Autor: Paweł Chwał
- Miłość od nienawiści dzieli bardzo cienka granica - te słowa padały wielokrotnie podczas procesu, który zakończył się w piątek przed tarnowskim Sądem Okręgowym. 33-letni Piotr S. spod Tuchowa został skazany na 25 lat więzienia za to, że ze szczególnym okrucieństwem zabił osobę, która, jak twierdził, była miłością jego życia.
- Bardzo ją kochałem. Między nami układało się bardzo dobrze. Praktycznie się nie kłóciliśmy. Nieraz dziękowałem Bogu, że mam taką narzeczoną - mówił na pierwszej rozprawie.
Bezpośrednim powodem rozstania miało być telefoniczne połączenie, podczas którego usłyszał sapanie ukochanej. Uznał to za dowód zdrady. Nie uwierzył w jej tłumaczenia, że o żadnym seksualnym akcie nie było mowy, że usłyszał jedynie odgłos, jak szarpała się z inną osobą.
Para oficjalnie rozstała się, ale Piotr S. nie chciał zapomnieć o kobiecie. Aby zwrócić na siebie jej uwagę, nadużył lekarstw i trafił na oddział toksykologii. Ukochanej jednak nie odzyskał. - Po wyjściu ze szpitala zorganizował swoistą krucjatę przeciwko Iwonie. Narastała w nim chęć zemsty na kobiecie. Planował nawet wywieźć ją do lasu i tam dać jej nauczkę - twierdzi prokurator Izabela Kapa.
Tragedia rozegrała się 3 marca ubiegłego roku w hostelu w Jadownikach koło Brzeska. Piotr S. przyszedł uzbrojony w długi nóż myśliwski. Ukrył go w rękawie bluzy, a trzy mniejsze ostrza zatknął za pasem spodni. Był przekonany, że Iwona O. będzie w pokoju sama. Chciał zapytać ją m.in. o to, czy dziecko, które straciła wcześniej, w szóstym miesiącu ciąży, było jego. Zdziwił się, kiedy po otwarciu drzwi zobaczył razem z nią Piotra Z. - nowego partnera.
Sądził, że mężczyzna o tej porze będzie w pracy. Dalej wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Piotr Z. został ranny i wybiegł z pokoju wezwać pomoc, zostawiając w środku sam na sam Piotra S. z Iwoną O. Napastnik ugodził ją w sumie 120 razy, przy okazji pastwiąc się nad swoją ofiarą.
- Rozciął jej usta nożem wykonując tak zwany „uśmiech jokera”. Dodatkowo okaleczył jej nos, okolice oczu i krocza. Biegły Zakładu Medycyny Sądowej z Krakowa, który wypowiadał się w tej sprawie, przyznał nawet, że w swojej 28-letniej karierze zawodowej nie spotkał się z tak drastycznym zabójstwem - mówi Izabela Kapa.
O tym, że mężczyzna dokonał zbrodni ze szczególnym okrucieństwem podkreślał w uzasadnieniu wyroku również sąd.
- Mamy do czynienia z „nadzabijaniem”. Ilość zadanych Iwonie O. ciosów była niewspółmierna w stosunku do skutku, którym była śmierć kobiety - zauważył sędzia Rafał Wagnerowski. - Oskarżony w trakcie składania wyjaśnień sam stwierdził, że Iwona O. za mało cierpiała, a policjantom, którzy w drodze do komendy pytali go: „dlaczego to zrobiłeś?”, miał odpowiedzieć: „bo to była zła kobieta”.
Mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny. Obrona próbowała dowieść, że do zbrodni doszło w afekcie, wskutek silnego wzburzenia, którego miał doznać Piotr S. widząc swoją miłość z nowym partnerem. Sąd jednak nie zgodził się z tą argumentacją, twierdząc, że oskarżony zaplanował zbrodnię, a o nowym związku kobiety wiedział znacznie wcześniej.
Prokuratura domagała się dla Piotra S. dożywocia. Zdaniem sądu, kara 25 lat więzienia jest w tym przypadku jednak równie surowa. Na niższy wymiar wpływ miała m.in. wcześniejsza niekaralność i dobra opinia oskarżonego, którą się cieszył przed zbrodnią. Mężczyzna będzie mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie z więzienia nie wcześniej niż po odbyciu 20 lat kary. Wyrok nie jest prawomocny.