W Gorlickiem zaczęło się szaleństwo na owoce lasu. Grzybiarz na „wypadzie” to szczególnie ciekawa jednostka: wokół może się walić i palić, może żabami bić, a on i tak będzie szedł z nosem w ściółce i szukał okazów.
462 sztuki w jeden wieczór

Przewoźnik z Łodzi kupił od grudziądzkiego MZK tramwaje
Podpierająca głowę ze wspomnianego zdjęcia to Krystyna Szurek, gorliczanka. Właśnie wróciła z leśnych łowów, a jej łapanie się za głowę, że niby na problemy, to tak naprawdę taka gra pozorów. Bo ją zwyczajnie duma rozpierała: patrzcie, ile znalazłam! - Dokładnie 462 sztuki - mówi Jan Szurek, mąż pani Krystyny.
Zarzeka się na wszystko, że z przysporzeniem małżonce pracy pewnie na całą noc, nie ma nic wspólnego. On tylko zawozi ją we wskazane miejsce, a potem odbiera. Ostatniego słowa jeszcze nie powiedzieli. Pani Krystyna dopiero się rozkręca...
Aha, ostatni zbiór, te ponad 400 sztuk znalazła w lasach koło Ciężkowic, przy czym „koło” trzeba tu rozumieć jako punkt orientacyjny. Swoich miejsc, nie zdradza.
Grzyb w lesie ma być i basta!
W niedzielne popołudnie grzybowemu szaleństwu dała się ponieść Monika Wąsacz ze Zdyni. Ok, przyznajemy, trochę na naszą prośbę, co nie zmienia faktu, że i ona daje dowód, iż grzybów w lasach jest mnóstwo. - Dwa dni temu zebrałam dwa pełne kosze i reklamówkę - opowiada.
Sama grzybów niechętnie kosztuje, za potrawami z nimi też jakoś nie szaleje. - Ja lubię grzyby rozdawać - przyznaje z rozbrajającą szczerością. Pytana o „miejsca”, coś tam mruczy pod nosem: noo, grzyby są w lesie, a jak ich nie ma, to wraca, do domu. - W okolice Regietowa można się wybrać. Pewnie coś się znajdzie - dodaje z uśmiechem.
Do słoiczków na zimę
Łużnianka Katarzyna Kawa na grzyby pojechała w niedzielę skoro świt. O godz. 5 była już w lesie. Jako pierwsza. Przywiozła z lasu cały stos. W straty naturalne wpisuje podrapane do krwi nogi, ale i tak uważa, że było warto.
- W całym tym stosie tylko cztery robaczywe - opowiada. - Nie sądzę, żeby po mnie jeszcze coś zostało - chwali się.
Leśny łup już zagospodarowała. Obsmażone na maśle spakowała do pojemniczków. W zimie będzie jak znalazł na krem z borowików.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
Wideo: Co Ty wiesz o Krakowie?