Najgorsze są jesienne wieczory. Zaczynają się wcześnie, nie zachęcają do wyjścia z domu, a jeśli jest się w domu samotnym - to wpędzają człowieka w trudno uleczalną chandrę. Czy można coś na to poradzić? Już niedługo tak - kupując sobie robota do towarzystwa!
Roboty są już z nami od ponad dwudziestu lat. Zadomowiły się przy taśmach produkcyjnych w fabrykach, używa się ich w akcjach ratunkowych podczas kataklizmów oraz do rozbrajania bomb. A teraz zmierzają do naszych domów. Na pierwszy ogień poszło odkurzanie. Jest już w sprzedaży mnóstwo robotów (najczęściej w formie jeżdżącego dysku), które potrafią same wędrować po całym mieszkaniu, pracowicie zjadając kurz.
Coraz doskonalsze i coraz bardziej samodzielne stają się roboty kuchenne. Są to jednak tylko wąsko wyspecjalizowane maszyny. Ale buduje się już i sprzedaje także wielofunkcyjne mobilne roboty, które mają być odpowiedzią na starzenie się społeczeństwa i ludzką samotność. Powstała już cała klasa takich robotów określanych jako Partner Robot, wśród których wyróżnia się HSR (Human Support Robot) firmy Toyota. Są one niezwykle sprawne, wygodne w użyciu, ale brzydkie. Ot, taki wózeczek z ekranem i ze zręcznym ramieniem do obsługi człowieka. Z takim robotem trudno się zaprzyjaźnić.
Buduje się jednak też roboty, które są nie tylko użyteczne, ale również ładne i sympatyczne. Przykładem może być japoński robot Pepper, przypominający człowieka z ekranem na piersi. Może on być nauczycielem dla dzieci i asystentem pracowników biurowych i sprzedawców, ale zbudowano go głównie do roli opiekuna osób starszych lub niepełnosprawnych. Pepper obsługuje człowieka, ale potrafi też opowiadać kawały, rozmawiać na różne tematy, a nawet się wygłupiać. Do podobnych celów przeznaczony jest japoński robot Robear, przypominający dużego, silnego, ale bardzo delikatnego misia. Każdy z tych robotów ma konkretne funkcje do spełnienia, ale potrafi także dostarczać rozrywki swojemu właścicielowi.
Głównie rozrywkowe cele ma robot PARO (także japoński) w kształcie foki, który stara się zabawiać starszych i chorych ludzi. Ten sztuczny zwierzak przymila się, zachęca, by go głaskać, okazuje zadowolenie itp., ale potrafi także rozpoznać oznaki depresji u swego „opiekuna” i w razie potrzeby wezwać pomoc medyczną. Powstało też kilka projektów robota-kochanki, oczywiście zawsze miłej i chętnej. Opracowywany jest także bardziej rozbudowany model przeznaczony dla pań... Ale tego wątku nie rozwijam, bo „Gazetę” czytają także dzieci...