Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdecydują się na odbudowę kościoła? Potrzeba na to kilku milionów złotych

Halina Gajda
Pozostałości po libuskim kościółku, który niemal doszczętnie spłonął na początku lutego, nie można rozebrać. Będzie to możliwe dopiero w sytuacji, gdy obiekt zostanie skreślony z listy zabytków.

Ks. Stanisław Dębiak, proboszcz parafii w Libuszy, nie ukrywa: byłoby pięknie, gdyby udało się odbudować nasz spalony kościół. Niby prosta sprawa, przecież konserwator zabytków ma pełną dokumentację, nic tylko zabrać się do dzieła. - Wszystko rozbija się niestety o pieniądze - mówi smutno.

Wedle szacunkowych, wciąż nieprecyzyjnych wyliczeń, tylko na stan surowy potrzeba około półtora miliona złotych. By doprowadzić do stanu użytkowego, kwotę trzeba by pewnie podwoić.

- Uruchamiają się unijne programy, między innymi na renowację zabytków. Myślę, że przy 85-procentowym dofinansowaniu, bylibyśmy w stanie sobie poradzić z kosztami - ocenia z kolei Mirosław Wędrychowicz, burmistrz Biecza.

Warunkiem skorzystania z takiego dofinansowania jest to, by obiekt był wpisany na listę zabytków. I tu kłopot. Zgliszcza po pożarze trzeba rozebrać, a nie można tego zrobić bez wykreślenia kościoła z tejże listy.

Krystyna Menio, szefowa nowosądeckiej delegatury wojewódzkiego konserwatora zabytków, zapewnia, że zaraz potem można wpisać ten teren jako miejsce historyczne. - Teraz zabytkiem jest tylko sam kościół, bez otoczenia - uzasadnia.

Starsi mieszkańcy nie wyobrażają sobie, by to niemal święte dla nich miejsce miało pozostać puste. Jeszcze niedawno był symbolem życia duchowego mieszkańców. Teraz widok pogorzeliska jest przygnębiający. Mieszkańcy Libuszy pytają, co dalej z ich kościółkiem? - Konserwator zabytków bierze pod uwagę wykreślenie go z listy zabytków - mówi Mirosław Wędrychowicz, burmistrz Biecza. - Taki krok nie pozwoli nam jednak ubiegać się o dofinansowanie na ewentualną odbudowę. Szkoda, tym bardziej że w nowej unijnej perspektywie są pieniądze na renowację zabytków - dodaje.

Dawna świetność już chyba nie powróci

Krystyna Menio, szefowa nowosądeckiej delegatury wojewódzkiego konserwatora zabytków, zapewnia, że w wykreśleniu kościółka z listy zabytków nie ma żadnych złych intencji. - Trzeba to zrobić dla bezpieczeństwa, takie ruiny kuszą do „odwiedzania”. Coś komuś mogłoby się stać - podkreśla Krystyna Menio. - Poza tym, jeśli nie wykreślimy go z listy zabytków, nie będzie można wykonać rozbiórki - uzasadnia.

Dodaje, że zaraz potem można wpisać działkę jako miejsce historyczne czy teren o walorach historycznych. To byłoby swoiste zabezpieczenie, bowiem takim terenem nie można dowolnie dysponować. Na przykład nie mógłby tam powstać choćby parking.

Z kolei mówiąc o rekonstrukcji, trzeba sobie zdać sprawę z kosztów. Te liczone będą w milionach złotych. - Na częściową przecież odbudowę po poprzednim pożarze wydano około dwóch milionów złotych - przypomina burmistrz Mirosław Wędrychowicz.

Pierwsze pomysły na upamiętnienie

Tymczasem wciąż nie ma wyników śledztwa dotyczącego przyczyn pożaru. Biegły z zakresu pożarnictwa ocenił, że doszło do zwarcia w instalacji elektrycznej, ale prokuratura wciąż dochodzenia nie zamknęła.

Tadeusz Cebo, prokurator rejonowy, na razie sprawy nie komentuje, nie udziela też żadnych informacji. - Nie zakończyliśmy jeszcze wszystkich czynności w tej sprawie - ucina.

Śledztwo swoją drogą, ale nie bez znaczenia jest decyzja, co dalej z kościółkiem. Krystyna Menio w rozmowie z nami przyznała, że jedną z koncepcji jest budowa swego rodzaju instalacji artystycznej, która upamiętniałaby nie tylko libuską świątynię, ale również inne, które bezpowrotnie w różnych okolicznościach zniknęły z mapy Małopolski. Na razie trudno nawet określić, jak owa instalacja miałaby wyglądać - mówi Krystyna Menio.

Dodaje, że z kolei w razie decyzji o odbudowie kościoła, w archiwach konserwatora są wszystkie potrzebne dokumenty, które z pewnością zostaną udostępnione w celu wiernego odtworzenia świątyni.

Największa bariera to oczywiście pieniądze

Iwona Tumidajewicz, sołtyska wsi, od trzech tygodni wysłuchuje głosów mieszkańców. - Ci starsi nie wyobrażają sobie, żeby kościółka nie odbudowano - mówi. Sama też jest w rozterce. - Gdybyśmy mieli pewność, że dostaniemy dofinansowanie na całą potrzebną nam kwotę, podjęlibyśmy się tego zadania - zapewnia. - Jeśli odbudowywać świątynię, to raz, a porządnie, z wszelkimi jej zabezpieczeniami - podkreśla sołtyska.

Gdyby nie doszło do odbudowy, proponuje jeszcze jedno rozwiązanie, a mianowicie budowę kaplicy cmentarnej, która wyglądem nawiązywałaby do spalonego kościoła. - Służyłaby mieszkańcom, tak jak niegdyś kościółek - mówi. - Byleby tylko pusty plac nie został - dodaje cicho.

Wczoraj z konserwatorem zabytków mieli się spotkać proboszcz parafii w Libuszy ks. Stanisław Dębiak oraz burmistrz Wędrychowicz.- Chcemy się wspólnie zastanowić, co możemy zrobić, by miejsce nie poszło w zapomnienie - zapowiedział proboszcz Dębiak.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska