Michał Bigaj z Kosmolowa i Paweł Kordaszewski z Zedermana w stanie ciężkim zostali odwiezieni do szpitali. Niestety, nie udało się ich uratować. Mieli po 23 lata. Czwarty z chłopców, 19-letni Przemek Sioła, ciągle walczy o życie.
W piątek, 31 sierpnia, Przemek i Tomek jak zwykle byli w pracy. Działali razem w firmie budowlanej. Wrócili do domów około godz. 19. Zjedli obiad, wzięli kąpiel, przebrali się - tyle pamiętają najbliżsi. - Odgrzałam Tomkowi zupę. Chwilę pooglądał telewizję, potem wziął kurtkę i poszedł spotkać się z kolegami - wspomina Danuta Syguła.
Chłopcy regularnie się widywali, bo znali się od najmłodszych lat. Tego dnia była jeszcze jedna okazja, bowiem z poligonu wrócił ich kolega Paweł, który pracował jako ratownik medyczny. Chcieli się z nim spotkać, porozmawiać, napić się piwa. - Namawiali mnie, żebym wziął wolne i poszedł z nimi na dyskotekę. Powiedziałem, że nie mogę, że muszę iść do roboty. Wtedy widziałem ich po raz ostatni - wspomina Sebastian, kuzyn Przemka Sioły. Zdaje sobie sprawę, że gdyby poszedł z kolegami, mógłby też już nie żyć. Ale nie może się pogodzić ze stratą przyjaciół.- Takich kumpli już nie będzie - kręci głową ze smutkiem.
Tragedia wydarzyła się około godz. 3.45 w miejscowości Zederman, leżącej przy drodze krajowej nr 94. Chłopcy wracali z dyskoteki w Rabsztynie. Do Kogutka podwiózł ich znajomy. Stamtąd pieszo szli do domu. Minęli tabliczkę "Zederman". Od domu Przemka dzieliło ich kilkadziesiąt metrów. Niestety, nie udało im się tam dojść. Wjechał w nich rozpędzony tir. Siła uderzenia była tak duża, że dwóch chłopców odrzuciła na drugi pas, którym jechał akurat samochód dostawczy. Nie mieli szans!
- Nie spałam spokojnie. Zawsze, jak syna nie ma w nocy w domu, czuwam. Tym bardziej że tego dnia nie wziął ze sobą kluczy - wspomina Elżbieta Kocjan, matka Tomka.
O wypadku rodziny dowiedziały się kilka godzin później. Natychmiast pojechały do szpitala. - Tomka tam nie było. Powiedziano, że zginął na miejscu - relacjonuje przez łzy Tadeusz Syguła, dziadek. - Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że Paweł przeżyje. Nic z tego... Nie udało się go uratować - mówi Magda Mączka, siostra Pawła Kordaszewskiego.
Policja ustala, co było przyczyną tragedii. - Będzie rekonstrukcja wypadku - zapowiada Katarzyna Padło z małopolskiej policji. Rodziny nie mają jednak wątpliwości. - Jak może tak być, że robi się remont i nikt nie pomyśli o chodniku. Tylko patrzeć, jak znów dojdzie do tragedii - denerwuje się Agnieszka Byczek, ciotka zmarłego Tomka.
Remont drogi nr 94 zakończył się w lipcu 2008 roku. - Był to pierwszy etap prac. Wówczas wykonano istniejące obecnie chodniki - wyjaśnia Iwona Mikrut z krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
Dalszą część chodników przewidziano do zrobienia w drugim etapie. Została już przygotowana dokumentacja. - Niestety nie ma pieniędzy na realizację - nie ukrywa Mikrut.
Rodziny zmarłych chłopców przygotowują się do pogrzebów. Jeden, Tomka i Pawła, odbędzie się dziś o godz. 15; drugi, Michała - jutro o tej samej godzinie.
Współpraca Katarzyna Janiszewska
Pogryzł kontrolera MPK, nie wiedział, że ma HIV
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!