W środę wielu policjantów pojawiło się na podwórzu jednego z domów w Ćwikowie. Wśród nich byli także pirotechnicy. Powód? W zabudowaniach znaleziono m.in. 3,5 kg sproszkowanej substancji. - Badania potwierdziły, iż był to trotyl - mówi Małgorzata Chrabąszcz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Radomiu. Według pirotechników, taka ilość materiału wybuchowego mogłaby zniszczyć np. czołg, a siła podmuchu w razie detonacji byłaby niebezpieczna w promieniu 50-80 metrów od miejsca eksplozji.
Dzień po przeszukaniu prokurator przesłuchał w Radomiu 25-latka. Mężczyzna podejrzany jest o nielegalne posiadanie materiałów wybuchowych. Grozi mu za to kara od pół roku do 8 lat pozbawienia wolności. Przy tej okazji na jaw wyszło, że mieszkaniec Ćwikowa od lat zajmuje się wyszukiwaniem militariów z okresu I i II wojny światowej.
- Kupował je od innych osób albo przeszukiwał lasy z użyciem wykrywacza metali - relacjonuje ustalenia prok. Chrabąszcz. Znaleziono u niego także powojenne pamiątki w postaci pocisków, łusek i zapalników. Te elementy będą teraz badać powołani przez prokuraturę biegli. Gdyby uznali, że stanowią zagrożenie, nie jest wykluczony kolejny zarzut dla mężczyzny.
Wśród mieszkańców niewielkiego Ćwikowa policyjna akcja wywołała spore poruszenie. Ale mieszkańcy od początku powątpiewali w złe intencje sąsiada. - Cała jego rodzina to ludzie do rany przyłóż - twierdzi jeden z nich. - Porządny chłopak, wyrwał się stąd, studiował, nie wierzę, żeby coś złego kombinował - mówi rówieśnik podejrzanego.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w zbiorach mężczyzny znajdować się miały m.in. również stare wojskowe hełmy. Po przesłuchaniu został zwolniony, pozostaje jednak pod dozorem policji.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!