W pierwszym, sobotnim półfinale krakowianki dotrzymywały kroku CCC przez trzy kwarty, ale w drugiej partii popełniły kluczowe dla losów meczu błędy. Długo żadna z drużyn nie była w stanie rozpędzić się w ataku. Pierwsze tę niemoc przełamały jednak polkowiczanki i zadały Wiśle kilka bolesnych ciosów. - Przysnęliśmy przy rzutach trzypunktowych – przyznawał trener Krzysztof Szewczyk. W efekcie drugą partię krakowianki przegrały aż 14:26.
W drugiej połowie wiślaczki rozpoczęły pogoń za rywalkami. Ważne punkty zdobywały Magdalena Ziętara i Maurita Reid. Co ciekawe, kapitan Wisły długo była w tym spotkaniu najlepiej punktującą z krakowianek. Gospodyniom nadal z bólem przychodziło jednak wypracowywanie czystych pozycji do rzutu. Ostatecznie przed decydującą kwartą traciły do CCC 7 oczek.
I choć w ostatniej partii wiślaczki walczyły jak lwy, nie zdołały odwrócić losów spotkania. Mimo, że był moment, gdy zbliżyły się do rywalek na ledwie punkt. Trudno wygrać spotkanie, w którym dwie podstawowe zawodniczki notują zerowy dorobek punktowy. Zawiodła zwłaszcza Leonor Rodriguez, która zwykle jest najlepszą strzelbą „Białej Gwiazdy”.
Niedzielne starcie półfinałowe miało niemal bliźniaczy przebieg. Znów w drugiej partii polkowiczanki odskoczyły na kilka oczek. Dla krakowianek to był sygnał alarmowy – wiedziały, że nie mogą powtórzyć błędów z sobotniego spotkania. Niebawem udało im się nieco zniwelować tę stratę, ale nie na długo. Same miały bowiem ogromny problem ze zdobywaniem punktów. W efekcie krok po kroku polkowiczanki znów zaczęły Wiśle „odjeżdżać”. CCC korzystało z tego, że ma zdecydowanie szerszą kadrę. Tymczasem trener Szewczyk musiał wypuszczać na parkiet zawodniczki, które dzień wcześniej wylały siódme poty i nie miały już siły na grę na maksymalnych obrotach.
Znów za łatwo radziła sobie z wiślackimi podkoszowymi Temitope Fagbenle. Krakowski zespół czekał tymczasem na przełamanie Rodriguez. Tuż przed końcem pierwszej połowy Hiszpanka w końcu trafiła upragnioną trójkę. Widać było, jak głęboko odetchnęła z ulgą.
Po przerwie wiślaczkom od czasu do czasu wpadał rzut z obwodu, ale ich atakom brakowało płynności. W końcu CCC odskoczyło na 11 oczek. Wiatr w żagle zaczęła jednak łapać Rodriguez. To m.in. dzięki jej punktom krakowianki mozolnie odrabiały stratę.
Wreszcie, w ostatniej partii, po dwóch „trójkach” Tamary Radocaj Wisła doprowadziła do remisu. W „Białą Gwiazdę” na nowo wstąpiła wiara w sukces. Kibice w hali końcówkę oglądali na stojąco. Wtedy jednak dwukrotnie do kosza trafiła Magda Leciejewska. I zaczął się pojedynek na faule i osobiste, próba nerwów. Na 15 sekund przed końcem trzema punktami prowadziło CCC, a swojego rzutu za trzy nie trafiła Rodriguez. Kolejna końcówka padła łupem polkowiczanek. Druga porażka „Białej Gwiazdy” stała się faktem.
Teraz krakowianki musiałyby wygrać spotkanie w Polkowicach, by przedłużyć nadzieje, a potem drugie - by wyrównać stan półfinałowej serii.
- Ten niedzielny mecz był nawet trudniejszy dla nas, niż sobotnie starcie – podkreślał trener CCC Maros Kovacik. – A ostatni krok jest najtrudniejszy do wykonania.
- Zadecydowały detale. Ale jedziemy po zwycięstwo w środę, by przedłużyć nadzieje. Nic się jeszcze nie skończyło – deklarował z kolei Szewczyk.
1.mecz: Wisła Can-Pack Kraków – CCC Polkowice 58:63
(10:11, 14:26, 18:12, 16:14)
Wisła: Parker 16 (1x3), Ziętara 15 (1x3), Reid 13 (1x3), Labuckiene 0, Rodriguez 0 – Radocaj 10 (2x3), Greinacher 4, Suknarowska 0.
CCC: Fagbenle 22, Gajda 14 (3x3), Clark 10 (1x3), Bojović 6 (1x3), Leciejewska 4 - Spanou 7 (1x3), Puss 0, Stankiewicz 0.
2. mecz: Wisła Can-Pack Kraków – CCC Polkowice 59:63
(13:15, 14:15, 13:17, 19:16)
Wisła: Reid 16 (1x3), Parker 9 (1x3), Labuckiene 10, Rodriguez 9, Ziętara 0 – Radocaj 8 (2x3), Greinacher 4, Suknarowska 3 (1x3), Niedźwiedzka 0.
CCC: Fagbenle 14, Clark 12 (1x3), Gajda 12, Leciejewska 8, Bojović 7 - Stankiewicz 6, Spanou 4 (1x3), Ervin 0, Puss 0, Sandrić 0.
W serii półfinałowej (do trzech zwycięstw): 2:0 dla CCC.