MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chociaż GKS był w pełnym składzie jednak przegrał

Stefan Leśniowski
"Szarotki" mają bonus w konfrontacjach z GKS-em
"Szarotki" mają bonus w konfrontacjach z GKS-em Stefan Leśniowski
W miniony weekend dla Podhala najważniejszy był mecz z wicemistrzem kraju GKS Tychy. Nim jednak do niego doszło, "Szarotki" pokonały JKH Jastrzębie w jego siedzibie, mimo okrojonego składu.

Po raz trzeci w bramce Podhala stanął Jarosław Furca i... jak w dwóch poprzednich przypadkach doprowadził zespół do wygranej. Trenerzy musieli eksperymentować składem, bo tym razem zabrakło kontuzjowanych - Krystiana Dziubińskiego i Tomasza Malasińskiego. Pierwszy ma kłopoty z barkiem, drugi z nadgarstkiem.

- Spotkanie nie miało znaczenia dla układu tabeli i dało się to wyczuć w poczynaniach hokeistów - mówi drugi trener Podhala, Marek Ziętara. - Muszę stwierdzić, chociaż nie krytykuję arbitrów, że gwizdali na poziomie damskiego hokeja. W pierwszej tercji świetnie graliśmy w osłabieniach, gospodarze nie mogli stworzyć sobie sytuacji. Sami zaś, gdy grali w osłabieniu, stracili gole.

Ci sami arbitrzy prowadzili spotkanie z GKS Tychy i znowu posypały się na nich gromy. Szczególnie w trzeciej tercji dali pokaz nieudolnego gwizdania. To z ich winy doszło 33 sekundy przed końcową syreną do bójki pomiędzy Koluszem i Kotlorzem.

- Sędzia był najgorszym aktorem widowiska. Nie nadążał za akcjami - powiedział trener Podhala, Milan Jančuška. - Nie był przygotowany do meczu. Szybkie tempo dwóch tercji go zabiło. W trzeciej jeździł jakby był na urlopie - dorzucał Jan Vavrečka, szkoleniowiec tyskiej drużyny.

- Za taką pracę nie należy im się wypłata - złościł się bardzo zdenerwowany prezes Podhala, wypowiadając te słowa do obserwatora Jana Zajączkowskiego. Ten usprawiedliwiając arbitrów pokazał co napisał w protokole - "Punkty wznowień i linie nadal mało widoczne".

To prawda, od kilku meczów nawet z trybun nie widać linii, ale to żadne usprawiedliwienie, bo najwięcej uwag było do głównego. Z kolei do brudu i braku gospodarza na nowotarskim obiekcie już dawno stali bywalcy się przyzwyczaili. Dyrektor jest, ale na papierze i... co miesiąc przy kasie. Facet po prostu nie do ruszenia.

Po meczu cieszyli się gospodarze, bo zyskali bonus do play off. - Rozpoczęliśmy półfinał play off od 1:0 - cieszył się trener Podhala, Milan Jančuška. - To był dla nas bardzo ważny mecz. Wywalczyliśmy potrzebny nam bonus. - Będziemy starali się go odrobić - padła odpowiedź trenera GKs-u Jana Vavrečki.

- Ważny mecz wygraliśmy. Może mieć znaczenie w play off. Do łatwych jednak nie należał. Były w nim momenty dobrej gry, ale także momenty gry szarpanej. W trzeciej tercji broniliśmy wyniku. Niepotrzebnie złapaliśmy kilka głupich kar - twierdzi kapitan "Szarotek", Rafał Sroka.

- Zawodnicy zostawili serce na lodzie - przekonywał trener "Szarotek". - Zdawali sobie sprawę, że był to kluczowy pojedynek, jakby pierwszy w półfinale play off. Zwycięstwo mogło być bardziej okazałe. W trzeciej tercji kontrolowaliśmy grę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska