O tym jakie są przekroczenia emitowanych substancji na terenach przemysłowych wiadomo od czerwca, bo wówczas skawiński urząd ustawił swoją stację mierzącą zanieczyszczenie powietrza. Okazało się, że w godzinach wieczornych i nocnych odczyty są bardzo niepokojące. Już kilka razy stwierdzono bardzo wysoką zawartość lotnych związków organicznych (LZO), przekraczającą możliwości pomiarowe stacji monitoringowej tj. 30000 [ppb]. Niepokojący jest również wysoki poziom stężeń formaldehydu.
Kolejne bardzo wysokie stężenia były minionej nocy. - Dlaczego nikt nie ostrzega mieszkańców, by nie otwierali okien - dopytują społecznicy ze Skawińskiego Alarmu Smogowego. Twierdzą, że należało to zrobić za pomocą mediów społecznościowych, aplikacji mobilnej, SMS-ów oraz megafonu straży miejskiej.
SAS dopytuje, czy sztaby kryzysowe wymieniają i sprawdzają informacje o rejestrowanych poziomach lotnych związków. Pytają także o pomiary prowadzone na tej stacji przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Do tej instytucji zwrócili się władze Skawiny o podjęcie kontroli powietrza i zakładów emitujących groźne substancje.
- Nasza stacja wskazuje problem, nie jest licencjonowana. Na podstawie jej odczytów możemy domagać się od instytucji szczegółowych pomiarów i takie robi WIOŚ, bo również umieścił w tej okolicy swoja stacje i przeprowadza badania - mówi Norbert Rzepisko, burmistrz Skawiny.
- Rozmawiam z przedsiębiorcami i wskazuję problem. Moim zadaniem nie jest szukanie winnych nadmiernych emisji, ale chcę, żeby powietrze było czyste - dodaje szef gminy i podkreśla, że zwrócił się do Urzędu Marszałkowskiego o Starostwa Powiatowego jako instytucji odpowiedzialnych za wydawania pozwoleń na emisję pyłów i gazów o uwzględnienie odczytów ze stacji pomiarowej przy analizie wpływu emisji z zakładów ubiegających się o zmianę lub wydanie decyzji w tej sprawie.
- Nie mam nic przeciwko zakładom, ale liczę na kontrole i sprawdzanie, czy nie emitują więcej substancji niż mają w pozwoleniach - mówi Rzepisko.
WIDEO: Barometr Bartusia
