Menedżerowie klubu zapewniają, że robią wszystko, aby mieszkańcy mieli w nocy ciszę i zapraszają do siebie na rozmowę o problemie. Straż miejska zachęca lokatorów, aby od razu informowali o hałasie.
Mimo, że klub "Masada" istnieje już prawie dwa lata, mieszkańcy twierdzą, że dopiero w ostatnich miesiącach hałas stał się bardzo dotkliwy. - Co noc słychać tylko dudnienie i huczenie - żali się Władysława Grzyb.
Sąsiedzi lokalu skarżą się, że klub jest bardzo blisko ich okien, a imprezy trwają do białego rana. - Co chwilę ktoś krzyczy, śpiewa, z klubu tętni muzyka. Spać się nie da. Co gorsze, straż miejska nie reaguje na nasz problem - dodają mieszkańcy.
Marek Anioł, rzecznik straży miejskiej sprawdził dla nas zgłoszenia z tej części Krakowa. - Do tej pory, przez ostatnie dwa miesiące nie zanotowaliśmy żadnych zgłoszeń, dotyczących nocnych hałasów z "Masady" - mówi. - Nie było więc podstaw do interwencji.
Rzecznik straży dodaje, że jeżeli mieszkańcom przeszkadzają głośne koncerty, organizowane w "Masadzie", powinni od razu zgłaszać interwencję. Można to zrobić osobiście lub telefonicznie, najlepiej wtedy, gdy hałas jest najbardziej dotkliwy - dodaje rzecznik.
Mieszkańcy twierdzą jednak, że do obowiązku powinni poczuć się również właściciele klubu i uszanować ciszę nocną.
Zarządcy "Masady'' odpowiadają, że klub stara się żyć w zgodzie z mieszkańcami. - Zawsze próbujemy jak najbardziej wygłuszyć jakiekolwiek odgłosy muzyki - zapewnia menedżer klubu Jacek Bandura. Zarządcy klubu zapewniają, że nawet w lecie, kosztem komfortu klientów, zamykają wszystkie okna i drzwi, żeby okoliczni mieszkańcy mieli ciszę w nocy.
- Być może ostatnio, podczas wielkich upałów, było u nas kilka otwartych okien, a i ludzie spali przy otwartych oknach i stąd zapewne to wrażenie, że jest głośno - tłumaczy menedżer. Przedstawiciel klubu tłumaczy również, że "Masada" nie może odpowiadać za to, że ktoś hałasuje już po wyjściu od nich z klubu.
Jeżeli komuś przeszkadzamy, jesteśmy otwarci na rozmowy z sąsiadami. Zapraszamy do klubu. Na pewno dojdziemy do jakiegoś porozumienia, cieszącego obie strony - twierdzi menedżer klubu.