Pokonanie mistrzów Polski, tyskiego GKS-u, przyciągnęło do oświęcimskiej hali komplet publiczności, tym razem w konfrontacji z innym GKS-em, tym ze stolicy Górnego Śląska. Katowiczanie to brązowi medaliści minionego sezonu. Chcąc myśleć o zakwalifikowaniu się do Pucharu Polski, musieli w Oświęcimiu walczyć o pełną pulę.
Pewnie dlatego katowiczanie od pierwszego gwizdka sędziego ruszyli na oświęcimian, więc nie było powtórki „tyskiego scenariusza”, w którym to drużyna z Chemików zdominowała rywali. Tym razem to Clarke Saunders był często zatrudniany przez katowickich napastników. Spisał się jednak bardzo dzielnie.
Wśród gospodarzy, Anatolij Protasenja, w zamieszaniu przed bramką, szukał pierwszego trafienia dla miejscowych (12 min). Później Dariusz Wanat, z korytarza między bulikami katowickiej tercji obronnej, uderzył tuż nad poprzeczkę (15 min).
Druga odsłona zaczęła się od sytuacji „sam na sam” Luki Kalana, który jednak nie potrafił jej zamienić na gola (21 min). Tymczasem katowiczanie nadal grali bardzo agresywnie, więc oświęcimianie nie potrafili sobie z tym poradzić. Złapali dwie kary, których goście nie potrafili zamienić na gole. W dodatku przed tuż przed zakończeniem drugiego wykluczenia, katowiczanie złapali karę i potem to miejscowi grali w przewadze. Przez 44 s nawet w podwójnej, bo potem to katowiczanie seryjnie łapali kary.
Po strzale Jakuba Saura kibice widzieli już krążek w siatce, ale Robin Rahm wykazał się refleksem, wybijając krążek „tańczący” centymetry przed linią bramkową (35 min).
W ostatniej odsłonie, po strzale Kamila Paszka, oświęcimian od utraty gola uratował słupek. Jednak po kolejnej kontrze katowiczan Lahde zadał decydujący cios. - Przed trzecią tercją powiedzieliśmy sobie, że musimy strzelić gola, bo za nami już pięć odsłon bez trafienia, wliczając wcześniejsze spotkanie. Wydaje mi się, że wyszliśmy na trzecią odsłonę bardziej zdeterminowani niż gospodarze – ocenił Piotr Sarnik, II trener katowiczan.
Na 176 sek przed końcem meczu goście złapali karę techniczną, więc oświęcimianom trafiła się okazja doprowadzenia do dogrywki. Jednak miejscowi grali głównie „na alibi”. Nikt nie chciał wziąć na swoje barki odpowiedzialności za strzał, więc podaniom nie było końca. Na 75 sek przed końcem trener oświęcimian wycofał bramkarza, zyskując przewagę dwóch zawodników, ale to nic nie zmieniło. - Spotkały się dwa zespoły prezentujące podobny styl – zwrócił uwagę Nik Zupancić, trener oświęcimian. - W tak wyrównanych spotkaniach bywa, że nie wytrzymując presji popełni się jeden czy dwa błędy, które mogą się okazać brzemienne w skutkach. Odniosłem wrażenie, że nie wszyscy moi zawodnicy dali z siebie na lodzie wszystko.
- Mieliśmy świadomość tego, że – podobnie do katowickiej potyczki – będzie to spotkanie do zdobycia pierwszego gola. Wiedzieliśmy, że Unia ma dobrych snajperów, więc konsekwencją w obronie trzeba było ich poczynania zneutralizować.
Z tymi dobrymi snajperami to przez katowickiego szkoleniowca przemówiła chyba kurtuazja. Chciałoby się powiedzieć, wstąpiłem na działo, a dwadzieścia kijów... nie „zagrzmiało”. Najsmutniejsze jest to, że zawodzą zawodnicy, którzy są od tego, żeby właśnie w trudnych momentach strzelać bramki i „przepychać” trudne mecze.
Re-Plast Unia Oświęcim – GKS Katowice 0:1 (0:0, 0:0, 0:1).
Bramki: 0:1 Lahde (Makkonen, Rajamaki) 52.
Re-Plast Unia: Saunders – Pretnar, Wanacki; Themar, Kalan, Koblar – Bezuszka, Luza; Przygodzki, Trandin, S. Kowalówka – Zatko, Saur; Malicki, Wanat, Protasenja; P. Noworyta, M. Noworyta; Raszka, Krzemień, Piotrowicz.
GKS Katowice: Rahm – Wajda, Franssila; Kolusz, Michalski, Da Costa – Tomasik, Salmi; Rajamaki, Makkonen, Lahde – Jaśkiewicz, Czakajik; Cimzar, Uski, Turtiainen – Mularczyk; Paszek, Starzyński, Krężołek.
Sędziowali: Włodzimierz Marczuk (Toruń) i Patryk Pyrskała (Katowice). Kary: 6 – 12 minut. Widzów: 3000.
Inne mecze:
Lotos PKH Gdańsk – Podhale Nowy Targ 1:3, Energa Toruń – JKH GKS Jastrzębie 3:4, Naprzód Janów – GKS Tychy 0:12.
- Ekstraklasa 2021/22 na Facebooku. Ilu fanów mają Cracovia i Wisła? A ilu Bruk-Bet?
- Aleksander Buksa z Wisły na razie nigdzie się nie wybiera
- „Co za akcja!” z piłkarzem Wisły Kraków Pawłem Brożkiem [WIDEO]
- Tak bawili się kibice na meczu Cracovia - Pogoń [ZDJĘCIA]
- Sportowiec Małopolski 2019. Głosowanie zakończone!
- Deniss Rakels i jego tatuaże [ZDJĘCIA]
