Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Denis Urubko samotnie zaatakował K-2. Atmosfera w bazie jest gorąca

Majka Lisińska-Kozioł
Denis Urubko pod K-2
Denis Urubko pod K-2 FOT. FACEBOOK.COM
Himalaizm. W pełnej niedopowiedzeń atmosferze w ekipie rozpoczął się pierwszy w historii zimowy atak szczytowy na tę górę.

Rosjanin z polskim obywatelstwem, bez poinformowania kierownika wyprawy Krzysztofa Wielickiego ruszył do wierzchołka. Chce go zdobyć przed końcem lutego. Urubko od początku powtarzał, że bez determinacji nie ma mowy o zdobywaniu gór wysokich, a bez ryzyka nie ma sukcesów. Tak czy inaczej, atmosfera w bazie jest z pewnością gorąca, bo wydarzenia zmieniają się jak w kalejdoskopie; miało być oblężenie Góry Gór, a od soboty mamy atak, który przyspieszył prowadzoną akcję.

Urubko przyznawał od jakiegoś czasu, że jego ciało jest już zmęczone, ale dodawał też, że znajdzie siły konieczne do zdobycie wierzchołka, jeśli wcześniej na wysokości 7950 metrów, czyli ok. 700 metrów przed szczytem, powstanie obóz czwarty. Himalaista wspominał też, że noc, którą kilka dni temu spędzili z Adamem Bieleckim w namiocie na poziomie 7200 metrów była bardzo ciężka, choć wcześniej byli tylko 200 metrów wyżej, by sprawdzić kolejny odcinek drogi do wierzchołka. Urubko miał w tym czasie halucynacje i wydawało mu się, że w namiocie wyrósł bananowiec. O kiściach bananów opowiadał nawet partnerowi, który próbował przywołać kolegę do rzeczywistości. Udało się i himalaiści wrócili do bazy.

Aktualna zimowa wyprawa na K2 pod wodzą Krzysztofa Wielickiego to kolejne podejście Urubki do zdobycia tego ośmiotysięcznika. W trakcie wyprawy Netia K2 (2002/03 udało mu się osiągnąć wysokość ok. 7630 metrów) Urubko często mówił, że lubi wspinać się z Polakami. Teraz, już z polskim obywatelstwem, wszedł w skład wyprawy organizowanej przez „Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera”, która działa w Karakorum od końca grudnia. Na początku lutego Urubko skrytykował zbyt powolne zdobywanie szczytu.

Denis Urubko to nietuzinkowa postać. Koronę Himalajów zdobył jako 15. wspinacz, a jako ósmy bez używania tlenu z butli. Jest Rosjaninem, ojciec inżynier nauczył go orientacji w terenie, matka gry na pianinie i angielskiego. Pisze też ponoć wiersze. W młodości chciał być aktorem. Uczestnicy polskiej zimowej wyprawy na K2 w 2002/2003 roku do dzisiaj wspominają, jak deklamował w bazie poemat Puszkina. W swojej książce „Skazany na góry” napisał o znaczeniu przyjaźni, partnerstwa i pięknie gór. Za to w wojsku w Kazachstanie - jak mówił - nauczył się pracy w zespole i umiejętności przetrwania.

I choć o pracy zespołowej w sobotę chyba zapomniał, Krzysztof Wielicki zapewnia, że polscy himalaiści są - w razie potrzeby - gotowi nieść pomoc koledze, który idzie do wierzchołka. Według Wielickiego Urubko ma 5-10 procent szans na samotne osiągnięcie celu, zwłaszcza że założone już obozy nie są na razie zbyt dobrze wyposażone, a Rosjanin będzie się musiał wspinać po starych linach poręczowych, co bywa bardzo ryzykowne.

Rafał Fronia, który wrócił już do Polski po wypadku pod K2, przyznaje jednak, że w swoim życiu himalaisty nie spotkał drugiego tak szybkiego, zdeterminowanego, skupionego na celu i dobrego w tym co robi, człowieka jak Denis Urubko. Skoro ten poszedł do szczytu, pewnie widzi szanse na powodzenie.

Podobnego zdania jest Maciej Pawlikowski, himalaista i ratownik TOPR-u, który był z Urubką na wyprawie pod K2 zimą 2002/2003. Przyznaje on, że Rosjanin ma duże możliwości fizyczne, więc szans na wejście go nie pozbawia. - Był już jakieś 1000 metrów poniżej szczytu, więc zdobył aklimatyzację, która powinna mu wystarczyć. Rzecz w tym, czy utrzyma się przyzwoita pogoda i czy wystarczy mu sił, bo do wierzchołka nie dotrze raczej w dwa dni. A trzeba też mieć zapas energii na powrót - dodaje Pawlikowski. Himalaista z Zakopanego przyznaje też, że nie podoba mu się postawa Urubki, bo działa z pobudek egoistycznych, a te mogą one mieć konsekwencje dla całego zespołu.

Zobaczyli plecy Urubki daleko na lodowcu

W sobotę po śniadaniu w bazie pod K2 odkryto, że Denis wyruszył w pojedynkę do wierzchołka - mówi „Dziennikowi Polskiemu” Janusz Majer, szef Programu Polski Himalaizm Zimowy.

- Urubko złamał żelazną zasadę, o której mówił mi przed wyprawą Krzysztof Wielicki, że każdy uczestnik, który idzie w górę, ma mieć włączony radiotelefon. Z Urubką nie ma kontaktu.
- Nie chciał rozmawiać z Wielickim nawet wtedy, gdy spotkał się z Marcinem Kaczkanem i ten proponował mu łączność z bazą. Mogę podejrzewać, że nie chciał usłyszeć paru ostrych słów od Krzyśka.

- Urubko opisywał na swoim blogu halucynacje, które miał na wysokości ponad 7000 m, gdy był tam z Bieleckim. To się zdarza na takiej wysokości, ale czy Pana zdaniem może zakłócić jasność oceny własnych możliwości?
- Sądzę, że choć Denis zna swój organizm, może swoje aktualne możliwości przeceniać. Tymczasem ma mocno wiać, więc dobrze byłoby, żeby nie szedł w tej zawierusze powyżej 7800. Mam nadzieję, że to rozumie i nie będzie głupio ryzykował.

- Jednak działa egoistycznie.
- Też tak to odbieram. Wielicki mówił mi, że już wcześniej próbowano odwieść Denisa od samotnego ataku. Mimo to opuścił bazę. Według zasad, które przyjął himalaista, zima w górach wysokich trwa od grudnia do końca lutego. Stąd samotna próba zdobycia szczytu przed końcem miesiąca.

- Co dalej?
- Wczoraj Marcin Kaczkan i Maciej Bedrejczuk mieli przenieść obóz drugi na wysokość 6700, ustawić tam drugi namiot i uzupełnić poręczówki. Dziś Marek Chmielarski i Artur Małek chcą dotrzeć na wysokość 7200 m i sprawdzić, co z Denisem, który powinien być tam - w namiocie, w którym spędził dwie noce z Adamem Bieleckim - już wczoraj. I czy idzie dalej.

- Bielecki od powrotu z 7400 m się nie wspina.
- Z tego co wiem, Urubko namawiał go na wspólne wyjście w górę, ale Adam nie czuł się jeszcze zregenerowany po zejściu z wysokości 7400 metrów. Odpoczywa w bazie.

- Jakim sprzętem dysponuje Denis Urubko?
- Prawdopodobnie ma sprzęt biwakowy, kombinezon, śpiwór, maszynki do gotowania. Nie chciał wziąć radiotelefonu.

- A prognozy?
- Powyżej 7000 m mocno wieje 70-80 km/h. Taki wiatr nie pozwala działać na tej wysokości. No, ale życie pisze różne scenariusze.

Rozmawiała (MLK)

WIDEO: Denis Urubko opuścił bazę i samotnie ruszył na szczyt. "Tam, na górze dzieją się różne niezrozumiałe rzeczy"

Źródło: TVN24

ZOBACZ KONIECZNIE:

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Denis Urubko samotnie zaatakował K-2. Atmosfera w bazie jest gorąca - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska