Środa, godz. 8.30. Dzwonimy na infolinię. - Aby uzyskać połączenie z konsultantem, wybierz "4" - informuje automatyczna sekretarka.
Po równo czterech minutach zgłasza się konsultant. Sukces.
Środa, godz. 12. Jest zdecydowanie gorzej. Warszawska linia cały czas zajęta. Nieco łatwiej było z drugim numerem. Po pięciu minutach zaczynamy rozmowę z konsultantem.
- Chciałam uzyskać informację o obliczeniu kapitału początkowego do emerytury.
- Proszę czekać, przełączam do odpowiedniego konsultanta - słyszymy.
Czekamy minutę słuchając "uspokajającej" melodii w słuchawce. W końcu odzywa się konsultant. Po wysłuchaniu prośby proponuje.
- Przełączę panią do właściwego konsultanta - odpowiada. Znowu minuta czekania, muzyka. W końcu zgłasza się ten właściwy. I dowiadujemy się o kapitale początkowym. Pytamy go też, czy gdy już zna naszą sprawę, pomoże nam następnym razem. Niestety, ubolewa, na infolinii trafiamy za każdym razem do kogoś innego. Tak działa system. Trudno. Ta wiedza kosztowała nas ponad 10 minut i 4,90 zł.
Po południu jest już łatwiej. O godz. 15.15 konsultant zgłasza się od razu.
Gorzej jest w czwartek. Godz. 9.30. Numer warszawski bez przerwy zajęty. Za czwartym podejściem udaje nam się dodzwonić na infolinię. Po wciskaniu kolejnych numerów łączymy się z konsultantem. Czas oczekiwania - 7 minut.
Zapytaliśmy rzecznika ZUS, w jaki sposób ten system ma ułatwiać klientom życie. Jacek Dziekan tłumaczy, że pozwala on m.in. na uwierzytelnienie dzwoniącego (czyli sprawdzeniu, czy dana osoba jest rzeczywiście tą, za którą się podaje).
- Dane, o które pytają dzwoniące osoby, są poufne. A nasi konsultanci po sprawdzeniu dzwoniącego mogą spokojnie udzielić mu informacji. Ten system powoduje, że dorównaliśmy standardami do innych krajów europejskich - twierdzi rzecznik.
Tłumaczy, że konsultant, niezależnie od tego, gdzie fizycznie przebywa, ma dostęp do konta danej osoby i może jej udzielić informacji nt. terminów, potrzebnych dokumentów, etc. I nie potrzebuje do tego celu być w mieście, w którym klient mieszka.
Według rzecznika, w zasadzie nie ma takich pytań, na które konsultant nie umiałby odpowiedzieć. - Wszystkie informacje są w bazie - zapewnia.
Przyznaje natomiast, że problem z dodzwonieniem się do infolinii i na warszawski numer ZUS jest znany. - Faktycznie, teraz czekanie na linii może się przeciągnąć do 8-10 minut. Ale od 1 października zwiększamy przepustowość łączy i ten czas powinien się zmniejszyć do maksymalnie 3-4 minut - zapewnia.
To również sprawdzimy.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+