Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrychów. Piłkarze Beskidu muszą szybko dojrzewać, żeby utrzymać się w III lidze

Jerzy Zaborski
Dariusz Kapera (nr 3) jest filarem defensywy Beskidu Andrychów.
Dariusz Kapera (nr 3) jest filarem defensywy Beskidu Andrychów. Fot. Jerzy Zaborski
Beskid Andrychów zremisował na własnym boisku z Wisłą II Kraków (1:1), ale w dalszym ciągu nie może być pewny utrzymania w grupie małopolsko-świętokrzyskiej III ligi piłkarskiej.

Wynik był sporą niespodzianką, zwłaszcza, że krakowianie wiosną nie doznali goryczy porażki. Odebrali punkty niejednemu faworytowi. Wcześniej zremisowali także 1:1 z będącą na fali Garbarnią Kraków. Mają na koncie remis z liderującą Wisłą Sandomierz (0:0), czy zwycięstwo nad wciąż aktualnym mistrzem grupy, Granatem Skarżysko-Kamienna (2:1). - W Andrychowie mieliśmy jednak małe kłopoty kadrowe _– tłumaczy Maciej Musiał, trener Wisły. - _Dwóch zawodników pojechało na sparing z pierwszym zespołem seniorów. Czterech chłopców zostało oddelegowanych do składu juniorów, którzy mieli derby w lidze centralnej przeciwko Cracovii. Nie zmienia to jednak faktu, że zawsze interesuje mnie zwycięstwo. Tym bardziej, że szybko objęliśmy prowadzenie. Jednak okazuje się, że granie co trzy dni potrafi zmęczyć moich młodych zawodników, bo to oni głównie tworzą skład drużyny rezerwowej.

- Jeśli krakowianie zwracają uwagę na braki kadrowe, to co jam mam powiedzieć _– mówiąc te słowa trener Beskidu Krzysztof Wądrzyk bezradnie rozkłada ręce. - _Nie dość, że mam szczupłą kadrę, to jeszcze w wyniku kumulacji kontuzji i kartek od początku sezonu gramy niemal tzw. gołą jedenastką. Mamy jednak coś, czego z pewnością zazdroszczą nam inni, czyli wielki sportowy charakter, bo nim właśnie potrafimy wyszarpać punkty mocniejszym od siebie. Mecz przeciwko rezerwie Wisły był tego najlepszym przykładem.

Andrychowski szkoleniowiec oszczędzał na Wisłę II swoich snajperów, których brak odczuł wcześniej w Oświęcimiu, w meczu przeciwko Sole. Bartłomiej Pająk znowu jednak nie zagrał, a Tomasz Moskała wytrzymał na boisku tylko 18 minut. - Nie było sensu narażania go na pogłębienie urazu, bo przed nami kolejne, ważniejsze mecze _– uważa trener Wądrzyk. - _Przed nami wyjazd do Poronina, który zamknie cykl potyczek przeciwko teoretycznie mocniejszym rywalom. Potem czekają nas mecze z tymi, z którymi musimy punktować, żeby do końca sezonu nie drżeć o zachowanie ligowego bytu.

Trener przyznaje, że to, co obecnie robi jego drużyna, jest takim małym mistrzostwem świata. - Wobec kłopotów kadrowych, na boisku muszą występować ci, których przed rozgrywkami dołączyłem do kadry głównie po to, żeby byli zawodnikami wchodzącymi na końcówki. Tymczasem muszą walczyć w podstawowym składzie – podkreśla trener Wądrzyk. - Oczywiście, że wiele brakuje im do przeciwników. Muszą robić eksternistyczny kurs z dojrzewania piłkarskiego na szczeblu międzywojewódzkim. Ten sezon pokazuje, że w trzeciej lidze można z powodzeniem walczyć małym budżetem. Trzeba mieć jednak doskonale zgraną i rozumiejącą się grupę zawodników.

Krzysztof Wądrzyk przyznaje, że przed meczem punkt przeciwko rezerwie Wisły Kraków brałby w ciemno, ale po ostatnim gwizdku sędziego czuł jednak niedosyt. - Wygrana byłaby chyba pełnią szczęścia. Jednak w tej rundzie już tyle razy nas skrzywdzono, że los mógłby nam oddać to, co zabrał we wcześniejszych potyczkach. Czas na radość z punktu wyrwanego krakowianom już minął. Teraz skupiamy się na meczu w Poroninie - kończy andrychowski szkoleniowiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska