https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwanaście lat budowali... dziurę w ziemi

Marta Paluch
Obecnie na terenie przy ul. Powstańców Wielkopolskich ciężki sprzęt  kopie doły pod przyszłe centrum komercyjne
Obecnie na terenie przy ul. Powstańców Wielkopolskich ciężki sprzęt kopie doły pod przyszłe centrum komercyjne Andrzej Banaś
Tyle udało się zrobić przez ten czas przy zalewie na krakowskich Bagrach. Gmina i inwestor wzajemnie obarczają się winą za gigantyczne opóźnienie przy budowanie centrum handlowego.

Centrum, które miało stanąć w 2001 roku, według planów inwestora, firmy King Skór, zostanie zbudowane dopiero w 2011 r. Jeśli wszystko pójdzie dobrze. Gmina uważa bowiem, że spółka ociąga się z inwestycją. Nałożyła na nią za to 700 tys. zł kary.

Prezes King Skóru odbija piłeczkę mówiąc, że to gmina opóźnia procedury związane z budową, a potem nakłada na niego sankcje. W ostatecznym rozrachunku obie strony te inwestycję zaniedbały.
Przypomnijmy.

W 1997 r. gmina ogłosiła przetarg na zagospodarowanie 2 ha terenu przy ul. Powstańców Wielkopolskich. Wygrała go firma Super Krak. W zamian za wybudowanie centrum komercyjnego i zagospodarowania brzegów stawu uzyskała m.in. prawo wieczystego użytkowania gminnego gruntu. W 2000 r. teren odkupił King Skór. W 2003 r. wystąpił o warunki zabudowy dla inwestycji (dostał ją trzy lata później). W październiku 2008 r. wydano pozwolenie na budowę. Prace ruszyły w czerwcu tego roku.

King Skór atakowali m.in. radni Bartłomiej Garda i Katarzyna Migacz oraz handlowcy ze spółki "Tandeta". Zarzucali m.in. celową opieszałość przy inwestycji. Ich zdaniem, działo się tak dlatego, że spółka nie mała pieniędzy na inwestycję.

Radni przypominali, że ostateczny termin zakończenia prac został wyznaczony na 1 września 2004 r. Drugim zarzutem było to, że firma realizuje zaledwie połowę projektu, który wygrał przetarg. Nie planuje bowiem zagospodarowania brzegów Bagrów.

Stanisław Kałafut, prezes King Skóru przyznaje, że opóźnienie z ich winy było przy staraniu się o wuzetkę. Przez kilkanaście miesięcy pełnomocnik inwestora nie dostarczał brakujących dokumentów do wydziału architektury.

- Popełnił błąd - przyznaje prezes Kałafut. - Nam mówił, że wszystko jest w porządku. Wyciągnąłem z tego nauczkę i od tego czasu działania nad projektem nadzoruję osobiście - dodaje.
Nie zgadza się jednak z innymi zarzutami. - Z wystąpieniem o wuzetkę czekaliśmy trzy lata, bo chcieliśmy przepisania jej z Super Kraka na naszą firmę. Potem okazało się, że to niemożliwe i wystąpiliśmy w swoim imieniu - dodaje prezes. Twierdzi, że to przez opieszałość gminy jego firma czekała na decyzję wz kolejne trzy lata. - Gmina nie mogła się zdecydować, jak ma wyglądać przebudowa ciągu komunikacyjnego przy ul. Powstańców Wielkopolskich, więc nie mogliśmy działać - dodaje.

Na zarzuty o brak zabudowy brzegów ripostuje. - To nie mój grunt, tylko gminy. Nie wykluczam jednak, że w przyszłości zagospodarujemy brzeg stawu - mówi Kałafut.

Również gmina ma w tej sprawie parę grzechów na sumieniu, które inwestycję opóźniły. Najpierw prezydent miasta zatwierdził pozwolenie na budowę, a potem... sam tę decyzję zaskarżył. Następnie wydział architektury trzy lata mocował się z wuzetką.

- Opóźniało nas uzgodnienie dróg dojazdowych do inwestycji. Dostaliśmy je dopiero w 2006 r. Opóźnienie wynikało m.in. z planów przebudowy skrzyżowania Powstańców Wielkopolskich i Kukliń- skiego - mówi wiceszefowa magistrackiego wydziału architektury Jadwiga Warat-Hapońska. - Poza tym, prowadziliśmy czasochłonne postępowanie w sprawie oddziaływania inwestycji na środowisko - dodaje.

Wątpliwości m.in. szefów "Tandety" budziła też sprawa naliczania kar gminnych za opóźnienia inwestycji. Twierdzili, że gdyby gmina nie przedłużała dwa razy terminu zakończenia budowy, można by je egzekwować od ośmiu lat. A to 700 tys. zł rocznie. - Wydaliśmy decyzję o naliczeniu opłaty za 2006 rok i kolejne lata - mówi Marta Witkowicz, szefowa magistrackiego wydziału skarbu. Naczelny Sąd Administracyjny (NSA) przychylił się do tej decyzji, ale tylko jeśli chodzi o 2006 r. Stwierdził bowiem, że opłat za zwłokę w tej inwestycji nie można naliczać wstecz.

Magistrat jednak chce walczyć o pieniądze z kar umownych za kolejne lata. Dyrektor Witkowicz tłumaczy, że gmina tu nie zawiniła, bo do tej pory decyzje o naliczaniu opłat za kolejne lata były akceptowane przez sądy, więc wyrok NSA jest precedensowy. - Wystąpimy jeszcze raz o te opłaty - zapowiada Witkowicz.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

m
max
Pan Kłafut to stary oszust który z radnym Włodarczykiem robili złote interesy na prezesowaniu klubu Płaszowianka i doprowadzili go prawie do upadku
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska