Historia zatoczyła koło. Rok temu, gdy końca dobiegał sezon zasadniczy w ekstraklasie, w ostatniej kolejce Wisła Kraków podejmowała Zagłębie Lubin. Musiała wygrać, żeby awansować do pierwszej ósemki. Mecz zakończył się remisem 1:1 i „Białej Gwieździe” pozostała gra w grupie spadkowej. Teraz to lubinianie są w o wiele gorszej sytuacji, choć po bardzo udanej dla nich jesieni zdawali się być pewni swego. Wiosnę mają jednak dużo słabszą i dla nich spotkanie pod Wawelem może mieć kluczowe znaczenie w walce o górną ósmekę. Pozostaje zatem pytanie, czy krakowianie wezmą rewanż i tym razem to oni wyrzucą Zagłębie z grupy mistrzowskiej?
W Wiśle podchodzą jednak do poniedziałkowej konfrontacji (początek meczu o godz. 18) spokojnie. Nie ma chęci odegrania się za wszelką cenę na Zagłębiu za poprzedni sezon. Mateusz Zachara, zapytany, czy w szatni koledzy wspominają to spotkanie sprzed roku, mówi: - Pamiętam tamtą sytuację, choć mnie jeszcze nie było wtedy w Wiśle. Teraz nie rozmawiamy jednak na ten temat. Oczywiście wiemy, z jakim nastawieniem przyjedzie do nas Zagłębie. Chcemy ten mecz wygrać. Przede wszystkim jednak dla siebie, a __nie dla innych.
Wisła jest w takiej sytuacji, że choć dzisiaj jest jeszcze matematyczna możliwość, że wypadnie z ósemki po sezonie zasadniczym, to o pewna miejsca w górnej części tabeli może być jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego Szymona Marciniaka, który poprowadzi poniedziałkowy mecz. Wystarczy, że korzystnie ułożą się dla niej wyniki innych spotkań, a prawdopodobieństwo, że np. Wisła Płock straci punkty w konfrontacji z Lechem Poznań, czy Korona Kielce w meczu z Legią Warszawa są bardzo duże. Przy ul. Reymonta starają się jednak o tym nie myśleć, koncentrując na potyczce z „Miedziowymi”.
- Oczywiście braliśmy pod uwagę wszystkie warianty, jak to się może ułożyć w najbliższej kolejce, ale ja przede wszystkim cieszę się, że w naszym zespole wszystko jest tak, jak być powinno. To jest dla mnie najważniejsze - mówi Kiko Ramirez, który w piątek był w bardzo dobrym humorze. Nastroju Hiszpanowi nie psuje nawet absencja Petara Brleka, piłkarza kluczowego w ostatnim czasie dla gry „Białej Gwiazdy”, który jednak w poniedziałek nie zagra, bo pauzuje za kartki.
- To jest oczywiście bardzo ważny zawodnik, ale tak jak wszyscy pozostali. Ostatnio sporo sił pozostawiał na boisku, więc ten odpoczynek mu się przyda - puszcza oko Ramirez, a po chwili, jakby chciał nieco postraszyć rywali dodał, nawet niepytany przez dziennikarzy: - Często pytaliście mnie o Semira Stilicia. Dzisiaj ja uprzedzę to pytanie i powiem o tym sam. To ważna wiadomość. Udało nam się przywrócić Semira Stilicia do pełnej formy fizycznej i mentalnej. Jest w pełni gotowy do tego, żeby nam pomagać i __wiem, że będzie dla nas bardzo istotnym zawodnikiem.
W Wiśle co prawda jeszcze wszyscy dmuchają na zimne, ale gdy Ramirez został zapytany, o co jego zespół będzie walczył już niedługo w grupie mistrzowskiej, nie uciekł od odpowiedzi.
- Zawsze powtarzam, że działam krok po __kroku - mówi szkoleniowiec. - Najpierw trzeba osiągnąć pierwszą ósemkę. Kiedy to się uda, kolejnym celem będzie pierwsza czwórka. A dalej niczego nie będę deklarował... Jeśli będziemy w tej pierwszej czwórce, to zobaczymy na co, będzie nas stać.
Przypuszczalny skład Wisły: Załuska - Cywka, Głowacki, Gonzalez, Sadlok - Mączyński, Llonch - Boguski, Stilić, Małecki - Brożek.