Fundacja VIVA wypuszczenie do sprzedaży ubrań uznaje za jeden z elementów tegorocznej kampanii informacyjnej, której głównym punktem ma być raport dotyczący losów koni wycofanych z pracy na szlaku (ten dopiero zostanie opublikowany).
Kolekcja ubrań została zaprojektowana przez Matyldę Sałajewską i Martę Woszczynę. To bluzy, chusty, plecaki, ale także pocztówki, czy przypinki. Czerpią one z tradycyjnego góralskiego wzornictwa, w które wplatane są motywy płaczącego konia, wozu ciągniętego przez konia, czy pękniętej podkowy.
– Od jakiegoś czasu turystki i turyści, zamierzający iść do Morskiego Oka pytają nas, czy mamy koszulki, które pomogą im zamanifestować na trasie swoje oburzenie cierpieniem koni – mówi Anna Plaszczyk z fundacji Viva! – Wspólnie z Matyldą i Martą postanowiłyśmy wypełnić tę lukę. Ale chciałyśmy wyjść poza schemat haseł i prostego przekazu. Kolekcję nazwałyśmy “Hańba Podhala”, bo zmuszanie tych zwierząt do pracy ponad siły to sytuacja absolutnie haniebna dla całego regionu. Zresztą w tej kwestii zgadza się z nami wiele mieszkanek i mieszkańców Podhala. I tylko urzędnicy pozostają głusi na argumenty o przeciążaniu koni. A sam motyw przewodni kolekcji nie jest agresywny, choć dosadnie pokazuje cierpienie koni, wpisane w podhalańską tradycję – tłumacz.
Dochód ze sprzedaży ubrań ma zasilić działalność fundacji na rzecz koni z Morskiego Oka.
Na Podhalu kontrowersje wzbudza sama nazwa kolekcji „Hańba Podhala” – choć słowa te nie pojawiają się na sprzedawanej odzieży.
- Oni zawsze coś tam wymyślają. Myślę, że to kolejna próba zwrócenia uwagi, takie dojadanie, wojna zaczepna. Bo nic im przez te ostatnie lata nie wyszło – mówi Władysław Nowobilski, prezes Stowarzyszenia Przewoźników na drodze do Morskiego Oka. - Myślę, że ludzie już na te ich działania nie zwracają uwagi, dlatego coś takiego teraz próbują. Kiedyś atakowali też Tatrzański Park Narodowy zmieniając logo parku, na którym dali leżącego konia. Ale ludzie się już chyba ich działaniami nie przejmują. Według mnie takie działania uderzą w nich, a nie w nas.
Piotr Bąk, starosta tatrzański, dodaje, że taka akcja z pewnością szkodzi regionowi. - Nie sądzę, by fundacja na tym zarobiła. Nie zdziwiłbym się, gdyby byli narzędziem w ręku kogoś, kto chce w te sposób zrobić czarny PR. Podhale odnosi bowiem sukces turystyczny, a inne regiony niekoniecznie – ocenia Piotr Bąk. I dodaje, że konie na drodze do Morskiego Oka działają legalnie, a wszystkie wymogi są wypełniane, nad czym rygorystyczne czuwa Tatrzański Park Narodowy.
W Tatrach słychać wielkie ryki. TPN uspokoja: To nie są wści...
- Na dnie Jeziora Czorsztyńskiego leży zatopiona wieś. Tak kiedyś wyglądało to miejsce
- "Bangladesz" na Siwej Polanie. Buda za budą, pamiątki, kiełbaski i lane piwo
- To był kiedyś legendarny budynek na Krupówkach. Dziś w budynku hula wiatr
- Tatry. Legendarny Mnich - marzenie turystów i taterników [NIESAMOWITE ZDJĘCIA]
- Jak wyglądało Zakopane 30 lat temu i jak wygląda teraz? Miasto bardzo się zmieniło
- Tatry. Remonty szlaków idą pełną parą. To ciężka ręczna robota [ZDJĘCIA]
