Na początku decydującego spotkania o ćwierćfinał play-off oświęcimscy kibice przecierali oczy ze zdumienia, widząc agresywnie walczących gospodarzy, którzy w pierwszej akcji meczu objęli prowadzenie. Była 28 sekunda, kiedy na strzał spod niebieskiej linii zdecydował się Jakub Saur, a zasłonięty Rafał Radziszewski przepuścił krążek do siatki.
116 sekund później, w podobnych okolicznościach „Radzika” pokonał Iiro Vehmanen, który – kilkanaście sekund potem – piłkarskim wślizgiem na linii bramkowej uratował kolegów od utraty gola.
Oświęcimianie wyprowadzili kontrę, w której krążek wędrował jak po sznurku, a zakończył ją Peter Tabaczek. Trener gości wziął czas, żeby uspokoić swoich podopiecznych.
W drugiej części oświęcimianie zaczęli łapać kary, choć przy wykluczeniu Adriana Kowalówki mogli dobić rywala. Po kontrach przestrzelił najpierw Andrej Themar, a potem dwukrotnie szczęścia zabrakło Martinowi Przygodzkiemu. Po tych sytuacjach miejscowi zarobili kolejną karę i przez 30 sekund grali w podwójnym osłabieniu. Przetrzymali ten okres, ale po powrocie z ławki pierwszego z ukaranych, po niezbyt mocnym strzale Łukasza Podsiadły, Michał Fikrt rzucił krążek prosto pod kija Tomasza Kozłowskiego, a ten skorzystał z prezentu.
W odpowiedzi po strzale Jakuba Saura i zmianie lotu krążka przez Juhę Kiiholmę, krążek wpadł do sosnowieckiej bramki, lecz sędzia po analizie wideo gola nie uznał, oceniając zagranie łyżwą przez oświęcimskiego napastnika.
Od tego momentu goście byli lepsi. W 32 min Fikrt obronił z bliska Tomasza Kany, ale przed drugą przerwą skapitulował po raz drugi. Goście ponownie wykorzystali liczebną przewagę.
W trzeciej odsłonie było dużo walki. Wreszcie lewą stroną zaatakował Patryk Malicki, zjechał do środka, trafiając pod poprzeczkę, w bliższe „okienko”. Chwilę potem mogło być po sprawie, bo sosnowiczanie złapali dwie kary jednocześnie, więc oświęcimianie przez dwie minuty grali w podwójnej przewadze. Gola nie zdobyli. Goście po wyrównaniu sił, mając wznowienie w tercji obronnej oświęcimian, wycofali bramkarza, ale okupili to stratą piątej bramki.
- Po piątkowej porażce w Sosnowcu padło wiele gorzkich słów w szatni. Powiedziałem chłopcom, że decydujące spotkanie przeciwko Zagłębiu będzie dla nich próbą charakteru – powiedział Witold Magiera, trener oświęcimian.
Unia Oświęcim – Zagłębie Sosnowiec 5:2 (3:0, 0:2, 2:0)
Bramki: 1:0 Saur (Themar) 1, 2:0 Vehmnen (Themar) 3, 3:0 Tabaczek (Kiiholma, Przygodzki) 5, 3:1 T. Kozłowski (Podsiadło) 27, 3:2 Turoń (Kana, Stoklasa) 34, 4:2 Malicki (S. Kowalówka) 52, 5:2 Daneczek (S. Kowalówka, Paszek) 58.
Unia: Fikrt – Saur, Vehmanen; Themar, Kiiholma, Tabaczek - Konig, Bezuszka; Adamus, Trandin, Przygodzki – A. Kowalówka, Maciejewski; Daneczek, S. Kowalówka, Piotrowicz oraz Malicki, Paszek.
Zagłębie: Radziszewski – Pavuk, Turoń; Luka, Buczenko, Stoklasa – Podsiadło, Akimoto; Salamon, Słaboń, T. Kozłowski – Działo, Charousek; Bernacki, Rutkowski, Jaskólski – Gniewek, Horzelski; Kana, Sykora, Stojek.
Sędziowali: Przemysław Kępa (Nowy Targ) i Tomasz Radzik (Krynica). Kary: 10 – 6 minut. Widzów: 1800. Stan play-off (do 2 zwycięstw): 2:1 dla Unii i jej awans do ćwierćfinału.