Z ustaleń prokuratury i Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, który rozpoznawał sprawę w I instancji wynika, że mężczyzna mieszkał na Podhalu w jednym, piętrowym domu z żoną, upośledzoną córką i dalszą rodziną. Mężem był od 2002 r., ale w jego małżeństwie najlepiej się nie działo. Mężczyzna znęcał się nad partnerką i trzy lata temu został za to skazany przez nowotarski sąd. Sporo pił, pracował dorywczo. Do molestowania 6-letniej córki doszło w połowie 2011 r. Dorosła osoba z jego dalszej rodziny była świadkiem, gdy w pokoju nietrzeźwy góral leżał na córce. Na zwróconą mu uwagę, że niestosownie się zachowuje oparł, że „to jego pokój i jego dziecko”. Tydzień później sytuacja się powtórzyła, interweniowała wtedy żona mężczyzny i zrzuciła go siłą z córki na podłogę.
- Co mi robisz, nie dotykaj mnie- córka krzyczała wtedy przerażona zachowaniem ojca. Świadkiem molestowania sześciolatki były inne dzieci z tej rodziny: sześcioletni chłopczyk i czteroletnia dziewczynka. Z czasem i one padły ofiarą górala. Brał je siłą pod pachę, zanosił do swojego pokoju i wykorzystywał. Czasem robił to w ich, sąsiednim pokoju. Korzystał z okazji, że w domu nie było innych pełnoletnich domowników. Przyduszał wtedy dzieci poduszką i molestował. Dzieci przesłuchiwane potem w trakcie śledztwa opisywały, że góral, je „pucył”, czyli dociskał do łóżka, a potem dotykał, jak to określiły swoimi słowami w „sikulkę”, czyli w miejsca intymne. Dzieci opowiedziały matce o przypadkach molestowania, kobieta rozmawiała wtedy z góralem, postraszyła go policją, ale on skwitował to, że i tak będzie uczył dzieci jak się mają dotykać skoro ich ojciec wulgarnie wyraża się przy nich o seksie.”.
Zatrzymany nie przyznał się do winy, zaprzeczył, by molestował dwójkę dzieci i by kładł się na córce. Przekonywał, że „pucenie” to nie żadne przyduszanie dziecka, ale przykrywanie córki kołdrą, rodzaj zabawy. Odkrywał ją wtedy i „przytulał jak ojciec”. Dodał, że córka sama prosiła, by tak postępował. Z relacji świadków wynikało co innego, że dziewczynka broniła się przed przemocą ojca, prosiła, by przestał.
Góral sugerował też, że dalsza, wieloosobowa rodzina obciąża go z zemsty zeznaniami, by wyrzucić go z domu i zająć jego pokój. Sąd dał wiarę pokrzywdzonym dzieciom, które nie kryły przykrych zdarzeń z udziałem 38-latka. Biegły uznał, że nie mają z tego powodu traumy, bardziej odczuwają wstyd. Żona górala broniła męża i zaprzeczała, by molestował córkę i inne dzieci. Sąd jednak nie dał jej wiary w tym zakresie.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+