https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

80. rocznica likwidacji obozu KL Plaszow. Wstrząsające relacje byłych więźniarek i więźniów

Aleksandra Łabędź
Widok na opuszczony teren poobozowy, w głębi kadru widoczne fundamenty baraków dla załogi, koszary i Szary Dom; zdjęcie wykonane podczas oględzin Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, kwiecień 1946, ze zbiorów IPN
Widok na opuszczony teren poobozowy, w głębi kadru widoczne fundamenty baraków dla załogi, koszary i Szary Dom; zdjęcie wykonane podczas oględzin Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, kwiecień 1946, ze zbiorów IPN Zbiory IPN
80. lat temu w krakowskim Podgórzu przez dwa lata funkcjonował obóz koncentracyjny Plaszow. Szacuje się, że przez KL Plaszow przeszło ok. 35 tys. więźniów: Żydów, Polaków i osób innych narodowości, a 6 tys. ludzi straciło w nim życie. W związku ze zbliżającym się Międzynarodowym Dniem Pamięci o Ofiarach Holokaustu, Muzeum - Miejsce Pamięci KL Plaszow przypomina o 80. rocznicy likwidacji niemieckiego obozu koncentracyjnego Plaszow i jego historii.

Utworzony w 1942 r. na terenie dwóch cmentarzy żydowskich był pierwotnie obozem pracy przeznaczonym dla Żydów ze zlikwidowanego krakowskiego getta, a następnie został przekształcony w obóz koncentracyjny.

KL Plaszow nie został wyzwolony.

Likwidacja KL Plaszow rozpoczęła się w drugiej połowie 1944 roku. Podczas lata i jesieni większość więźniów, kilkanaście tysięcy osób zostało deportowanych do obozów koncentracyjnych na zachodzie, w tym m.in. Auschwitz, Gross-Roßen, Mauthausen i Flossenbürg. Część więźniów została zwolniona z obozu lub skierowana do budowy umocnień, które miały spowolnić marsz Armii Czerwonej w kierunku miasta. Więźniowie pozostali w KL Plaszow zostali zmuszeni do demontażu baraków i urządzeń obozowych oraz ekshumacji grobów masowych. Działania te miały na celu zatarcie śladów istnienia obozu i zbrodni w nim popełnionych. 14 stycznia 1945 roku ostatnia grupa więźniów KL Plaszow, ponad 600 osób została zmuszona do pieszego marszu w kierunku KL Auschwitz. Opuszczony teren poobozowy został zajęty przez Rosjan w połowie stycznia 1945 roku. Armia Czerwona stacjonowała tu do początku 1946 roku - opisuje Muzeum KL Plaszow, które dziś opiekuje się wpisanym do rejestru zabytków terenem poobozowym.

Relacje byłych więźniarek i więźniów KL Plaszow, dotyczących stycznia 1945 roku

- Dnia 15 stycznia 1944 [1945], gdy Rosjanie byli niedaleko Krakowa, zlikwidowano obóz i wysłano nas, 300 kobiet i 400 mężczyzn do Oświęcimia. Szliśmy pieszo dwa dni w trzaskający mróz, bez odpoczynku. Dnia 19 [stycznia 1945] przyszliśmy do Oświęcimia. W tym dniu Sowieci weszli do Krakowa. W Oświęcimiu było już mało więźniów, bo likwidowano pomału obóz. […] 19 [stycznia 1945] wysłano nas w drogę, osobno mężczyzn, osobno kobiety. Szliśmy 3 dni pieszo. W drodze spotkałam matkę. W jakiejś miejscowości załadowano nas do wagonów. Część wysłano do Bergen-Belsen, część do Ravensbrück. Ja z matką dostałam się do Ravensbruck. Pierwszą noc spędziłyśmy na dworze, na śniegu. […] Po 4 dniach wysłano mnie z Ravensbruck do Malahofu i nie wiem co się stało z matką - relacja Renaty Grünbaum (Spiry), 1947 rok.

- W niedzielę o 12 w południe wypędzono nas z pracowni do baraków. Wtedy apel. Lagerfuhrer kazał nam się spakować, zabrać całe bagaże, bo pójdziemy pieszo w drogę. Było nas 150 kobiet i 450 mężczyzn. Ogarnęła nas rozpacz. Mówiono, że Czerwona Armia jest blisko, a my uciekamy od wolności, bez nadziei na ocalenie, wiedzieliśmy, że kresem naszej wędrówki jest Oświęcim. Gnali nas pieszo do Oświęcimia. Szliśmy dzień i noc bez odpoczynku. Zagrożono nam, że za ucieczkę jednego zastrzelą dziesięciu. Mimo to, udało się kilku koleżankom zbiec. Przyszliśmy do Chrzanowa. Zhalapell. Baliśmy się, że Niemcy spełnią swą groźbę. Był taki chaos i dezorganizacja wśród Niemców, że ucieczka naszych towarzyszy nie pociągnęła za sobą żadnych następstw i pognali nas dalej. Po trzech dniach przyszliśmy do Birkenau - relacja Grety Fajner, niedatowana.

- Jak wychodziliśmy z Płaszowa, moja mamusia przygotowała trochę jedzenia na drogę – jakieś puszeczki, trochę margaryny, marmolady – co tam było. Powiedziałam: „Mamusiu, po co to wszystko? Przecież i tak idziemy na śmierć”. To był jedyny raz w moim życiu, gdy dostałam w twarz od mojej matki: „Nie mów głupstw” - relacja Ziuty Grünberg, 1995 rok.

- Po czterodniowym marszu z obozu w Płaszowie, cała grupa likwidacyjna stanęła przed bramą obozu śmierci w Oświęcimiu. Droga przebyta była straszna, szliśmy jak psy szczute i poganiane przez naszych oprawców. Mróz nam dokuczał bardzo, gdyż był to styczeń, droga była śliska. SS-mani gnali nas bez odpoczynku, gdyż Sowieci byli niedaleko. W czwartym dniu tej wędrówki stanęliśmy u celu. Capomani niemieccy spieszyli się i biciem pomagali sobie przy ustawianiu nas w szeregu i przy rozdzielaniu nas z naszymi najdroższymi. Mężczyźni mieli pójść inną drogą niż my. Mój tatuś stał obok mnie i płakał jak dziecko, ja myślałam, że nie przeżyję tego rozstania - relacja NN, 1945 rok.

Misją Muzeum KL Plaszow jest ochrona pamięci i szerzenie wiedzy o historii obozu i jego ofiarach

W marcu zeszłego roku Muzeum udostępniło nową wystawę plenerową „KL Plaszow. Miejsce po, miejsce bez” – bezpłatną i otwartą całą dobę. Wystawa pozwala spojrzeć na historię byłego obozu przez pryzmat losów ludzi nierozerwalnie związanych z tym miejscem. Świadectwa Ocalałych, tych, którzy przed II wojną współtworzyli społeczność Krakowa, są łącznikiem pomiędzy historią a współczesnością miejsca pamięci.

- Wizyta w miejscu pamięci – prawdziwym świadku historii – jest wyjątkowym doświadczeniem zarówno edukacyjnym, jak i osobistym, kluczowym dla poznania przeszłości tego miejsca. Przeszłości, która jest nierozerwalnie związana z historią Krakowa i jego mieszkańców - tłumaczy Muzeum KL Plaszow.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska