- Mówiłem wcześniej o determinacji, wybieganiu i przede wszystkim inklinacji Puszczy do stałych fragmentów gry - autów, rzutów rożnych, wolnych - które ten zespół wykonuje bardzo niebezpiecznie - mówił szkoleniowiec. - Cieszę się, że mecz skończył się na zero z tyłu, bo zawodnicy kreatywni w ofensywie nie mogli pokazać tego, co byśmy chcieli - powtórzył Smółka, odwołując się do stanu boiska.
Dodał: - Na pewno Puszcza miała plan na to spotkanie, który konsekwentnie realizowała: przenoszenie akcji prostymi środkami. Nawet lewy obrońca, mając dużo miejsca, zagrywał do walczących w powietrzu napastników Puszczy i trudno było sobie z tym poradzić. Warunki predysponowały do takiej gry i my również chcieliśmy grać prostymi środkami, natomiast mamy trochę inny zespół. Wiem, że jest złość Michała Janoty czy Maksa Banaszewskiego, że nie można jeszcze w tych warunkach pogodowych, po tak długiej zimie, grać piłką. Natomiast szacunek dla moich zawodników, bo przetrwaliśmy, podjęliśmy walkę, byliśmy zdeterminowani, a o to w tym spotkaniu chodziło.
ZOBACZ TEŻ - Tomasz Tułacz po Puszcza - Stal: Można było wepchnąć piłkę do bramki
Zbigniew Smółka podziękował też kibicom z Mielca. - Przyjechało ich bardzo dużo i bardzo fajnie nas dopingowali. Oba zespoły wykazały się walką, determinacją, myślę, że remis jest zasłużony. Choć w jednej sytuacji było pod naszą bramką bardzo gorąco - przyznał, mając na myśli okazję Dawida Ryndaka w 85 minucie, kiedy gości uratowała interwencja Radosława Majeckiego.
Autor:Tomasz Bochenek
Follow https://twitter.com/sportmalopolska