Dla Majewskiego, który po opuszczeniu Wieczystej przez pół roku pozostawał bez klubu, to rodzaj sportowego awansu. Wprawdzie ma za sobą występy w polskiej ekstraklasie i angielskiej Championship (drugi poziom rozgrywkowy), to jednak od 2020 roku walczył w piątej (okręgowej), czwartej i trzeciej lidze. W ubiegłym roku bez powodzenia, bo krakowski klub przegrał batalię w grupie IV o drugą ligę ze Stalą Stalowa Wola, a on sam przedwcześnie zakończył grę ciężką kontuzją. Choć trzeba przyznać, że jego indywidualne osiągnięcia były bardzo przyzwoite - w sezonie 2022/2023 strzelił 12 goli i zaliczył 10 asyst.
Powrót do Znicza, w którym przed 22 laty rozpoczynał karierę piłkarską, jest podjęciem przez Majewskiego dużego wyzwania. Wszak ma już 37 lat, a przez kilka miesięcy rehabilitował się po zerwaniu więzadeł krzyżowych. O tym, że gra na zapleczu ekstraklasy to nie przelewki, przekonało się już wielu nawet dużo młodszych zawodników, w tym ostatnio gracze Wisły Kraków.
- Z sentymentem wracam do Znicza po 16 latach gry w innych klubach i ligach. Wracam tam, gdzie zacząłem i chciałbym się dobrze zapisać w historii klubu - powiedział Majewski na stronie zniczpruszkow.com.pl. - Chciałbym pokazać młodym piłkarzom że można wrócić po ciężkiej kontuzji więzadła krzyżowego do gry na dobrym poziomie. Miałem już dwie takie kontuzje, ale dzięki ciężkiej pracy wracam znów do gry na poziomie centralnym, w takiej mocnej lidze, jaką obecnie jest Fortuna 1 Liga. Nie ma znaczenia, co mówią wszyscy naokoło, nie ma znaczenia wiek. Wracam, żeby jak najwięcej dać drużynie i pokazać wszystkim, że można.
Czy przyjście Majewskiego oznacza, że Shuma Nagamatsu, który po świetnej jesieni w 1. lidze wpadł w oko działaczom kilku klubów, dostanie od Znicza zielone światło na transfer?
