https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Adolf Hitler znów przechadza się po Berlinie. Wrócił jako farsa i przestroga - także dla nas

Włodzimierz Zapart
Aktor ucharakteryzowany na Adolfa Hitlera, w mundurze, z grzywką i wąsikiem, pojawił się w Berlinie. Jeździł zresztą po całych Niemczech i odwiedzał różne miejsca, cały czas w towarzystwie kamerzystów, którzy dokumentowali reakcje przechodniów. I cóż się okazało? - ludzie śmiali się, ściskali przebierańcowi ręce, turyści go oblegali, robili sobie z nim pamiątkowe zdjęcia. Jakiś rowerzysta pokazał mu wprawdzie środkowy palec, ale generalnie wizja potwornego zbrodniarza zmaterializowana po 70 latach traktowana była przez publiczność jako heca i dobra zabawa. Oliver Masucci, aktor, który odgrywał rolę Hitlera, mówi, że czuł się chwilami jak gwiazda muzyki pop.

Taki happening był częścią akcji reklamowej towarzyszącej w Niemczech tamtejszej premierze satyrycznego filmu pt. „On wrócił”. Film nakręcony został według noszącej ten sam tytuł książki Timura Vermesa. Książka (przetłumaczona na język polski i dostępna w księgarniach) opowiada, jak zmaterializowany w naszych czasach Hitler robi na nowo karierę w Niemczech.

Traktowany jest jako komik, gwiazda telewizyjnego show, prowokacyjny artysta, który choć szokuje, to jednak nie zostaje wyrzucony za drzwi ani zamknięty w areszcie czy szpitalu psychiatrycznym. Znajduje akceptację, bo przecież artystom i różnym celebrytom wolno trochę więcej, a ludzie uwielbiają oglądać ich w telewizji.

Führer powraca więc jako farsa, ale równocześnie jako wspomnienie historii i realne zagrożenie. I ostrzeżenie, bo w 1933 roku Niemcy głosowali na jego partię w sposób legalny i demokratyczny. „Albo istniał cały naród świń, albo to, co się wydarzyło, nie było żadnym świńskim czynem, lecz wolą narodu” - czytamy w książce „On wrócił”.

Książka nie jest oczywiście apoteozą hitleryzmu, tylko surową krytyką skierowaną pod adresem mediów goniących za oglądalnością i zyskiem. Jest też druzgocącą oceną telewizyjnej publiczności, czyli całego społeczeństwa, głupawo rozchichotanego i skłonnego do uczestnictwa w najbardziej szalonej hucpie.

Niby nie ma co przesadzać, bo przecież i my w Krakowie mamy np. wawelskiego smoka zionącego ogniem, przy którym zachwyceni rodzice robią zdjęcia swoim dzieciom. Widoczny w filmowym zwiastunie Hitler przechadzający się wśród turystów przed Bramą Brandenburską wygląda jednak według mnie bardziej złowrogo. Ale może to tylko moje wrażenie, bo do smoka się przyzwyczaiłem?

W pierwszym odruchu można się oburzyć na Niemców za takie szokujące pomysły, jak igranie wizerunkiem potwornego dyktatora. Można podejrzewać, że nazistowskie ciągoty wciąż tlą się w różnych głowach. Lepiej jednak nie wywyższać się nad innych i nie dać się zwieść łatwym odruchom. Bo przecież i nam polskich upiorów nie brakuje. Lepiej więc uprzytomnić sobie, że życie to nie telewizyjny ubaw, w którym pajace, zachwiani psychicznie lub cyniczni, plotą bzdury.

Za kilka dni sami staniemy z kartkami przy urnach wyborczych - i kogo wybierzemy? Czy o wyniku naszych nadchodzących wyborów ktoś po latach nie powie, że „takiego wyboru mógł dokonać tylko naród głupków”?

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

N
Nie lubiący niedomówień.
O kogo chodzi autorowi? Kogo to niby mamy wybrać by potem się nie wstydzić? Mamy wybrać osoby dzięki którym mamy najdroższy gaz w Europie? dzięki którym samochód z salonu z Niemiec jest tańszy niż z salonu w Polsce? Mamy wybrać tych, którzy ekologię, złe żywienie, smog zwalczają zakazami i nakazami a nie podwyższeniem dochodów by każdego na te drogą ekologię i zdrowe życie było stać? Mamy wybrać tych których nie rozliczyli się ze swojej "pięknej "przeszłości i teraz czerpią korzyści z mafijnych rodzinnych układów? Mamy wybrać tych co twierdzą, że władze w komuniźmie miała tylko jedna partia i zapominają o pozostałych popleczniczkach PZPR-u? Mamy wybrać tych co pchają małe dzieci do szkoły tylko po to by wcześniej mogły pracować, tłumacząc to wątpliwymi ideami? Mamy wybrać tych co tak stworzyli system, że jak nie będzie się pracować tych magicznych 2 lat dodatkowo to pozostałe 40 lat pracy nie będzie się liczyć? Może ktoś coś zmieni? Tylko nie może być to ta sama osoba, ta sama władza.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska