By sprawdzić ogłaszane wszem wobec prognozy Eugeniusza Liany, jakoby wysyp grzybów był uzależniony od faz księżyca, wybraliśmy się z nim na spacer po lesie. Wszak jesteśmy po pełni, więc grzybów powinno być zatrzęsienie. Tym bardziej, ze meldunki o kolejnych zbiorach składał już o minionej soboty.
- Byłem z żoną w Bieczu – raportował. - Ponad sześćdziesiąt prawdziweczków nam wpadło – chwalił się.
Prywatna systematyka grzybów
W niedzielę rekonesans w Bartnem dał słaby rezultat, bo zaledwie około 20 sztuk, ale Liana znalazł wytłumaczenie: padało trochę za mocno, deszcz wypłukał grzybnię, trzeba poczekać, bo prawdziwki „idą” od dołu. W domyśle – trzeba ich szukać w niżej położonych partiach lasu. Rzeczywiście, leśne kałuże w bartniańskich lasach były rozległe i głębokie. Na grzybobranie bez gumowców też nie było sensu się wybierać, bo w wielu miejscach chlupotało pod nogami. Umówiliśmy się więc na powtórkę. Wczoraj (1 sierpnia) na kolejnym wypadzie, gorliczanin zebrał ponad 150.
Trzeba tutaj wiedzieć, że grzybobranie Liany opiera się swoistą filozofię: grzyby dzielą się na prawdziwki i „paździerze”, czyli całą resztę. Do koszyka gorliczanina mogą trafić, ale bez specjalnego przekonania.
- Tylko prawdziwki – ucina dyskusje. - I bez stu sztuk w koszyku z lasu nie wychodzę – dodaje.
Bez setki z lasu nie wychodzi
Początek do łatwych nie należał – w lesie było mimo wszystko trochę ciemno, ale nasz przewodnik wchodził w leśny gąszcz, jak po sznurku. I pomrukiwał przy tym co raz: tu powinny być, zajrzyj w mech po tym drzewem, za tym pniakiem.
- Jak to nie ma, jak jest – też było słychać, po czym jednym sprawnym ruchem noża wyciągał zdrowego prawdziwka spomiędzy igieł i patyków.
- Najlepsze do marynowania – przekonuje i z namaszczeniem wkłada okaz do wiklinowego koszyka.
Efekty: dwie godziny zbierania, osiem tysięcy kroków – 146 grzybów w koszyku.
- Jest okej, ale czuję pewien niedosyt – oznajmił. - To jeszcze nie jest taki wysyp, na jaki czekam. Ale spokojnie. Wrócimy do domu. Śniadanko. I jadę na grzyby. Dobiję do dwudziestu tysięcy kroków i na pewno coś znajdę – dodaje.