Dariusz Żuraw został zwolniony niemal równo dwa lata po przejęciu przez niego drużyny od Adama Nawałki. Byłemu selekcjonerowi podziękowano za współpracę 31 marca 2019 roku i stery objął wówczas Żuraw. Teraz to on traci pracę, ale trudno nie wyzbyć się wrażenia, że powinno to nastąpić już kilka tygodni temu. Czarę goryczy u władz klubu przelała sobotnia, wyjazdowa porażka z Cracovią 1:2, która pogrzebała jakąkolwiek szansę Lecha na europejskie puchary w następnym sezonie.
Marcin Drajer o zwolnieniu Dariusza Żurawia

Kulisy zwolnienia
Dariusz Żuraw we wtorek rano przyszedł do klubu, aby poprowadzić trening. Został poproszony do gabinetu, gdzie poinformowano go o zwolnieniu ze stanowiska pierwszego trenera Lecha Poznań. Oprócz 48-letniego szkoleniowca we wtorek pożegnano także Łukasza Becellę, dotychczasowego trenera-analityka. O kolejnych odejściach na razie nic nie wiadomo.
Było coraz gorzej
Trener Dariusz Żuraw miał w Lechu coraz gorszą statystkę. Jeśli chodzi o trenerów prowadzących ekipę z Poznania w XXI wieku, to tylko czterech z dwunastu szkoleniowców miało gorszy bilans punktów na mecz niż 48-letni były już szkoleniowiec. Było to tylko 1,54. Gorsi od Żurawia byli Nawałka, Djurdjević, Michniewicz i Panik.
W obecnym sezonie ligowym Kolejorz po 23. kolejce ma tylko 7 zwycięstw na koncie i jest na 10. miejscu w tabeli (trzy zwycięstwa na dziewięć meczów w 2021 roku). Ma tylko 29 punktów i jest to najgorszy wynik na tym etapie rozgrywek od momentu wejścia do klubu holdingu Amica. Liczba straconych bramek także woła o pomstę do nieba. Lechici tracili w lidze średnio 1,30 gola na mecz. Kolejorz odpadł także w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski i jest to zdecydowanie gorszy sezon niż ten poprzedni, a przecież działacze klubu od kilku tygodni powtarzali, że decyzja o ewentualnej zmianie szkoleniowca ma zostać przeanalizowana po sezonie. Porażka z Cracovią przelała czarę goryczy.
Co stało się z trenerem?
Dariusza Żurawia przy życiu trzymały m.in. niespodziewany awans do Ligi Europy, wypromowanie młodzieży (historyczny transfer Modera) i efektowna i efektywna gra. Niestety dzisiaj można stwierdzić, że dobra postawa na boisku w okresie letnim 2020 roku (ok. 7 miesięcy), za którą Lech zresztą całkiem słusznie był chwalony, była wypadkową indywidualnej jakości i formy piłkarzy, ich cech wolicjonalnych niż wypracowanego planu taktycznego. Do tamtego okresu nie udało się trenerowi wrócić przez dobrych kilka kolejnych miesięcy, w których m.in. podpisał nowy kontrakt czy pozbył się ze sztabu szkoleniowego Karola Bartkowiaka (obecnie asystent w rezerwach) i legendy klubu – Dariusza Skrzypczaka (obecnie bezrobotny).
Dariusz Żuraw pod koniec listopada podpisał nową umowę, która związała go z klubem do czerwca 2023 roku. I ten kontrakt także utrzymywał trenera przy pracy. Jednak kolejny ciężki wieczór dla kibiców Kolejorza zmusił władze do działania i we wtorek działacze musieli już użyć skalpela. Nie chcieli tego robić, bo mieli w pamięci sezon 2018/19, gdzie drużyna była rozbita i miała aż trzech trenerów w trakcie rozgrywek, co mocno odbiło się na klubie finansowo i PR-owo. We wtorek po świętach jednak o tym szybko zapomniano, tym bardziej że w niedzielę do Poznania przyjeżdża rozpędzona Legia, a trzy punkty przewagi nad Lechem ma Warta.
To musiało się tak skończyć
48-letni szkoleniowiec już od dłuższego czasu był pogubiony. Jego zwolnienie powinno nastąpić wcześniej – po wstydliwej porażce z Wisłą Płock 0:1. Działacze jednak nie podjęli tej decyzji. Podjęli ją kilka tygodni później, które Lech po prostu stracił. Rzucono na pożarcie kibicom głowę trenera, ale nie całego sztabu czy pionu dyrektorskiego. Trzeba stwierdzić, że cały sztab zawalił sprawę, szczególnie zimowym zgrupowaniem w Turcji. Nie wypracowano wtedy żadnych nowych pomysłów. Jedynie w pewien sposób naprawiano to, co nie działało, a to było za mało. Do tego doszło kilka kontuzji kluczowych graczy. Taktyka Lecha i plan na mecz przestał być dla rywali zaskoczeniem, a trenera zgubiła konsekwencja i przywiązanie do nazwisk. Dani Ramirez czy Jan Sykora mieli miejsce w składzie nawet po beznadziejnych występach w 2021 roku.
Pojawia się też pytanie o odpowiedzialność ludzi zarządzających w klubie. W końcu to dyrektor sportowy, Tomasz Rząsa wybrał kolejnego trenera, który nie dał klubowi trofeum. Powinien on w tym momencie także opuścić klub, bo wiemy, że Piotr Rutkowski i Karol Klimczak są nie do ruszenia. Jednak jak poinformował portal Weszlo.com, nic takiego się nie wydarzy.
Podsumowanie pracy
Dariusz Żuraw poprowadził Lecha w 91 meczach l (wliczamy dwa z jesieni 2019, kiedy tymczasowo pełnił funkcję), z których 41 wygrał, 24 zremisował oraz 26 przegrał. Wcześniej trener prowadził rezerwy Kolejorza w 20 spotkaniach i obok Rafała Ulatowskiego odpowiadał za wywalczenie historycznego awansu do II ligi. W klubie pracował przez 736 dni i w XXI wieku dłużej od niego pracowali tylko Franciszek Smuda (1115 dni), Czesław Michniewicz (975) oraz Mariusz Rumak (897).
Co dalej?
Jak informuje klub, na razie zajęcia z zespołem będą prowadzić asystenci trenera, czyli Dariusz Dudka i Janusz Góra. Nie wiadomo jeszcze, kto zastąpi Dariusza Żurawia na stanowisku i czy Ci panowie zostaną. Na dziś najpoważniejszymi kandydatami do objęcia schedy po Żurawiu są 49-letni Maciej Skorża i 33-letni Białorusin, Aleksiej Szpilewski. Ten pierwszy trener zdobył z Lechem mistrzostwo Polski w sezonie 2014/15 i jest bez pracy od ponad roku. Ostatnio pracował z kadrą olimpijską Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W ekstraklasie, po pracy w Lechu, gdzie został zwolniony jeszcze w 2015 roku, pracował w 2017 roku przez cztery miesiące w Pogoni Szczecin.
Bardzo ciekawą kandydaturą jest wspomniany Aleksiej Szpilewski, obecny szkoleniowiec Kajratu Ałmaty, który bardzo chciałby spróbować pracy w Europie. Lech kontaktował się już z tym trenerem. Więcej o nim przeczytacie w linku poniżej.
Czytaj też: Nowy trener Lecha Poznań. Będzie to albo Aleksiej Szpilewski albo Maciej Skorża