Dom poznaje się od wnętrza. Z pozoru może być stary, wyblakły od słońca, wiatru. Taki zwyczajny. Z dwuspadowym dachem, kaflowym piecem, z sadem za oknem, skrzypiącą podłogą. Dopiero przechodząc przez próg wkraczasz w jego prawdziwy klimat. Na żłobieniach w ścianach, drewnianych schodach poznajesz jego historię. Nierzadko trudną i gorzką. Tu słychać echa przeszłości i mimo że czas zostawił swoje odciski, to w naszych wspomnieniach przeszłość pozostaje zawsze dobra i spokojna. Duży stół pod oknem. Zaprasza. Hojny hojnością gospodarzy. Czas wciśnięty w ciężkie ramy zegara gaworzy jak dziecko. Odmierza momenty, chwile. Dobre i pełne pokoju. Otwarte szeroko okna zapraszają słońce do środka. Wpada z wizytą. Bawi się na ścianach, podłodze, tworząc wymyślne cienie i obrysowując kontury niewidzialnych przedmiotów. To wnętrze domu sprawia, że czujesz się miłym gościem. Proszonym. Witanym już na progu. Czekanym.
Lubię domy z duszą, choć często z popękanymi ścianami. Opowiadają one, jak ludzie, najpiękniejsze historie.
Ludzie piękni są jak domy - gościnni, z sercem otwartym jak drzwiami, szeroko, na oścież, dla każdego. Obdarowują innych hojnie, bezinteresownie. Z głębokości serca. Życzliwym uśmiechem, dobrą radą, czasem. Ludzie o pięknych wnętrzach nie starzeją się. Całe życie promienieją wewnętrzną młodością.
Piękni są ludzie, gdy się uśmiechają. Do swoich myśli i do każdego proszonego i nieproszonego gościa.
