lewej obronie już w meczu z Jagiellonią Białystok. Doszło jednak do tego dopiero teraz. – Wtedy za kartki wypadł Maciek Sadlok, ale mnie dopadła kontuzja i wypadłem ze składu. Na lewej obronie w swoim życiu zagrałem 40 procent na lewej, a resztę na prawej obronie – tłumaczy Jakub Bartkowski.
Piłkarz nie był zadowolony z tego, jak Wisła zaprezentowała się w meczu z Sandecją Nowy Sącz. – Nie stwarzaliśmy sobie sytuacji, nie potrafiliśmy przebić się przez defensywie ustawioną Sandecję. Na pewno nie jest to jednak wytłumaczenie. Chcieliśmy stwarzać sytuacje, ale myślę, że to nie był nasz dzień – powiedział zawodnik Wisły.
Tak jak pozostali krakowianie, Bartkowski mógł być zadowolony jedynie z tego, że Wisła ostatecznie zakończyła sezon w pierwszej ósemce. – Przed kolejką rozmawialiśmy o tym, że nie patrzymy na innych, że wszystko zależy tylko od nas – zdradza wiślak. – Przyjechaliśmy tutaj, żeby zdobyć trzy punkty. Niestety, nie udało się, a kolejka tak się ułożyła, że jesteśmy na siódmym miejscu. Plan minimum został zrealizowany, a teraz kolejne mecze nas czekają w fazie finałowej. Fajnie, że mecze z Legią i Lechem gramy u siebie, bo to przede wszystkim dobre dla kibiców. Dla nas też dobrze, że takie spotkania zagramy na własnym stadionie.
Follow https://twitter.com/sportmalopolskaAutor Bartosz Karcz