Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alfabet Sikorowskiego

Marta Paluch
Andrzej  Sikorowski, piosenkarz, kompozytor, gitarzysta, autor tekstów. Od 1977 roku w  grupie Pod Budą.
Andrzej Sikorowski, piosenkarz, kompozytor, gitarzysta, autor tekstów. Od 1977 roku w grupie Pod Budą. fot. Andrzej Banaś
Zatroskany o przyszłość córki, zakochany we wnuczce, w Krakowie i południu Europy. Andrzej Sikorowski mógł zostać dziennikarzem, ale na szczęście wybrał muzykę. Przeczytajcie krótki alfabet jego autorstwa.

A jak Australia. Jestem zauroczony tym kontynentem. Nie tylko dlatego, że to jedyny kraj, w którym nie spotkałem narzekających Polaków (a Polaków spotkałem tam wielu)... Także dlatego, że mają tam zapierającą dech przyrodę i świetne jedzenie. Jadłem np. kangura, choć trochę się wstydzę, że spożywam braci mniejszych... Najbardziej zaskakujące w Australii jest to, że przy 30-stopniowych upałach już w listopadzie wszędzie stoją choinki i biegają Mikołaje z długimi brodami. A po kolacji wigilijnej wszyscy idą na plażę...

B jak brydż. Już w liceum ciupaliśmy bez przerwy, m.in. razem z Wojtkiem Nowakiem, obecnym rektorem UJ, raz w tygodniu. Dziś gram, gdy jest okazja, chociaż zebranie czwórki brydżowej to już nie jest prosta sprawa.

C jak ciepłolubny. Woda w morzu musi mieć dla mnie 30 stopni. W Bałtyk, nawet rozgrzany do czerwoności (21 stopni) nawet nogi nie włożę.

D jak dziennikarz. Pod koniec lat 50. siedziałem na Wielopolu w redakcji "Gazety Krakowskiej", gdzie pracował mój ojciec. Uwielbiałem zecernię, gdzie drukarze pozwalali mi bawić się czcionkami, a potem drukowali to, co z nich ułożyłem. Tłukłem w maszynę do pisania, to było fascynujące. Potem, jako absolwent polonistyki, trafiłem do działu miejskiego. Chciałem pisać recenzje, felietony, reportaże... A wysłali mnie na pogrzeb jakiegoś notabla. Nie wymieniłem w notatce wszystkich tytułów tego bonzy, partia dzwoniła, miała pretensje. Pomyślałem: eee, wymarzłem, dostałbym marne 30 zł, a tu jeszcze awantura... Tak się skończyła moja kariera w gazecie.

F jak film. Z kinem mam jak z gazetami: tylko papier, szelest gazety, zapach farby, daje mi frajdę. A filmy oglądać lubię w kinie. To rytuał: wyjście z domu, kupowanie biletów, gaśnie światło, komórka wyłączona. Do dziś potrafię wymienić nieistniejące kina krakowskie: Maskotkę przy Lea róg Galla, Krakus przy Alejach, Kleparz przy Lubelskiej, Miniaturka przy Franciszkańskiej (kino wagarowiczów, grali filmy o godz. 11), Melodia w Filharmonii oraz Wolność przy placu Inwalidów... Dużo filmów w życiu obejrzałem, przez co trudno mnie czymś zadziwić. Ostatnio to się zdarzyło kilka lat temu, gdy kompletnie znokautowało mnie "Pogorzelisko". Jestem fanem Wajdy, przepadam też za Tarantino - jego kpiarskim podejściem do konwencji, np. w ostatnim westernie "Django" (Christoph Waltz to geniusz). Takie kino akcji lubię, a nie Bondy, gdzie facet ma pod kolanem zainstalowaną wyrzutnię rakietową. To bajki dla dzieci.

G jak Grecja. Moja druga ojczyzna i ojczyzna mojej żony. Mówię po grecku, więc jestem traktowany trochę lepiej niż turyści... Bo Grecy, odwrotnie niż Polacy, najlepsze kąski, najlepsze miejsca przy stolikach, zawsze podsuwają swoim. Pod Atenami, w Rafinie, mamy mieszkanie. To mój pomysł na starość: siedzieć na tarasie i czytać biografie słynnych ludzi. Ale mimo wszystko Grecja jest ojczyzną wakacyjną, taką prawdziwą jest Polska: to tu martwię się, kto będzie rządził, czy podrożeje prąd i czy smog nad Krakowem nadal będzie wisiał.

K jak krakus. Kraków to grajdoł, gdzie wszyscy się znają albo mają wspólnych znajomych. Ale mi to pasuje. Wychowałem się w centrum, więc każda brama mi się z kimś lub z czymś kojarzy. Pamiętam plażę pod Wawelem, ludzi kąpiących się w Wiśle. Tu gdzie stoi Radio Kraków kończyła się rzeka Młynówka, po lodzie chodziło się nią aż do Bronowic. Pamiętam, jak chodziłem z ojcem na pochody lajkonika, emaus, rękawkę, na oglądanie szopek... Dziś mieszkam przy ul. św. Tomasza i codziennie spoglądam na Planty. Rano chodzę do słynnego Vis-a-Vis na herbatę i obwarzanka. Szkoda, że dziś to fabryczna buła, a nie prawdziwy, jak kiedyś... Ale i tak nie wyobrażam sobie życia w żadnym innym mieście.

M jak muzyka. Wiem, że moje granie to nie jest rzecz modna, o którą będą się bić stacje TV. Ale miło jest wiedzieć, że ktoś, czyli moja córka, przejmie pałeczkę. Nie interesuje mnie kariera Mieczysława Fogga, ani perspektywa, że będą mnie oklaskiwać tylko za to, że ustoję na nogach na scenie. Teraz zależy mi, by przetrzeć Mai szlak na estradzie. Muzyka spod znaku Demarczyk i Grechuty zawsze była jej muzyką, więc teraz śpiewa ze mną - nie miała nawet odruchu buntu, żeby pójść w metal czy hip-hop.

N jak niepodpiwniczony. Maryla Rodowicz powiedziała kiedyś, że jestem jednym z nielicznych artystów krakowskich niepodpiwniczonych. To prawda. Do Piwnicy pod Baranami przychodziłem towarzysko, spotkać się z przyjaciółmi, napić się wódki.

P jak Południe. Uwielbiam tę stronę Europy i jej radość, żywotność. Moim zdaniem, wszystko zależy od słońca. Mieszkałem trochę w Szwecji i Grecji, więc mam porównanie. Szwedzi odnoszą się do siebie i życia z dużą rezerwą, z pewnym rodzajem melancholii. Ale co się dziwić, skoro za kołem podbiegunowym połowę życia spędzają po ciemku jak krety. Ludzie z południa są natomiast radośni, potrafią tańczyć i śpiewać, i nie muszą do tego wypić pół litra. Jestem bardzo podatny na tę wylewność i radość. Oczywiście, są też wady tego rozwiązania... to nie jest naród pracowitych mrówek. A że mają skłonność do przesady i są zadufani w sobie... Grek zapytany, czy mówi po angielsku powie "yes" i zacznie przemawiać w jakimś dziwnym narzeczu, albo pokaże drogę, nawet jeśli jej nie zna. Trzeba być na to przygotowanym.

R jak Rynek. Pod numerem 37 mój tata mieszkał ze swoim dziadkiem Michałem, który miał stragan bławatny w Sukiennicach. Jego syn, a mój dziadek Andrzej leży teraz na cmentarzu Rakowickim - chodzę tam i oglądam sobie jak wygląda "Andrzej Sikorowski" wyryte na płycie nagrobnej...

S jak sport. Lubię każdą, nawet najdziwniejszą dyscyplinę: snooker, tenis, curling, golfa, bejsbol, czego żona nie jest w stanie zrozumieć. No bo jak można te kulki oglądać godzinami (albo szczotkowanie lodu)... Sam jeżdżę na rolkach, odbijam też piłkę tenisową. Zaznaczam: odbijam, bo w moim wieku trudno mówić o grze w tenisa.

Ś jak świat. Całe życie spędzam na walizkach, nie byłem dotąd tylko w Ameryce Południowej. Strasznie podobał mi się Nowy Jork, gdzie w setkach klubów grają świetną muzykę. Ale zamieniłbym to natychmiast na widok stada 800 bawołów, które idą do wodopoju w Botswanie. Mogę na to patrzeć bez końca. Mieszkać w namiocie i obserwować stada słoni, rozlewiska z hipopotamami. To kawałek świata, którego ludzie jeszcze całkowicie nie zaanektowali. Rezerwat normalności.

T jak Turnau. Właśnie mija 15 lat od premiery naszego poskładanego naprędce programu "Pasjans na dwóch", i nadal to gramy. Grześ to człowiek, który myśli podobnie jak ja na temat tych samych: gazet, książek, filmów, polityki. Mimo że jest 18 lat młodszy, to rozumiemy się doskonale. Spotkaliśmy się nie bez powodu. Jego dziadek pracował z moim ojcem. To był majestatyczny pan z wielką brodą, trochę się go bałem. Podnosił mnie na rękach i mówił: mój ty mikroskopku. Potem się dowiedziałem, że do Grześka mówił dokładnie tak samo...

W jak wnuczka. Kobieta numer 1 w moim obecnym życiu. Róża ma dwa i pół roku, owinęła mnie sobie wokół palca. Staram się jej pokazać mój świat: wczoraj jedliśmy sernik, słuchaliśmy hejnału, pokazywałem jej świąteczną choinkę na Rynku. Kiedy przychodzimy do córki, Róża biegnie przez długi korytarz, ignorując wszystkich wokół i krzyczy tylko do mnie: "dziaaaadziooo!". Czuję się wtedy dumny i najważniejszy na świecie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska