Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez chrzanu święta są do bani

Maria Mazurek
Odwiedziliśmy Sułkowice, podmyślenicką gminę, w której wykopany z pola chrzan to podstawa każdej kuchni. Panie (i jeden pan) ze Stowarzyszenia Gospodyń opowiedzieli nam, jaki chrzan wybrać i jak go później przyrządzić.

Kiedyś chrzan rósł pod każdym domem. Było to w czasach, kiedy zamiast wypielęgnowanych, ostrzyżonych jak od linijki trawników, pod domami były grzędowiska, a rozległe pola nie zarosły jeszcze drzewami. Najlepszy chrzan rósł wówczas - pan Marian Nędza, gminny specjalista od kopania chrzanu, nie zamierza tego ukrywać -nieopodal gnojowisk.

Wtedy właśnie w gminie Sułkowice, co pamięta dobrze pani Zosia Kurowska (emerytowana nauczycielka, dziś - jedna z gospodyń sułkowickich, bo i na emeryturze trzeba coś robić), chrzan stosowało się tu niemal do wszystkiego. Jak się piekło chleb, to kładło się go do pieca na liściach chrzanowych. Masło też zawijało się w liście chrzanu i wsadzało do studni. Kto wówczas miał lodówkę? A to roślina z właściwościami zapobiegającymi gniciu. Nie mówiąc, że z chrzanu robiło się wiele potraw.

Świeżo startą roślinę nakładało się też na kurzajki, żeby wypalała niedoskonałości. Zaś chrzan zalany czystą wódką, z cukrem, znakomicie sprawdzał się jako lek na gardło, lepiej od dzisiejszych tabletek. Stosowano go też do „wyciągania” bólu głowy.

- I pomagało to? - dopytuję.

- Jak ktoś wierzył, to pomagało - odpowiada pani prezes sułkowickich gospodyń, Anna Judasz.

Dziś już chrzanu trzeba się naszukać, a i sułkowickie gospodynie swoich potraw na jego bazie nie szykują codziennie.

A jednak to gmina wciąż najbardziej pachnąca chrzanem i kusząca potrawami z niego - na ten przykład tutejsza zupa z chrzanu, krzonówka, jest wpisana na ministerialną listę produktów tradycyjnych.

Zupa, co na amora działa

Krzonówka, jeśli już przy niej jesteśmy, przyniosła Sułkowicom sławę. Gotowała ją choćby Ewa Wachowicz, co jest już dla pań gospodyń dostatecznym zaszczytem. Zupa jest ostra, wyrazista, pełna smaków, na bazie świeżo starego chrzanu, wiejskiej serwatki, z wędzonymi mięsiwami i jajkiem. Nie ma w Sułkowicach domu, w której nie znaliby jej smaku.

A już na Wielkanoc podana musi być koniecznie.

Sułkowickie gospodynie nawet wiersz na jej cześć napisały:

„W gminie Sułkowice - tak zawsze bywało
Jak się krzan pojawił - krzonówkę jadano
Podniebienie pieści - na amora działa
Tak nasza prababcia babci powiadała”.

I tak jeszcze kilka zwrotek.

Ale sułkowickie gospodynie nie tylko piszą na temat swojego przysmaku wychwalające wierszyki, ale i jeżdżą z nim na przeróżne konkursy potraw gminnych, festiwale. I już przyzwyczaiły się, że natychmiast, ile litrów tej zupy nie postawią na stole (bywa, że sto i więcej) wszystko znika.

Na te festiwale wozi ich pan Marian. Teoretycznie nie jest członkiem Stowarzyszenia Gospodyń, ale robi sułkowickim babom i za szofera, i za... kopacza.

Przepis na chrzan najlepszy

Jeden pan Marian Nędza wie najlepiej, gdzie jeszcze szukać dobrego chrzanu: w zacienionych miejscach, spokojnych, obok ściółki. Najlepiej, jak roślina ma fioletowo-zielone liście. Należy wykopać ją wczesną wiosną, bo wtedy jest najbardziej aromatyczna, ostra, wyraźna.

Chrzan taki mocno trzyma się w ziemi, wiec trzeba kopać go widłami z podwójnym zębem, siły nieco użyć, a potem część rośliny w ziemi zostawić, żeby miała szansę odrosnąć w tym samym miejscu.

Później - to już zadanie sułkowickich gospodyń - chrzan trzeba oczywiście zetrzeć. A przy tym wszyscy wylewają mnóstwo łez. Taki chrzan z sułkowickiej ziemi to nie tak, jak ten ze słoika, polonezy i inne; bez wyrazu, łagodne, do łez niedoprowadzające.

Nie. Przy sułkowickim chrzanie, ostrym, gryzącym w nos, nie da się nie płakać.

Przy tym tarciu można dodać do niego odrobinę soli, przypraw, choć nie jest to konieczne.

Bo starty chrzan to jeszcze nie jest gotowa potrawa do podania na świątecznym stole. Teraz, żeby można było smarować nim chleb czy wędliny, należy jeszcze go ulepszyć.

A więc: ugotowane na twardo jajka podzielić na białka i żółtka. Żółtka utrzeć z majonezem, białka zetrzeć na tarce, na średnich oczkach.

To dopiero łączymy z chrzanem i dodajemy najważniejszy po chrzanie, sekretny składnik: przezroczysty syrop. Ten syrop sułkowickie gospodynie przyrządzają, zagotowując cukier z octem.

I tak właśnie powstaje najlepszy chrzan na świecie. I tak może stać w lodówce, naturalnie zakonserwowany, przez wiele tygodni.

Ale nigdy jakoś nie stoi, bo zawsze go zjedzą zaraz.
Duet idealny

Pan Marian tego chrzanu z jajkiem przyrządza na Wielkanoc 10-15 litrów, obdarowując nim całą rodzinę (przejął tę tradycję po ojcu, który wcześniej był rodzinnym mistrzem chrzanu).

Ale nie tylko, jak tłumaczą sułkowickie gospodynie, przyrządza się go na wiosenne święta. Imieniny, urodziny, dzień babci czy niedzielny, uroczysty obiad - chrzan z jajkiem zawsze musi pojawić się na stole. W końcu: to gmina z chrzanu słynąca. A chrzan z jajkiem zawsze muszą iść w parze.

***

Przepis na sułkowicką krzonówkę
(Przepis na 10 litrów zupy): W wodzie ugotować mięso z łopatki, żeberka wędzone i inne wędzone mięsiwa. Potem dodać wędzoną kiełbasę i zalać serwatką. W sumie zupy ma być 10 litrów.
Odstawić. Dodać włoszczyznę startą na grubej tarce i starty chrzan, ok. 20-30 dag ,a także jedną, niestartą laskę chrzanu. Nie gotować. Podawać z jajkiem na twardo i ze szczypiorkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska