Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jego życie to nieustająca historia przemocy wobec kobiet

Artur Drożdżak
54-letni Stanisław T. doprowadzany do krakowskiego sądu na ogłoszenie wyroku.
54-letni Stanisław T. doprowadzany do krakowskiego sądu na ogłoszenie wyroku. fot. Artur Drożdżak
Najnowszy wyrok krakowskiego sądu: półtora roku więzienia i zakaz zbliżania się przez 10 lat do Elżbiety, jego kolejnej ofiary

Staszek pochodzi z wielodzietnej rodziny i wiele lat mieszkał pod Krakowem. Po ukończeniu technikum wyjechał na Śląsk, gdzie siedem lat pracował jako górnik maszynista na kopalni. Wziął ślub z Marią i doczekał się syna, ale kobieta nie była w stanie wytrzymać bicia i przy pierwszej okazji uciekła od niego z dzieckiem.

Poznanie Agaty
Staszek przeniósł się wtedy do Krakowa i tu poznał 20-letnią wdowę, Agatę. Niedawno ta młoda kobieta na wsi pod Myślenicami poznała o 40 lat starszego mężczyznę - pobrali się, przyjęła jego nazwisko. W okolicy wytykali ją palcami i mówili, że wzięła ślub dla pieniędzy. Zaprzeczała i powtarzała, że przecież 60-letni mąż majętny nie jest. Oboje zdążyli pobyć razem ledwie kilka miesięcy. Urodziło się im dziecko i zaraz potem mąż zmarł na serce.

Na Kazimierzu Agata dorabiała jako sprzątaczka. Potem jej losy tak się potoczyły, że musiała opuścić wynajmowane mieszkanie. Nie chciała jednak wracać w rodzinne strony.

Jako bezdomna poznała Staszka i zamieszkali razem w altanie przy ul. Rodzinnej w Krakowie. Żyli ze zbierania złomu, który sprzedawali w skupie. Potrzeb wielkich nie mieli.

Pijany Staszek nie kontrolował agresji i zaczął się nad nią znęcać. Bił pięściami, kopał, raz uderzył pustą butelką, szarpał i wyrywał włosy z głowy. Zdarzyło się i tak, że zaatakował metalowym prętem.

Kobieta uciekała wtedy do znajomych, czasem lądowała w szpitalu.

W 2009 roku szczególnie dotkliwie odczuła nasilenie przemocy partnera. Powiadomiła o tym policję, mówiła, że „nie idzie wytrzymać, bo Staszek chce mnie zabić”.

W odwecie Staszek złamał Agacie prawą rękę. Kobieta trafiła do szpitala na sześć dni. Gdy miesiąc później odwiedziła znajomych, od razu zauważyli, że jest pokiereszowana. Miała podbite oczy i wyrwane włosy z głowy, aż było widać łyse placki. Jeszcze nie zdążyła opowiedzieć, co się stało, gdy Staszek wpadł do środka. Przy świadkach ponownie szarpał Agatę za włosy i kazał jej wracać do domu.

- Znowu przyszłaś tu się pie... z innymi mężczyznami - krzyczał. Zirytowani gospodarze wyrzucili pijanego gościa z mieszkania.

Ucieczka od przemocy
Coraz częściej Staszek urządzał sceny zazdrości. Furii dostawał, gdy koledzy donosili mu, że widzieli Agatę na mieście z innymi mężczyznami. Ona coraz częściej wzywała policję na interwencje, ale pytana, czy złoży oficjalne zawiadomienie o znęcaniu, odpowiadała, że musi przemyśleć ten krok.

W czerwcu 2009 r. uciekła do Zbyszka i zamieszkała u niego, bo miała dość przemocy.

Staszek szybko ustalił, gdzie przebywa. Zjawił się na miejscu, namawiał do powrotu, a gdy odmówiła potargał jej podkoszulek, a następnie zaatakował metalowym prętem. Uderzył w głowę, aż straciła przytomność. Ocknęła się, gdy wylał na jej ciało wiadro zimnej wody. Zbyszek wezwał karetkę i policję.

Eskalacja agresji nastąpiła w Wigilię. Staszek tak pobił Agatę, że złamał jej dwa żebra. Następnego dnia rano odwiedził znajomych i powiedział im, że „Agata chyba nie żyje”. Dodał, że jak wrócił rano do domu znalazł ją wiszącą na żyrandolu i odciął zwłoki.

Zagadkowa śmierć Agaty
Znajomi wezwali na miejsce pogotowie. Faktycznie na miejscu znaleziono martwą, nagą i zmasakrowaną Agatę. Policjanci mieli jednak wątpliwości, czy to było samobójstwo.

Kobieta leżała na plecach na łóżku. Na szyi miała pętlę ze sznurka, a jej węzeł był zawiązany z tyłu, na karku. Co nietypowe w przypadku samobójstw, włosy Agaty znajdowały się pod pętlą i w zawiązanym węźle. To wskazywało, że ktoś mógł dokonać przestępstwa.

- Jak znalazłem Agatę, wisiała na sznurku przywiązanym do gwoździa na karniszu firanki. Przepaliłem sznurek zapalniczką - opowiadał mężczyzna.

Już nie twierdził, że kobieta powiesiła się na żyrandolu, bo go przecież wcale nie było w altance. Dodał, że brutalnie pobił kobietę dlatego, bo na czas nie przygotowała mu wigilijnej kolacji. Tak długo maltretował Agatę, aż rozbolały go ręce. Wtedy metodyczne bicie kontynuował drewnianą pałką.

Zabójstwo czy upozorowane samobójstwo? Długo na tym zastanawiali się krakowscy śledczy, bo śmierć Agaty wyglądała bardzo zagadkowo.

Eksperyment z manekinem
Z opinii biegłych medyków wynikało, że nietrzeźwa kobieta zmarła na skutek gwałtownego uduszenia przez powieszenie.

Włosy pod pętlą mogły świadczyć, że zarzucono ją kobiecie od tyłu, ale ostatecznie biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie wykluczyli jednak, by doszło do zabójstwa. Nie znaleźli śladów duszenia rękami i przyjęli, że kobiety nie powieszono też na pętli już po jej śmierci.

Przeprowadzono na miejscu specjalistyczny eksperyment. Znaleziony sznurek przymocowano do gwoździa i zawieszono na nim manekina, który wytrzymał ciężar dorosłego człowieka, czyli prawie 70 kg. Na tej podstawie przyjęto, że Agata jednak popełniła samobójstwo, bo nie mogła dłużej znieść ciągłego bicia. Staszek został aresztowany. Nie przyznawał się do znęcania nad Agatą, a jedynie potwierdzał, że raz ją pobił w Wigilię.

Krakowski sąd przyjął, że jest winny zarzucanego mu czynu, także znęcania się fizycznego i psychicznego. W konsekwencji maltretowana kobieta targnęła się na swoje życie. Staszek usłyszał prawomocny wyrok 4 lat więzienia i tyle odsiedział.

Kolejna ofiara: Elżbieta
Gdy Staszek wyszedł na wolność, przygarnęła go Elżbieta, dawna znajoma Agaty. Kilka miesięcy było między nimi poprawnie. Zamieszkali z jej dorosłym synem w Podgórzu. Razem żyli i pili.

Staszek powoli pokazywał swoją prawdziwą twarz i po wódce brał się do bicia. Zmieniał się w nieobliczalnego domownika. Elżbieta panicznie się go bała, bo nie była w stanie obronić się przed atakami furii. Także jej syn Tomek nie potrafił się przeciwstawić silniejszemu Staszkowi. Były górnik ciągle miał w rękach krzepę.

Elżbieta w końcu powiedziała dość i po trzech miesiącach maltretowania zawiadomiła policję o domowej przemocy. Zrobiła tak, gdy Staszek w trakcie awantury wyrywał jej włosy z głowy, dusił, kopał po brzuchu i uderzeniem pięści złamał nos.

Przed krakowskim sądem Staszek okazał skruchę i poprosił o łagodne traktowanie. Zaproponował dla siebie karę półtora roku więzienia i prokurator się zgodził na taki wymiar kary. Tym bardziej że Stanisław odpowiadał w warunkach recydywy za poprzednią sprawę z Agatą. Zatarciu uległy tylko dawne wyroki za oszustwa, nielegalne przekroczenie polskiej granicy, zniszczenie mienia i jazdę po pijanemu.

Sąd zakazał mu na 10 lat wszelkich kontaktów z Elżbietą. Zarówno osobistych jak i telefonicznych. Kiedy jednak Stanisław T. wyjdzie z więzienia, znów na drodze pozna kolejną ofiarę. Już za półtora roku.

***

Z badań Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości wynika, że każdego roku przemocy fizycznej lub seksualnej doświadcza od 700 tys. do miliona Polek, a 10 proc. kobiet w Polsce zostaje ofiarami gwałtu lub usiłowania gwałtu. Z dostępnych danych wynika, że w 2013 roku policja w Polsce zanotowała 87 tys. ofiar przemocy dokonanej przez członka rodziny oraz 61 tys. podejrzanych o jej stosowanie. Skazanych zostało 11 890 sprawców przemocy domowej. W 86 proc. takich przypadków skazani otrzymują karę więzienia w zawieszeniu, a 4 proc. skazanych otrzymuje nakaz wyprowadzenia się z miejsca, w którym mieszka z ofiarą przemocy. Według statystyk policyjnych 95 proc. sprawców przemocy domowej to mężczyźni, a 91 proc. ofiar to kobiety i dzieci. Każdego roku ginie w Polsce około 150 kobiet, które są ofiarami przemocy domowej. To według statystyk są trzy kobiety tygodniowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska