Stowarzyszenie Beskid z Jankiem to projekt, który powstał z inicjatywy Janka Gubały i zrzesza miłośników gór, historii, krajoznawstwa oraz wszelkiego rodzaju turystyki. Podróżują i zwiedzają z nami także osoby z niepełnosprawnością fizyczną oraz intelektualną, dzieci, dorośli oraz seniorzy.
To dla nich powstał Beskid bez Granic
- Kojarzy się nas z off-rodem, bo nasze samochody są przystosowane do poruszania się w ciężkim terenie - opowiada Jan Gubała. - Jednak w tym naszym sztandarowym projekcie, Beskid bez Granic nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia poza czysto transportom wymiarem. My chcemy zabrać ludzi do tych historycznych miejsc w Beskidzie Niskim. Dotrzeć do czasem naprawdę trudno dostępnych pierwszowojennych cmentarzy, pokazać nasze wspaniałe cerkwie i kościoły nie tylko te najbardziej znane z listy UNESCO, ale również te mniej znane ze szlaku architektury drewniane - dodaje.
Kolejne miejsca to wszystkie te związane z przemysłem naftowym gdzie na jednym biegunie jest choćby gorlicki skansen a na drugim Pusty Las w Siarach koło Gorlic z najstarszy na świecie szybem naftowym. Został wykopany ręcznie w 1852 i dał początek wydobyciu ropy naftowej w kopalni „Pusty Las” założonej przez księcia Stanisława Jabłonowskiego. Jest tez oczywiście Ignacy Łukasiewicz i pierwsza na świecie naftowa latarnia uliczna a gdzieś pośrodku tego wszystkie jest choćby zagroda Maziarska w Łosiu.
- Zabieramy w góry, na wyprawy ludzi starszych, głównie tych, którzy trafiają do uzdrowiska w Wysowej i mogą sobie tam pospacerować po parku, ale już nawet coś więcej to problem - dopowiada Tadeusz Ledniowski, skarbnik Stowarzyszenia Beskid z Jankiem. - Zabieramy ich w miejscach, w które na co dzień nie mają możliwości już dotrzeć ze względu na swój wiek i choćby związaną z nim znacznie mniejszą sprawnością. Zabieramy ludzi z problemami psychosomatycznymi i pokazujemy im miejsca, gdzie na co dzień już nie mogą dotrzeć ze względu właśnie na te swoje problemy ze zdrowiem - podkreśla.
Beskid bez Granic dla seniorów i dzieci
W góry zabierają też osoby, które skończyły 70 czy nawet 80 lat. Jak mówi Jan Gubała, bardzo często na koniec wyprawy stwierdzają, że to pewnie ostatnia w ich życiu możliwość, by znaleźć się na szczycie góry, by popatrzeć w bezkresną dal i na dokładkę zrobić to w tak bezpiecznym otoczeniu, jakie zapewnia im Beskid z Jankiem.
To z czego jednak członkowie tego stowarzyszenia są najbardziej dumni to praca z dziećmi, zwłaszcza tymi, których los doświadczył niepełnosprawnościami. Tak naprawdę Beskid bez Granic powstał, właśnie z mylą o nich.
- Podróżują z nami całe rodziny i oczywiście dzieci, których radość z wycieczek to dla nas za każdym razem wielka inspiracja do działania - mówi Tadeusz Ledniowski. - Dzieciakom dokładnie tak samo jak dorosłym pokazuje to co najpiękniejsze w Beskidzie, ale nie tylko krajobraz, ale też wspaniałą historię z nim związaną i gdy na koniec takiej wycieczki okazuje się, że taki dzieciak, choć na chwile zapomniał o swoich problemach, gdy nagle podchodzi o któregoś z nas, przytula się i mówi, wujku, ale było pięknie, to proszę wierzyć, pod każdym twardzielem uginają się nogi, a w oczy się szklą i głos łamie - dodaje nie kryjąc wzruszenia.
Górskie wyprawy to nie tylko przygoda, krajobraz i historia, ale też edukacja. Podstawy surwiwalu, ale nie takie ekstremalnego, nie szkoła przetrwania w dżungli, ale umiejętności, które przydadzą się gdy zabłądzimy w Beskidzie czy Bieszczadach. Pierwsza pomoc czy też umiejętności strzeleckie. To wszystko mają do zaoferowania ludzie związani z Janem Gubałą.
- Ten nasz surwiwal to też biwakowanie pod gołym niebem czy też umiejętność jazdy w terenie po zapadnięciu zmroku - mówi prezes stowarzyszenia. - Pracują z nami świetni specjaliści, choćby byli operatorzy GROM, którzy w bardzo przystępny sposób przekazują swoją wiedzę chętnym - dodaje.
Dzieje się w Gorlickim
