https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cały ten zgiełk. Dawkins, Pinker i Coyne są polskim ciemnogrodem ukrytym na amerykańskich uniwersytetach?

Liliana Sonik
Gdy urodził mi się synek, przeczytałam tony poradników. Niemowlę należało kłaść na brzuchu i dawać jeść kiedy zapłacze, bo najlepiej wie, że głodny. Pierwszą jarzynką - marchewka, pierwszym mięsem – cielęcina. A 6 lat potem urodziła się córka. Traf chciał, że urodziła się w Paryżu. I znów sięgnęłam po poradniki, a tam wszystko na odwrót. Dziecko karmić o wyznaczonych godzinach. Nie kłaść na plecach. Pierwszą jarzynką – zielony groszek, a pierwsze mięso? Jakie mięso? Zaczynamy od ryby, potem jagnięcina.

Przepisy na życie nie są dogmatami. Zwłaszcza te świeżego pochodzenia, choć i te odwieczne potrzebują czasem odświeżenia. To, co w danej chwili wydawało się wspaniałe, może utracić blask i okaże się, że głupio nami pokierowano.

Byłam zwolenniczką edukacji zdrowotnej w szkole. Dzieci napotykają na wiele trudności, a niezaprawieni w bojach rodzice są bezbronni np. wobec reklam. Jak przekonać dziecko, że śmieciowe jedzenie szkodzi, skoro jest "pyszne" i zachwalane w promocyjnej cenie? Jeszcze 30 lat temu dzieci otyłych prawie nie było. Jedzeniem nikt się nadmiernie nie przejmował. Królowały zupy, ziemniaki, kiszona kapusta i co kilka dni kawałek mięsa. Owoce i świeże warzywa wkraczały do menu sezonowo. Nadmiarowe kalorie dzieci spalały goniąc po podwórkach czy lasach, zwykle same, bo rodzicom do głowy nie przychodziło, żeby z pociechy nie spuszczać wzroku. Teraz jedzenie stało się problemem. Wyznacza ścieżki prestiżu, a równocześnie bywa przyczyną i / lub oznaką poważnych zaburzeń psychicznych. Choroby takie jak bulimia czy anoreksja, atakują coraz powszechniej.

Problemem są nałogi: narkotyki i inne uzależnienia. Np. od mediów społecznościowych czy gier komputerowych. To są zjawiska nowe, z którymi dzisiejsi rodzice - będąc dziećmi – się nie spotkali, więc nie wiedzą jak sobie z tym radzić. Fachowe wyjaśnianie, wskazywanie przyczyn i konsekwencji byłoby więc przydatne. Pod warunkiem, że szkoły będą dysponowały przygotowaną kadrą nauczycielską, a nie przypadkowymi aktywistami.

Względem tego, co wyżej, panuje konsensus. Co innego rozdziały dotyczące kwestii seksualności. Nowy przedmiot ma być obowiązkowy i obowiązkowe będzie nauczanie wedle wytycznych ministerstwa. Kłopot w tym, że rodzice nie są jednorodną massa tabulettae: mają różne oczekiwania i różne poglądy. Czy władze szkolne mogą to zlekceważyć?

Bo tłumaczenie, że prezentowane będą tylko poglądy naukowe jest opowieścią z mchu i paproci. W tej dziedzinie nie ma i nigdy nie było jednolitego stanowiska nauki. Z dziećmi nie da się o seksualności rozmawiać „naukowo”, bo albo zrobi się z tego lekcja biologii, albo nauka Kamasutry w podstawówce.

Myślałam, że w czasach, gdy każdy 10-latek może sobie zorganizować dostęp do pornografii, szkolny wykład przyda się, by okiełzać nieporozumienia. Nie byłam przeciwniczką tego przedmiotu do czasu, gdy wysłuchałam kilku radiowych rozmów na temat programu edukacji seksualnej. ‘"Ekspertka" recenzując nową podstawę programową (nie zdradziła, że uczestniczyła w jej przygotowaniu) entuzjastycznie oceniała "naukowe" stanowisko wobec masturbacji. Tyle razy żarliwie to chwaliła, że zabrzmiało jak obsesja.

Oczywiście, że masturbacja była, jest i będzie, lecz zamiar informowania 10-latków, że jest normą dowodzi skrajnej bezmyślności. Dlaczego? Bo w 2025 roku sporo już wiemy. Kiedy znikają kulturowe hamulce, pojawia się zjawisko, które w Japonii osiągnęło skalę epidemii, a na Zachodzie gwałtownie narasta. Badania pokazują, że tylko 23% japońskich studentów (!) w latach 2023-24 z kimś się całowało, a ponad 49 % nigdy nie miało stosunku. Za to rekordy bije częstotliwość praktyk masturbacyjnych. Naprawdę tego chcemy? Bo mnie żadni eksperci minister Nowackiej nie przekonają, że to pożądana ewolucja!

W propozycjach programowych nie ma słów: mąż – żona - matka - ojciec. Za to uczniowie podstawówki będą się uczyć o płci kulturowej. Mam dla ministerialnych autorów złą wiadomość. Trzej znani profesorowie - Richard Dawkins, Jerry Coyne i Steven Pinker zrezygnowali z członkostwa w Honorowej Radzie Freedom From Religion Foundation, protestując przeciw „ideologicznemu przejęciu i aktywizmowi genderowemu” tej organizacji. Coyne oskarżył aktywistów o „narzucanie ideologii naturze” i tłumaczył, że „uczucia nie tworzą rzeczywistości”.

Co odpowiedzą autorzy nowych podręczników? Że Dawkins, Pinker i Coyne są ukrytym na amerykańskich uniwersytetach polskim religianckim ciemnogrodem?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska