Warunki do gry były takie mocno jesienne, boisko grząskie, brzydkie, ale mecz był niezły - bo piłkarze obu ekip grali z dużą energią. Wiślanie byli częściej przy piłce i częściej atakowali, ale to goście dwa razy tego dnia trafili w obramowanie bramki. Tak było już w ich pierwszej groźnej akcji, w 8 min, wtedy Ł. Mazurek II po podaniu Brągiela strzelił w słupek, i tak było w 37 min, gdy w poprzeczkę z 15 m trafił Lipka.
Miejscowi w sumie dość łatwo wjeżdżali z piłką w pole karne rywali, ale w fazie finalizacji byli nieskuteczni. W 21 min, po centrze Marszalika, Bociek zagłówkował obok bramki, w 36 min Cholewa solową akcję skończył uderzeniem po ziemi, też niecelnym. Druga połowa zaczęła się fajną akcją Marszalika, po jego podaniu wzdłuż linii bramkowej ani Bociek ani Cholewa nie zdołali jednak oddać strzału. Takich sytuacji, gdy obiecująca akcja Wiślan nie miała żadnego finału, było w tym meczu kilka. A jeszcze w 76 min Strózik z dobrej pozycji grubo spudłował.
KSZO w 84 min zaatakował z lewej flanki. Szynka zagrał do Brągiela, ten w polu karnym przebiegł z piłką między obrońcami i zagrał do Zimnickiego, który pokonał Ropka.
Wiślanie Jaśkowice - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Zimnicki 84.
Wiślanie: Ropek - Nowakowski, Lewiński, Morawski - Bociek, Wiśniewski, Rakowski (71 Strózik), Krasuski, Marszalik (82 Tetych) - Cholewa (66 Adisa), Radwanek.
KSZO: Klon – Domagała, Ł. Mazurek I, Jarzynka, Brągiel (90 Lis) – Lipka (46 Pisarek), Tymoszenko (90+4 Zdyb), Orlik (46 Zimnicki), Kołoczek, Nawrot – Ł. Mazurek II (59 Szynka).
Sędziował: Dawid Matyszczak (Kluczbork). Żółte kartki: Lewiński, Nowakowski, Marszalik - Orlik, Jarzynka. Widzów: 200.
