W Inwałdzie cieszą się, że w tym sezonie są wiodącym zespołem andrychowskiej gminy. Huragan pokonał lokalnych sąsiadów nie tylko w ligowym podwórku, a mecz z Leskowcem był właśnie gminnymi derbami, ale w III rundzie Pucharu Polski na szczeblu wadowickiego podokręgu wyeliminował Beskid Andrychów (2:1), na co dzień występujący w grupie zachodniej IV ligi.
- Mocno stąpamy po ziemi, bo jesteśmy przecież beniaminkiem w wadowickiej klasie A – zwraca uwagę Jakub Adamus, trener Huraganu. - Rozpoczynając rywalizacji miałem nadzieję, że w całym sezonie uda nam się zdobyć 33 punkty, a tymczasem na trzy kolejki przed końcem jesieni wykonaliśmy już dwie trzecie planu. Nic, tylko się cieszyć.
W czym zatem tkwi siła zespołu? Jak podkreśla trener, przede wszystkim w dobrej atmosferze. Drużyna ma swoich liderów, jak choćby Wojciecha Stuglika, którego gole decydują o wynikach. Tak było przeciwko Leskowcowi, bo zdobył ich dwa. Nic dziwnego, wszak grywał w zespołach występujących w wyższych ligach. - Jednak tam nie zawsze trenerzy darzyli go zaufaniem, więc woli grać na niższym szczeblu – tłumaczy trener Adamus.
Drugim z liderów bez wątpienia jest Dariusz Chowaniec, przed laty czołowa postać Beskidu Andrychów, w czasach jego występów w III lidze. - Nie zawsze może nam pomagać, bo opuścił kilka spotkań, ale każda jego obecność dodaje otuchy naszej młodzieży, której w kadrze mam przecież sporo – podkreśla Jakub Adamus.
Wracając do meczu z Leskowcem, było to spotkanie dwóch ekip z wielkim charakterem. Ważne było objęcie prowadzenia. - Ciężko byłoby gonić wynik, ale i tak wierzę w swoją młodzież, że nadal będzie zadziwiać – kończy Adamus.