Rywalizacja z Pszczółką AZS-em Lublin była dla was w miarę łatwa i przyjemna, biorąc pod uwagę wasze wcześniejsze boje z tą ekipą w rundzie zasadniczej TBLK czy w Pucharze Polski. Zgodzi się Pani z taką opinią?
Nie do końca. Myślę, że pierwszy mecz kosztował nas wiele sił i nerwów, bo przeciwnik mimo naszego prowadzenia wciąż naciskał. W drugim spotkaniu było już więcej spokoju i jakoś w trzeciej kwarcie mogłyśmy już odetchnąć z ulgą.
Pani także dołożyła do tego sukcesu swój wkład, mimo że proces zgrywania z drużyną chyba wciąż trwa? Dołączyła Pani do Ślęzy raptem w końcówce fazy zasadniczej.
Proces rzeczywiście jeszcze trwa, ale myślę, że z każdym treningiem i meczem wygląda to coraz lepiej. Bardzo pomagają mi zarówno koleżanki, jak i trenerzy, a ja staram się wkomponować w ten zespół jak najszybciej.
Przed wami rywalizacja półfinałowa z Wisłą Can-Pack Kraków. Mistrzynie Polski już dwa razy w tym sezonie musiały uznać wyższość Ślęzy. Play-offy to jednak inna bajka, bo tutaj, trzeba wygrać aż trzykrotnie. Stać was na to?
Tak jak Pan wspomniał, play-offy rządzą się swoimi prawami, dlatego to co było wcześniej nie ma aż takiego znaczenia. Z drugiej strony dziewczyny po tych dwóch triumfach mogą się poczuć pewniej. Czeka nas jednak bardzo ciężka walka, a szczególnie wysoko poprzeczka zawiśne w Krakowie. Przygotowujemy się do tych meczów intensywnie, szczególnie pod względem taktycznym. Nie jest też tajemnicą, że kluczowa w tej serii może się okazać defensywa.
Dla Pani będzie to wyjątkowa seria, bo przecież jeszcze rok temu, świętowała Pani w barwach Wisły mistrzostwo Polski.
Zespół Wisły mocno zmienił się w przeciągu tego roku, a ja muszę przyznać, że nie miałam zbyt dużego wkładu w tamten sukces. Długo byłam wtedy kontuzjowana. Mam tam jednak wiele koleżanek i na pewno miło będzie się spotkać. Wierzę też, że w obecnych rozgrywkach pomogę Ślęzie na tyle, aby zdobyła ona medal mistrzostw Polski.
Dołączyła Pani do wrocławskiego zespołu z MUKS-u Poznań, który już na kilka kolejek przed końcem był skazany na ostatnie miejsce w tabeli i jednocześnie spadek z ligi. Poprzedni pracodawca nie robił w związku z tym problemów, aby mogła Pani opuścić drużynę jeszcze w trakcie sezonu?
W Poznaniu było trudno od początku rozgrywek. Działacze robili co mogli, aby dograć sezon do końca, co się udało. Jednak ja i Agnieszka Skobel musiałyśmy zacząć myśleć o sobie, o swojej karierze. Czasami, aby być lepszym, musisz okazać się trochę egoistą. Agnieszka związała się w związku z tym z MKS-em Polkowice, a ja przeniosłam się do Wrocławia. Poznańscy działacze nie robili nam żadnych kłopotów, bo obie starałyśmy się grać dla tego klubu najlepiej i najdłużej, jak tylko się dało.
Obie jesteście też reprezentantkami Polski, więc wasza ambicja jest zrozumiała. Trener Teodor Mołłow powołuje was regularnie. Pozostając w temacie kadry, musi Pani przyznać, że wasza sytuacja w eliminacjach do EuroBasketu jest w miarę jasna. Awansu raczej nie będzie.
Po tym jak kadra została nieco przebudowana, pojawił się nowy trener, skład reprezentacji jest zbudowany bardziej przyszłościowo. To w niedługim czasie zaowocuje. Z pewnością liczyłyśmy na inny wynik meczu z Białorusią w Mińsku, ale stało się, jak się stało. W ostatnim spotkaniu z Belgią damy z siebie wszystko, bez względu na to, że nasze szanse na awans są faktycznie bardzo małe.