Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fizjoterapeutka leczyła kolekcjonerów ze złudzeń

Artur Drożdżak
Jedna z grafik podrobiona przez oskarżoną Magdę K. Sprzedała ją jako "Erotyk" Edwarda Dwurnika.
Jedna z grafik podrobiona przez oskarżoną Magdę K. Sprzedała ją jako "Erotyk" Edwarda Dwurnika. fot. archiwum
Kradzieży, pobić lub rozbojów dokonują głównie brutale. Są jednak przestępstwa, które mogą popełnić osoby czułe, wrażliwe, uduchowione. Jedną z nich jest 36-letnia Magda K. To ona na masową skalę fałszowała obrazy i grafiki wybitnych polskich artystów. Miała do tego olbrzymi talent - pisze Artur Drożdżak.

Magda K. przed laty podrabiała grafiki Stefanii Dretler-Flin, krakowskiej artystki zmarłej w 1994 roku. Fałszywe prace wystawiała do sprzedaży w serwisie Allegro. Wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat nie był dla niej przestrogą. Zwróciła pieniądze 30 oszukanym, zapłaciła grzywnę i... wróciła do dawnych praktyk. Tym razem Magda K. z fałszerstwami dzieł sztuki wypłynęła na znacznie szersze wody.

Dwurnik za 120 złotych
Jej oferty dzieł sztuki ogłaszane w internecie były niezwykle atrakcyjne. Grafikę Zbyluta Grzywacza gotowa była sprzedać za 19 zł 90 gr, pracę Juliana Papieża za 54 zł, a dzieło Andrzeja Stopki za 17 zł. Najtańsze kosztowały 7 zł 90 gr. Wyższe ceny były na bardziej znane nazwiska.

Przykładowo "Postać - akt" Jana Lebensteina oferowała za 305 zł, Edwarda Dwurnika "Akt przy oknie" za 120 zł, a "Twarz" Aliny Szapocznikow za 989 zł.

Chętnych nie brakowało. Grafiki i obrazy rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Ceny były atrakcyjne, dzieła na zdjęciach wyglądały na autentyczne. Magda K. nie mogła się opędzić od propozycji i cieszyła się, że na aukcjach internetowych ceny jej dzieł osiągają wysoki poziom.

Co prawda byli tacy, którzy mieli wątpliwości, czy otrzymali wylicytowane oryginały, ale tłumaczyli sobie, że czasem zdarza się nietrafiona aukcja. Jedni woleli milczeć, niż zawiadamiać o tym policję, inni nie mieli pojęcia, że kupili mierną kopię, kolejni bagatelizowali sprawę.

Oszukani kolekcjonerzy
Scenograf z Piwnicy pod Baranami:
- Zauważyłem, że kupiony na Allegro rysunek Daniela Mroza jest toporny, budził zastrzeżenia. Na innym dziele widziałem ślady pisaka. To sugerowało, że dzieło było kopią. Gdy dowiedziałem się, że dzieła nie są oryginalne, poczułem się oszukany.
Adrian C., absolwent ASP z Poznania zażądał od sprzedawcy zwrotu 166 zł za jedną z czterech kupionych grafik. Zagroził policją, pieniądze odzyskał.

Popularny pisarz z Krakowa: - Ja również czuję się oszukany, poniosłem straty rzędu 13 tys. zł za kupione, jak się okazało, fałszywe obrazy i grafiki.

Żona znanego krakowskiego piosenkarza: - Interesuję się sztuką użytkową i kupiłam dwie akwarele i grafikę. Nie zorientowałam się, że to podróbki.

Podróbek nie rozpoznał też anglista z Krakowa, od 10 lat kolekcjoner sztuki współczesnej. Wśród oszukanych są też ekonomista z Warszawy i biznesmen z Wieliczki, który stracił ponad 20 tys. zł, a także sprzedawca z Opola, kolekcjoner z Mińska Mazowieckiego i wykładowca z Politechniki Wrocławskiej, student z Koła.

"Vinci" wkracza do akcji
Najbardziej oszukana poczuła się 58-letnia Irena M. z Warszawy, matematyczka zatrudniona w dużej spółce giełdowej, kolekcjonerka dzieł sztuki. Znawca. Za rysunek Jerzego Nowosielskiego zapłaciła 1850 zł.

Zainteresowały ją też inne oferty, zadzwoniła na podany numer telefonu i zrobiła kolejny zakup za 2 tys. zł. Jej uwagę przykuł rzadki na rynku dzieł sztuki obraz Mojżesza Kislinga "Kwiaty". Poprosiła o potwierdzenie autentyczności malowidła i otrzymała na maila od sprzedawcy skany dwóch dokumentów: tzw. certyfikat poświadczający autentyczność obrazu i rachunek za jego wycenę.
Z certyfikatu wynikało, że krakowska Desa potwierdza, że Kisling namalował prezentowany obraz. Dla pewności Irena M. wysłała drogą elektroniczną otrzymaną wycenę na adres krakowskiej Desy.

- To nie nasze druki, nie nasza pieczątka i opinia - zapewniła kobietę prezes krakowskiej Desy Małgorzata Lalowicz. Z jej inicjatywy kolekcjonerkę zaproszono do Krakowa.

Spotkanie w Desie
W siedzibie Desy przy ul. Floriańskiej na spotkaniu pojawił się też szef tzw. grupy "Vinci" z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, która zajmuje się tropieniem złodziei, paserów dzieł sztuki. Wyszło na jaw, że sprzedawczyni obrazu dopuściła się oszustwa, że dzieło nie jest oryginalne, a zaświadczenie o jego autentyczności zostało podrobione.

Irena M. poprosiła sprzedawczynię o zwrot pieniędzy za obraz i 12 kupionych grafik. Straty wyliczyła na blisko 6 tys. złotych.
- Proszę dać mi szansę zwrotu w ratach każdego 10 miesiąca po 600 zł. Wcześniej złożę wniosek w banku o kredyt, tylko nie wiem czy go dostanę przy moich dochodach. Sama zarabiam 1200 zł i mam alimenty 320 zł. Z tego próbuję utrzymać siebie i dziecko - odpowiedziała Magda K.

Kryptonim "Zabytek"
Krakowscy policjanci z grupy "Vinci" poszli tropem interne- towej oszustki i zebrali o niej informacje w ramach operacyjnego rozpracowania pod kryptonimem "Zabytek". Było o niej wiadomo, że posługuje się kilkoma kontami i internetowym nickiem "malakasia33", był też znany jej numer telefonu. Szybko sprawdzono, że konto należy do mieszkanki podkrakowskich Książnic Wielkich.

Kobieta potwierdziła, że udostępnia je swojej kuzynce. Po raz pierwszy pojawiło się wtedy nazwisko Magdy K.
Ustalono, że ma wyższe wykształcenie, jest fizjoterapeutką, utrzymuje się z alimentów na syna, ale stać ją na budowę domu w centrum Koszyc i posiadanie drogiego auta.

Policjanci z grupy "Vinci" dobrze ją znali, wiedzieli, że wcześniej dokonywała oszustw. Tym razem robiła to na ogromną skalę.
Podczas przeszukania jej mieszkania ujawniono małe atelier, książki z dziedziny dzieł sztuki, wykonane już podróbki. Był też notatnik ze szczegółowymi opisami rozliczeń finansowych i aukcji internetowych. Kobieta trafiła do aresztu, ale decyzją prokuratury zwolniono ją do domu. Pozostała pod dozorem policji, zabrano jej paszport.
Początkowo nie chciała nic mówić o swoich oszustwach, ale potem przyznała się do winy.

Niedzielny malarz
Na Allegro Magda K. posługiwała się wieloma kontami: "wiktoria 261", "mxgx4x", "go296", "jan41krakow", "grzegorzkr4".
Magda K. grafiki, rysunki tuszem i piórkiem, szkice tworzyła często w wielu identycznych kopiach.

Czasem kupowała oryginalne obrazy na bazarach i giełdach staroci i sygnowała wtedy dzieła nazwiskami znanych twórców.
Podszyła się pod Tadeusza Kantora, Jerzego Dudę-Gracza, Jerzego Nowosielskiego, Jerzego Panka, Andrzeja Wróblewskiego, Daniela Mroza, Alinę Szapocznikow, Henryka Tomaszewskiego, Jana Lebensteina, Edwarda Dwurnika.

Biegły z Muzeum Historii Żydów Polskich, który obejrzał rzekomy obraz Kislinga, stwierdził, że dzieło "grzeszy naiwnością właściwą malarzom niedzielnym", a "tkaninę namalowano niechlujnie".

Edward Dwurnik, gdy okazano mu "jego" dzieło, stwierdził krótko: to nie jest moja praca.Podobnie wypowiedział się malarz z Łomianek 91-letni Tadeusz Dominik: to nie mój obraz, lecz prymitywna podróbka mojego dzieła "Drzewa" z lat 80. W tym samym duchu swoją opinię o podróbce wyraził polski malarz współczesny Zbigniew Makowski.

Rodzinny interes
W śledztwie zatrzymano także męża Magdy K. Wielokrotnie karany za włamania Grzegorz S. trafił za kratki . Ujęto też małżeństwo Katarzynę i Mariusza Ż., kuzynów "malarki". - Postawiliśmy czterem osobom zarzuty dokonywania oszustw. Z naszych ustaleń wynika, że Magdalena K. w latach 2008 - 2010 sprzedała ponad 170 podrobionych dzieł sztuki o łącznej wartości 30 tys. złotych - mówi Bogusława Marcinkowska, rzecznik krakowskiej prokuratury.

Państwo Ż. zaprzeczają, by dopuszczali się oszustw, ale Magda K. ich pogrąża. - Oni wiedzieli, że dokonuję fałszerstw. Na koncie interne- towym umieszczali zdjęcia podrobionych grafik, a na ich konto bankowe wpływały pieniądze z aukcji. Potem fundusze były przelewane na moje rachunki - opowiadała. Magda K. uzgodniła z małżeństwem Ż., że za pomoc będą otrzymywali 20 proc. przelewanych kwot, ale nie mniej niż 500 zł. 36-letnia Katarzyna Ż., kucharka, opiekunka w przedszkolu i jej mąż 36-letni Mariusz Ż., kierowca mechanik, nie przyznają się do winy.

- Ja widziałam, że Magda ma zdolności malarskie, pracownię, ale nie przypuszczałam, że fałszuje obrazy - broni się Katarzyna Ż.

Kara dobrowolna
Jej sprawa sądowa i męża Mariusza będzie się toczyła odrębnym torem, bo Magda K. i jej mąż dobrowolnie poddali się identycznej karze: 3 lata w zawieszeniu na 6 lat. Zobowiązali się też do naprawienia szkody finansowej wyrządzonej kolekcjonerom.
Magda K. w telefonicznej rozmowie mówi, że rozmawiać o sprawie nie chce, swojego malarskiego atelier również nie pokaże.
- Pani jest przecież fizjoterapeutką, a do malowania potrzebny jest talent. Pani go ma...

- Wie pan, jedno i drugie to kwestia pewnych zdolności manualnych - odpowiada. Niczego więcej nie powie bez rozmowy z adwokatem. Sprawę uważa za zamkniętą.

Wyłącza telefon.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska